Rozdział 13

2.7K 151 94
                                    

- Halo? – Odebrałam, czując, że zaczynam się denerwować. – Coś się stało? – Spytałam niepewnie.

- Lena – zaczął Bruce i głośno odetchnął. – Potrzebujemy twojej pomocy. U Barnesa aktywował się program Zimowego Żołnierza. Nie potrafię go uspokoić – tłumaczył gorączkowo.

- Przyjadę, daj mi kilka minut – odpowiedziałam, podchodząc do szafy i wyciągając przypadkowe ubrania.

- Tony cię przywiezie. Za chwilę będzie.

- Dobrze.

Ubrałam się tak szybko jak nigdy, nie przerywając połączenia.

- Powiesz mi coś więcej? Co z Bucky'm?

- Zaczęło się kilka minut temu. Jest zdenerwowany. Próbuję go uspokoić, ale w ogóle nie reaguje na moje słowa.

Słuchając Bruce'a, zamknęłam mieszkanie i zbiegłam w dół klatki schodowej. Stanęłam przed budynkiem, wypatrując samochodu Starka. Gdy mężczyzna zamilkł, usłyszałam w tle coś, co zabrzmiało jak warknięcie.

- Nie wchodźcie do niego, to w niczym nie pomoże. Niech agenci zostaną poza celą. Nie chcę, żeby komuś coś się stało – poinstruowałam i zobaczyłam szybko zbliżające się w moim kierunku sportowe auto. – Tony już jest. Zaraz będę.

Rozłączyłam się i wsiadłam do samochodu, gdy tylko się przede mną zatrzymało. Miliarder od razu ruszył.

Od Tony'ego dowiedziałam się jedynie tego, co już powiedział mi Banner. Zaczęłam się denerwować, nie wiedząc, w jakim stanie mogę zastać Jamesa.

Stark zatrzymał się przed głównym wejściem do budynku. Wysiadłam, a on odjechał na parking. Puściłam się biegiem przez hol w stronę windy, która jechała zdecydowanie zbyt wolno. Znalazłszy się na odpowiednim piętrze, szybko ruszyłam przed siebie.

Zatrzymałam się w drzwiach. Po lewej stronie zobaczyłam trzech uzbrojonych agentów, gotowych zareagować w każdej chwili. Razem z nimi stał Bruce, który wyraźnie rozluźnił się na mój widok.

Odwróciłam wzrok na celę znajdującą się po prawej. Pierwsze co dostrzegłam to porozrzucane po podłodze akta. Musiały się rozsypać, gdy Bucky przewrócił szafkę. Ona leżała obok. Następnie spojrzałam na niego. Nie miałam wątpliwości, że w tej chwili jest już całkowicie sobą. Siedział skulony przy ścianie naprzeciw szyby. Rękoma obejmował głowę, twarz miał ukrytą za włosami. Nawet z tej odległości widziałam, że się trzęsie i mogłam poczuć jego przerażenie.

- Wyjdźcie stąd. Wszyscy – powiedziałam, wchodząc do środka.

Spojrzałam na Bruce'a. Skinął głową agentom, aby posłuchali mojego polecenia. Sam nie ruszył się z miejsca. Widziałam, że waha się, czy powinien zostawić mnie samą. Wpatrywał się we mnie niepewnie.

- Będzie lepiej, jeśli zostanę z nim sama. Zaufaj mi. Wszystko będzie w porządku – zdobyłam się na lekki uśmiech i podniosłam ze stołu pilot otwierający celę.

- Będę tuż za drzwiami – odpowiedział i ruszył do wyjścia.

Odblokowałam drzwi i zaczęłam powoli zbliżać się do bruneta.

- Bucky? – Powiedziałam niepewnie.

- Zostawcie mnie! – Krzyknął łamiącym się głosem.

Gwałtownie się zatrzymałam. Usłyszałam, że drzwi do pokoju się otwierają. Zobaczyłam w nich Bruce'a. Kiwnęłam ręką na znak, że wszystko w porządku. Mężczyzna skinął głową, ale nie wyszedł.

Ponownie skupiłam uwagę na Bucky'm. Wyraźnie słyszałam jego przyspieszony oddech. Zrobiłam kilka kroków naprzód, na co on, chyba instynktownie, spróbował się cofnąć, choć nie mógł już tego zrobić.

Resurrection || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz