Dotarłam do sklepu. Bez zwłocznie wszedłam do środka i odrazu wyciągnęłam listę z zakupami. Wzięłam koszyk i ruszyłam między stoiskami szukając potrzebnych mi produktów. Miałam już prawie wszystko... na koniec zostawiłam sobie szukanie czegoś aby mieć na drogę, to znaczy jakiegoś napoju i może coś słodkiego. Z słodyczy wzięłam sobie batona... znaczy wafelek z kremem oraz kilka cukierków. Dotarłam do stoisk z napojami, stanęłam na wprost ich patrząc na napoje i zaczynając szukać czegoś konkretnego. Wkońcu znalazłam, była to woda limonkowa. Bardzo lubię cytrusy... pomarańcze, cytryny, grejpfrut a szczególnie limonki... tak wiem cytrusów jest wiele więcej ale nie chce mi się wymieniać wszystkich.
Miałam już wszystko, spojrzałam na koszyk ale wydawało mi się że będzie tego więcej ale jednak nie. Uśmiechnięta dotarłam do kasy i czekałam chwilę w kolejce. Zapłaciłam za wszystko i spakowałam do plecaka, po czym wyszłam ze sklepu. Ruszyłam do domu, oczywiście musiałam przejść przez park bo tak było najszybciej a robiło się coraz ciemnej i zimniej.
Byłam już w centrum parku, przy dużej fontannie na którą spojrzałam, jak zwykle lała wodą i była dość dobrze oświetlona, ale nie byle jak bo była ona oświetlona w taki sposób że była bardziej ładna taka niż za dnia. Zatrzymałam się przed fontanną patrząc w taflę wody, będzie mi brakowało tego miejsca, tych ludzi... coraz mniej chcę tam jechać.
-Co robisz tutaj całkiem sama...? - Usłyszałam czyjś głos za swoimi plecami... Natychmiastowo się odwróciłam przestraszona... ale nikogo tam nie było. Czy mu się to właśnie wydawało...?
Zauważyłam jak coś w krzakach pomiędzy drzewami się rusza.
-Kto tam jest...! - krzyknęła... myślałam że ktoś mi odpowie ale jednak nie dostałam żadnej odpowiedzi.
-Ktoś kto zna cię bardzo dobrze... - Nagle poczułam jakiś zimny oddech na swojej szyji... natychmiastowo odwróciłam się i odskoczyłam maksymalnie do tyłu widząc jakiegoś chłopaka. Był ciemno ubrany, nosił czarny płaszcz pod nim miał czarny golf a spodnie także miał czarne. Jego włosy także były czarne a oczy... jego tęczówki były czerwone.
-Co chcesz odemnie...!? - Krzyknęłam z zapytaniem... cała się trzęsłam, bałam się tego co zaraz może się stać.
-Jestem Zeref... ale to tobie nic nie mówi... - Zasmaiał się po chwili znowu spoważniał. - Przyszedłem tylko coś zrobić...Nie widząc nawet kiedy i jak chłopak znikną z tamtąd... nagle stał za mną i przyłożył mi coś do szyji... najprawdopodobniej to był jego palec, jeździł niam tak jakby coś rysował po czym poczułam ukłucie a on zabrał rękę.
-Teraz cię znajdę, zawsze i wszędzie. - odwróciłam się do niego, robił wszystko tak szybko że nie zdążyłam się przed nim obronić. Gdy się odwróciłam go nie było już tu... jedyne co po nim zostało to jakiś dziwny czarny dym który dość szybko się ulatniał...Nie wiedząc co się właśnie stało wróciłam do domu. W domu odstawiłam zakupy na miejsce i wszedłam do łazienki sprawdzić szyję. Gdy byłam już w łazience zamknęłam za sobą drzwi i obejrzałam cała szyję... nic tam nie było, z ulgą odetchnęłam i rozebrałam się, po czym poszłam się umyć. Gdy już to zrobiłam byłam ubrana w swoją piżamę i poszłam do łóżka zasypiając powoli.
<<<<<<<<<<<<<<<<>>>>>>>>>>>>>>>>
Pisałem ten rozdział dwa razy z powodu pomyślenia historii. Nie chcący wziąłem historie z innej książki i napisałem tu... trochę głupia wpadka ale teraz jest wszystko poprawione. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Dzięki za głosy które są pod wcześniejszymi rozdziałami. Widziałem także ile osób przeczytały książkę i jestem wam za to bardzo wdzięczny... aż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Pozdrowienia i wszystkiego najlepszego z okazji Mikołajek. Mam nadzieję że Mikołaj przyniósł wam prezenty :)
CZYTASZ
Xardarus
FantasyJest to historia o grupce osób którzy posiadają magiczne umiejętności, których nie posiadają zwykli ludzie... Ich moce są różne, każdy ma inną i wyjątkową... nie mogą mówić o nich nikomu innemu... Nasza grupka bohaterów trafia do nowej szkoły gdzie...