VII (Rozpoczęcie)

16 1 0
                                    

Daniel


Obudził mnie odgłos zamykanych drzwi. Najwidoczniej Adam albo wyszedł z pokoju do kuchni albo wyszedł z domku. Podniosłem się z łóżka i przetarłem oczy. Rozejżałem się wokół po pokoju ale Adama w nim nie było, czyli miałem rację. Wstałem z łóżka na równe nogi po czym spokojnie ruszyłem do kuchni, w niej nie było nikogo. Spokojnie zacząłem przygotowywać sobie jedzenie. Były to kanapki które zaraz po zrobieniu zacząłem jeść i robić kolejną. Po spokojnym zjedzeniu nie dużego śniadania z łazienki wyszedł Adam, myślałem że wyszedł, ale jednak był w łazience.


- Wstałeś. - powiedział Adam wyciągając karton z sokiem z pobliskiej szafki, po czym zaczą sobie nalewać soku.

- To wszystko co się działo, to prawda...? - zapytałem niepewnie. Wsumie nie przeszkadzało mi to, jednak nie wiedziałem co się dzieje.

-Tak, to prawda. Dzisiaj mamy się spotkać z jakimiś nauczycielami, czy mistrzami.

- Wiesz więcej niż my... - stwierdziłem, jednak zamiast zdziwienia u chłopaka usłyszałem śmiech.

- Jak opiekunowie nas odprowadzali zadałem im kilka pytań, nie chcieli mi mówić zbyt dużo. Chociaż lepsze to niż nic. Mam rację?

- W sumie tak. - nie wpadłem na to aby się ich zapytać, ale dobrze ze on to chociaż zrobił.

- Dobra. Zbieraj się, pójdziemy zobaczyć co się dzieje. - Dodał Adam po czym poszedł do pokoju po telefon i bluzę.


Po ogarnięciu kuchni także ruszyłem do kuchni, przebrałem się po czym wraz z chłopakiem wyszliśmy z domku. Oboje kierowaliśmy się do zamku nieopodal, wsumie byliśmy otoczeni murami zamku, więc niby jesteśmy w nim. Ale i tak wszedlismy do budynku gdzie podobno mieliśmy się udać. Pomieszczenie ogromne, była to sala z wieloma ławkami i stolikami, zaraz na myśl przyszedł mi "Harry Potter", jednak brakowało mi tu latających świec, nieba nad głową i miejsca gdzie siedział profesor... Zamiast tego nie było widać sufitu, był on poktyty ciemna warstwą, najprawdopodobniej cienia. Chociaż dół był oświetlony. A w miejscu gdzie siedzieli opiekunowie był jeden długi stół i kilka zwykłych krzeseł, nie było jednego co by się wyróżniał. Usiedliśmy przy ławce gdzie byli nasi przyjaciele, czyli całą paczka zebrała się w jednym miejscu. Po chwili z drzwi po drugim końcu wszedł jeden z opiekunów, czy też "Mistrzów". Do sali także wszedły inne osoby, także młodzież, no prawie. Jednak w tłumie "uczniów" nie było nikogo kto miałby powyżej dwudziestu lat. Maksymalnie to dziewiętnaście.


- Witam was wszystkich. - Odezwał się wysoki mężczyzna który stał na podwyższeniu skierowany w naszą stronę, wszyscy wychylili się z ławek aby na niego spojrzeć. Najwidoczniej nie tylko my niewiedzieliśmy co się dzieje. - Jestem Aksylen, a oto szkoła dla rycerzy którymi jesteście. - Nie że coś ale czas rycerzy już miną...

- Możecie być zdziwieni i tak dalej... Jednak słowo rycerz nie oznacza zbroji, tarczy czy miecza. Rycerzami u nas są nazywani magowie.

- MAGOWIE...!? - Wsrot ludzi tutaj zebranych było słychać szum szeptów, każdy jeszcze bardziej zdziwiony.

- Tak. Możecie mi nie wierzyć, ale jeżeli tu jesteście to oznacza że nie trafiliście tu na marnę. - Mężczyzna rozejrzał się po sali, widział że każdy jest jeszcze bardziej zszokowany tym co się właśnie wydarzyło.

- Dobrze, widzę że nadal mi nie wierzycie i nie rozumiecie. - Powiedział spokojnie po czym wyciągną rękę do góry. Po chwili w jego ręku pojawiła się biała kula światła, po tym zaczęła unosić się do góry. - Moją mocą jest światło niebios, nie słońce czy inne, a biała czysta energia. - Powiedział że spokojem a kula znikła.

Po chwili z sufitu na sam środek sali spadło coś czarnego, przypominało czarny dym. Jednak po chwili z niego zostało uformowane ciało kobiety, wysoka, szczupła, ubrana w czarną, przylegająca do ciała suknię. Dodatkowo miała czerwone tęczówki i ciemno fioletowe długie włosy.


-Moją mocą jest cień. - Odparła kobieta idąc środkiem sali do mężczyzny na podwyższeniu. Stanęła obok niego skierowaną do nas, mimo jej głosu który wydawał się że będzie ona dość wredna, dziewczyną uśmiechnęła się. - Jestem Anna.


Wszyscy zamilkli patrząc na nich. Jednak nie był to koniec dowodu, po chwili w drzwiach pojawił się cały mokry, wysoki mężczyzna. Długie włosy, brązowe oczy i brązowy płaszcz. Czarne spodnie jak i koszula pod płaszczem.

- Przepraszam za spóźnienie. - Powiedział mężczyzna ruszając środkiem sali, był cały mokry i woda która była na nim skapywała na podłogę. - Jestem Amon, mag wody. - Mężczyzna dosłownie się przewrócił na twarz, jednak zaraz przed podłożem znikną zostawiając po sobie wodę. Woda w dość szybkim tempie przeniosła się po ziemi obok Anne i Ameise. Kałuża była obok Ameise, po drugiej stronie niż Anne, po tym zaczęła się podnosić przypominając człowieka. Gdy już kształtem przypominała tego mężczyznę pojawił się on, woda znikła a zastąpił ją mężczyzna, dodatkowo nie był już mokry.


/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\


"Ceremonia" dobiegła końca, nikt nie wiedział co się dzieje. Zostały przydzielone nam klasy, myśleliśmy że wszyscy trafimy do jednej, jednak tak się nie stało. Każdy trafił do innej, chociaż byliśmy w parach poza jedną osobą. A dokładniej Kamila,trafils ona do innej klasy niż slreszta. Mi przypadło być z Michałem w jednej klasie. Adam trafił do tej samej co Szymon a paulina do tej samej co Asia. Jednym słowem zostaliśmy podzieleni na cztery klasy. Po chwili rozmowy jeszcze po spotkaniu ruszyliśmy do swoich domków. Odziwo to wszystko zajęło nam aż cały dzień. Jutro mamy mieć wytłumaczenie co tu się dzieje i przyznanie. Tylko nie wiem oco chodzi z tym przyznaniem. W domku jeszcze chwilę pogadałem z Adamem. Jednak ten był dość zmęczony więc położył się wcześniej. Ja wyszedłem na zewnątrz aby posiedzieć w chłodzie i niebie pełnym gwiazd aby chwilę pomyśleć. Dzisiejszy dzień był dziwny, to wszystko co się wydarzyło było prawdą, chyba że nadal śnię... Ta trujka mistrzów nazywa się trójcą, są oni czymś na wzór dyrektorów w tej szkole. Mówili też że to miejsce samo w sobie jest magiczne, dzięki niemu nasze moce będą trochę bardziej nasilone, oraz u niektórych dopiero teraz zostały aktywowane. Więc mamy się nie martwić tym co może się wydarzyć. Ale zapewniali nam że jesteśmy tu bezpieczni. Po chwili myślenia o tym co się wydarzyło wróciłem do domku i położyłem się spać. Musiałem chwilę odpocząć aby móc jutro funkcjonować.


<<<<<<<<<<<<<<<<>>>>>>>>>>>>>>>>


Sorki za tą długą nieobecność, postaram się teraz wykazać większą aktywność niż poprzednio. Jednak proszę was o zrozumienie z powodu że mam jeszcze szkole na głowie. Mam nadzieję że wam się podoba.

Xardarus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz