Rozdział I

1K 38 6
                                    

Na samym początku pragnę wam powiedzieć, że jest to moje pierwsze opowiadanie, więc bądźcie wyrozumiali! Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Miłego czytania 🌻

Był zwyczajny poranek. Światło słoneczne wpadające przez okno w sypialni biło po oczach swym blaskiem. Alec, gdy tylko otworzył oczy, momentalnie je zamknął, lecz po chwili jego oczy przyzwyczaiły się do jasnych promieni. Wiedział, że obydwoje mają dziś wolne, więc mogą pozwolić sobie na odpoczynek. Obrócił się na drugi bok, by przytulić się do Magnusa, ale gdy położył rękę na stronie łóżka, na której zazwyczaj śpi jego mąż, poczuł tylko pustą przestrzeń.

Magnus wstał znacznie wcześniej niż obudził się Alec i postanowił zrobić dla swojego ukochanego śniadanie do łóżka, więc wstał po cichu, nie budząc swojego niebieskookiego anioła i magią, w 5 minut doprowadził się do porządku: włożył długie, brokatowoczarne spodnie, które błyszczały przy każdym kroku, ciemnoczerwoną koszulę w białe kropki oraz bardzo ciemną, granatową skórzaną kurtkę, która idealnie wyglądała na jego umięśnionych ramionach. Stanął przed lustrem, spojrzał na swoją twarz, pstryknął palcami i pojawił się na niej makijaż, taki jak na codzień stosował czarownik. Pstryknął jeszcze raz, by tak samo dobrze jak jego twarz wyglądały jego włosy. Ułożył je do góry w irokeza, w którym, jego zdaniem, wyglądał fenomenalnie. Trudno by się było z tym nie zgodzić - Magnus Bane wygląda fenomenalnie we wszystkim.
Gdy był już gotowy, zajrzał jeszcze do sypialni, by upewnić się że Alec śpi i najciszej jak mógł wyszedł z domu.
Poszedł na pobliski rynek. Chciał usmażyć Alec'owi bekon, jajko sadzone i zrobić tosty, więc kupił wszystko, co uznał za potrzebne, w między czasie rozmawiając z wieloma osobami, głównie były to ekspedientki, ale spotkał też kilka znajomych mu twarzy, po czym wrócił do domu.
Wiedział, że mógłby wyczarować śniadanie, albo chociaż składniki, ale bardzo lubił raz na jakiś czas pozwolić sobie na zwykłe, przyziemne czynności. Drzwi wejściowe otworzył jednym ruchem ręki, a po przejściu przez nie tak samo je zamknął i poszedł przygotowywać posiłek.

Alec, nie chcąc leżeć samotnie w dużym łóżku poszedł szukać Magnusa. Kiedy tylko otworzył drzwi sypialni, dotarł do niego cudowny zapach. Zapach pysznego jedzenia. Uśmiechnął się w duchu. Wrócił na chwilę do pokoju, by włożyć czarne dresowe spodnie, a że było mu ciepło, pozostał bez koszulki i w rozczochranych włosach, których - jak stwierdził - nie ułoży do ładu w minutę poszedł do kuchni, gdzie przy kuchennej wyspie stał Magnus, nucąc sobie pod nosem jakąś melodię. Alecowi bardzo podobał się ten widok - jego mąż, wesoły i cieszący się z życia. Lightwood miał szczęście, że spotkał Bane'a. Myślał o tym zawsze, gdy widział go takiego... słodkiego, pięknego, przystojnego. Magnus miał wiele zalet, Alec mógłby go opisywać godzinami, ale najbardziej lubił używać do tego tylko jednego słowa - "mój". Z tego cieszył się najbardziej, z tego, że ten czarownik był właśnie jego. Przynajmniej przez ten czas.
Magnus spostrzegł Aleca, gdy robił obrót. Bardzo lubił tańczyć, więc czasem gdy sobie nucił dorzucał do tego parę fajnych kroków. Ba! Cudownych kroków. W końcu poza byciem świetnym Czarownikiem, Magnus był też świetnym tancerzem.

  - Witaj Alexandrze. - chłopak podszedł bliżej i po chwili ich usta spotkały się w krótkim, zmysłowym pocałunku - Postanowiłem przyrządzić Ci śniadanie do łóżka, ale skoro wstałeś to może zjemy je na tarasie? Jest taka piękna pogoda - powiedział Magnus, po czym pstryknął palcami by otworzyły się drzwi prowadzące na taras.

Zaczął podnosić talerze, by zanieść je na stolik, który stał w miejscu oświetlonym tak, by światło dawało ukojenie, ale nie raziło w oczy - Pomogę Ci - zaproponował Alec i już po chwili wszystko, co przygotował Magnus było na tarasie. Zajęli miejsca przy stoliku naprzeciwko siebie.

Przyszłość ~ Malec Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz