•10•

492 35 118
                                    

Tę noc zdecydowanie mogę zaliczyć do najgorszych w moim życiu.

Natasha myślała, że śpię. Widocznie jestem nie tylko świetnym agentem i łucznikiem, ale i cudownym aktorem.
Owszem, mam sokole oko, ale także świetny słuch, o czym wie niewielu. A przynajmniej nie jest on aż tak zły, żeby nie usłyszeć cichego "kocham cię" wypowiedzianego szeptem z ust Nat. Najlepsza i najgorsza noc zarazem.

Ciekawy byłem tylko, po co wyszła na dwór. Kiedy się zorientowałem, było już za późno.

Przerażony odgłosami dochodzącymi sprzed domu wybiegłem na zewnątrz. Szczęście, że zdążyłem jeszcze złapać łuk i strzały, bo się choć trochę przydały. Chociaż troszeczkę.

To co tam zobaczyłem...serce mi się zatrzymało. Wrzucili ją związaną linami do bagażnika. Nie była przytomna. Boże, co z nią będzie?!

- Natasha! - wydarłem się, choć nie przyniosło mi to ani grama ulgi. Nie przyniosło jej również zdjęcie paru agentów KGB. Bo co z tego, skoro jeden z nich zdążył uruchomić pojazd i odjechać na pełnym gazie?

Nie wiedziałem co mam robić. Stałem więc tam dalej tak długo, aż doszło do mnie, co się tak właściwie stało.

Porwali ją.

Nie uchroniłem jej.

Złamałem obietnicę.

Ale to nie było najgorsze. Co z nią będzie teraz? Jednego jestem pewien.
Odbiję ją, choćbym miał poświęcić własne życie.

Wpadłem do bungalowa i zacząłem chodzić w kółko. Co teraz? Od czego zacząć? Gdzie ona jest do cholery?!

I nagle mnie olśniło. Trochę za późno jak na mój gust, ale dobrze, bo to dowód na to, że jeszcze potrafię myśleć. Mniejsza z tym. T.A.R.C.Z.A. posiada systemy śledzące! Przecież skądś musieliśmy wiedzieć, że Czarna Wdowa będzie na balu w Budapeszcie. Czemu wcześniej na to nie wpadłem?!

Czym prędzej zapakowałem najpotrzebniejsze rzeczy i wskoczyłem do naszego auta. Wpisałem w nawigację cel mojej podróży - Oradea w Rumunii i z piskiem opon ruszyłem w podróż. A była druga w nocy.

Zapowiada się ciekawa rozmowa z szefem. Ale Fury zrozumie.

•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•

Fury nie zrozumiał.

Wydarł się tylko, jeszcze chwila a straciłbym słuch. A jakby nie patrzeć, czas miałem ograniczony. Próbowałem jakoś przerwać mu ten monolog o posłuszeństwie i moralności.

- Ok, dobra, rozumiem. Ale Nick, proszę, wysłuchaj mnie...

- Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji! Zadajesz się z seryjną morderczynią! Z wrogiem!

- Ona wcale taka nie jest! - teraz to ja się darłem. Udziela się - W ogóle jej nie znasz.

- Ach tak?! A ty niby znasz? - Fury prychnął ironicznie.

- Wiem o niej tyle, ile powinienem - warknąłem. - I nic ci do tego!

- Wręcz przeciwnie Barton. I dlatego nie mam innego wyjścia - powiedział jakby z nutą smutku w glosie. Po tych słowach do gabinetu weszło dwóch agentów. A ja już wiedziałem, co będzie dalej. - Przeszukać go. A potem odprowadzić do odpowiedniej celi.

Naprawdę miałem nadzieję, że Nick zrozumie moje postępowanie. Ale on nawet nie próbował zrozumieć. Nieposłuszny agent - usunąć, chyba że ma za dużo informacji, wtedy do celi. Myślałem, że on jest inny. Jak bardzo się myliłem.

Budapest - Clintasha storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz