Dzień IV (Ostatni Dzień)

17 1 0
                                    

Daniel

Byłem już w szkole. Dzisiejszy dzień w niej był dość dziwny... i inny. Nasza wychowawczyni odrazu zabrała nas pojedyńczo do swojego gabinetu i mówiła nam że jutro wyjedziemy do nowej szkoły... a co jak nie chcę? Nikt się mnie nie pytał o zdanie...
Dowiedziałem się że będziemy tam mieszkać bo jest to dość daleko... no poprostu super... tego mi brakowało. Nie chciałem się wydawać w kłótnie na pożegnanie więc starałem się być miły i uważnie słuchać tego co ma mi do przekazania.

Wkońcu mnie wypuściła... rozmowa nie trwała długo ale uciekła mi przez to jedna lekcja... ale teraz miałem wf. Więc pobiegłem do szatni i się przebrałem. Wsadziłem swój plecak oraz ubranie w którym byłem do mojej szafki i ją zamknąłem. Udałem się na salę i odrzucając z głowy to że jutro mnie tu nie będzie ćwiczyłem dając z siebie wszystko.

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\

Po wf wróciłem do szatni... dość mocno się spociłem więc wziąłem ręcznik i szampon po czym ruszyłem do łazienek z prysznicami które były zaraz obok naszej szatni. Wszedłem do niej a potem do kabiny, zamknąłem za sobą szklane drzwi przez które nie było nic widać przez ich budowę. Zdjąłem z siebie ubranie i włączyłem wodę zaczynając się myć.

Wtedy do łazienki wszedły dwie inne osoby... nie widziałem kto to ani też nie słyszałem bo nic nie mówili... dopiero po chwili się odezwali... Rozpoznałem jednego z nich, był to Adam a drugiego niestety nie znałem. Nie wnikałem także w ich rozmowę ponieważ uważałem że zasługują na chwilę prywatności więc wziąłem odkręciłem bardziej wodę myjac się dokładnie i nie zwracając uwagi na nich...

Adam

Byłem w łazience z Marcinem, ostatni raz się z nim widzę, może to i lepiej on mi tak działa na nerwy. Teraz zaciągną mnie do łazienki bo chce mi sprzedać prochy... jak ja już tego nie używam...!!! Tak owszem kiedyś je brałem, i akurat od niego... ale wtedy musiałem, to znaczy nie byłem w stanie wytrzymać dnia po tym jak moja siostra popełniła samobójstwo... pamiętam jak patrzyła wtedy na mnie stojąc w oknie... a potem znikła za nim... skoczyła z 12 piętra... tak kiedyś mieszkałem w wieżowcu ale teraz nie chce już mieszkać w żadnych blokach. Wolę dom z max jednym piętrem.
Wracajac Marcin wyciągną jakiś woreczek z prochami i zbliżył się do mnie podsuwając mi go.

-No weź... ten ostatni raz, bo potem już się nie zobaczymy... - powiedział Marcin dość oschle... najwidoczniej nie zwracał uwagi na to że nie jesteśmy tu sami.

-Daj mi spokój. Skończyłem już z tym.
-Widzę że tego potrzebujesz. Nie daj się prości... sprzedam ci za połowę tego co innym...
-Powiedziałem nie...! - spojrzałem na niego zdenerwowany - czego nie rozumiesz... ja już z tym skończyłem, daj mi spokój...

Odwróciłem wzrok i spojrzałem na lustro przedemną. Wziąłem odkręciłem wodę z krany i zacząłem przemywać swoją twarz.

-Nie to nie... ale i tak zobaczysz że będziesz tego potrzebować. - po tych słowach Marcin wyszedł z łazienki. Nie zwracałem na to uwagi... jedynie podniosłem głowę i spojrzałem na lustro i ujrzałem swoją mokrą twarz.
W łazience były moje ubrania na zmianę oraz ręcznik i szampon. Wszedłem do kabiny obok tej w której ktoś już był. Zamknąłem szklane drzwi. Zdjąłem z siebie ubranie i zacząłem myć się dokładnie.

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\

Trochę się zasiedziałem. Wytarłem się i ubrałem... znaczy chciałem ale okazało się że niema moich ubrań... nie no no poprostu super... Owinąłem się ręcznikiem będąc jeszcze trochę mokry i poszedłem do szatni. W niej był Daniel i akurat wyciągł z szafki swój plecak zaczynając się pakować. Podszedłem do niego bo miałem szafkę na przeciwko jego.

- Cześć. Jak tam się czujesz z tym że jutro wyjeżdżamy? - zapytałem go otwierając szafkę.

Daniel spojrzał na mnie, początkowo najwidoczniej mnir nie poznał ale gdy się zorientował to usiadł na ławce pomiędzy szafkami zakładając buty a potem zaczą przeglądać wnętrze swojego plecaka.

- Trochę to dziwne... co nie...? Czy tylko ja tak uważam... - Powiedział Daniel szukając czegoś w plecaku.
- Tsa... trochę to dziwne, powinni nam to wcześniej powiedzieć a nie dwa dni przed wyjazdem. - wyciągnąłem ubrania i czemu nie zacząłem je na siebie nakładać... mnie tam nie był problem zrzucić ręcznik przy Danielu... to teraz chłopak więc co w tym dziwnego...? A po drugie i tak był zajęty szukaniem czegoś w swoim plecaku więc nawet nie zwrócił na mnie uwagi.

- Myślisz że będzie fajne...? - powiedział to Daniel tym samym opuszczając dłonie i spojrzał na mnie.
- Wydaje mi się że gorzej niż tu to nie będzie. - zaśmiałem się nakładając na siebie koszulkę, po tym klepłem go po ramieniu i wziąłem swój plecak zamykając szafkę.
- Dobra... idę bo teraz mam matmę. - Dodał Daniel zamykając plecak po czym wstał z ławki i go założył na siebie patrząc na mnie.
- Dobra. Leć ja też muszę już iść. - uśmiechnąłem się i podałem mu rękę na pożegnanie... kto wie kiedy się jeszcze spotkamy... ja już dzisiaj skończyłem lekcje więc ruszyłem w stronę wyjścia a potem do domku.

Paulina

Zwolniłam się z szkoły aby wrócić trochę wcześniej do domu... musiałam się spakować, pożegnać i jeszcze pójść na zakupy... nie wyrobiła bym się w takim czasie zrobić to wszystko.
Byłam już w domu, w środku odrazu przeszłam do pakowania się czyli do rzeczy najważniejszych. Przy pakowaniu się pomógł mi mój młodszy brat.

Ma on osiem lat i jest słodki... strasznie przypomina mnie jak byłam w jego wieku, niski i ma słodką buźkę. A teraz będę musiała go zostawić z mamą i odjechać z tąd... szczerze to nie mam chęci na ten wyjazd... najchętniej to bym została tutaj w domu, w tej szkole, w tym mieście i z tymi osobami co teraz jestem.

W trakcie pakowania nie mogłam znaleźć swojego swetra i naszyjnika którego dostałam od Daniela... już mniejsza że sfetrem ale ten naszyjnik muszę znaleźć. Zeszłam na dół ponieważ mój pokój był na piętrze, będąc już na dole wszedłam do kuchni i widząc tam mamę zapytałam się czy przypadkiem nie widziała naszyjnika... ale niestety nie widziała go więc poszłam zapytać się braciszka który powiedział że go widział i natychmiastowo i bez dodawania żadnych słów wstał i zostawiając zabawki pobiegł na górę. Po chwili jak zszedł to miał mój naszyjnik w dłoni, podszedł do mnie i mi go dał. Wzięłam naszyjnik i mu podziękowałam i wyściskałam go... będę za nim tęsknić.
Po jakiejś chwili poszłam na górę i spakowałam resztę oraz nałożyłam na siebie ten naszyjnik.
Po dość długim pakowaniu się stwierdziłam że pojadę do sklepu i kupię sobie najpotrzebniejsze rzeczy... przecież jutro wyjeżdżamy...
Więc poszłam do mamy i pożegnałam się mówiąc że wrócę za jakiś czas bo teraz idę do sklepu. Mama nie miała żadnych przeciw wskazań temu pomysłowi a nawet dała mi listę żeczy co mam kupić. Nic takiego tylko jakieś drobne żeczy więc dam radę wszystko umieścić w swoim plecaku.
Wzięłam swój plecak i wyszłam z domu udając się do sklepu. Było już ciemno ale przynajmniej nie było zimno...

<<<<<<<<<<<<<<<<>>>>>>>>>>>>>>>>

Cześć, cześć... tak wiem miałem to wszystko napisać razem ale rozdział wyszedł by mi za długi. Sam złapałem się na błędach ortograficznych więc przepraszam jak takowe się pojawią.

Mam nadzieję że książka wam się podoba. I odrazu mam do was pytanie.
Z kwestii że zapomniałem opisać naszych głównych bohaterów co wy na to aby dać rozdział i opisać ich wszystkich czyli całą nasz 7 bohaterów mieli byście w jednym miejscu? Kto chce coś takiego? Chyba że wolicie że dopiero w szkole albo jak się spotkają to wcisnę opis gdzieś. Decyzja należy do was a teraz dziękuję za wsparcie mentalne w pisaniu tej książki dla was.

Xardarus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz