6. Ból

179 9 8
                                    

Rose pov.

W końcu postanowiłam ostrożnie zapukać do gabinetu. Niemal natychmiast usłyszałam ze środka głośne "Proszę". Nacisnęłam klamkę i weszłam do pomieszczenia. Lucian siedział na przeciwko mnie na krześle za biórkiem jak zwykle wyglądając przerażająco idealnie. Nawet w kałuży krwi wyglądał jak pieprzone arcydzieło. Zastanawiałam się czy to ze mną czy z nim było coś nie tak.

Wzrokiem ogarnęłam pokój, w którym się znajdowałam. Pomieszczenie było utrzymane w brązowo czarnej kolorystyce, z domieszkami ciemnego zielonego. Po jednej i drugiej stronie stały półki z różnymi segregatorami, papierami i książkami. Zaraz obok drzwi na prawo ustawiona była narożna kanapa, a po drugiej stronie dwa fotele z małym stolikiem. Na środku znajdowało się biórko, a na nim monitor od komputera. Po obu stronach biórka ustawione były dwa biurowe krzesła. Mój wzrok znowu przeniósł się na postać znajdującą się w tamtym miejscu.

Lucian miał ułożone włosy. Ubrany był w czarną koszulę rozpietymi dwoma górnymi guzikami. Świecące się eleganckie buty też były czarne. Gdyby zamiast oliwkowej cery był ciemnoskóry z pewnością zlewałby się w ciemną masę.

Jego oczy lustrowały moją sylwetkę. Po dłuższej chwili takiego "oceniania się" wykonał gest ręką wskazując krzesło. Podeszłam do fotela i powoli usiadłam tak jakbym się bała, że zaraz się pode mną załamie. Znowu na niego spojrzałam, jednak teraz był dużo bliżej. Zaczęło mi doskwierać irytujące uczucie gorąca. Jeśli to przez więź mate i będę tak mieć do końca życia to przysięgam, że wcześniej popełnie samobójstwo. Po jego twarzy nie mogłam dostrzec żadnej zmiany w zachowaniu. Albo umiał to ukrywać, albo był pieprzonym cyborgiem.

- Nie będę przedłużać, jesteś moją mate co znaczy, że twoja obecność jest mi potrzebna do życia. Wiem, że prawdopodobnie z własnej woli nie będziesz chciała tu zostać, jeśli tak to zmuszę Cię nawet siłą, a jeśli będzie tezeba zamknę w lochu. Nie mam ochoty na fochy i narzekania. Ja też nie miałem prawa wyboru. Jeśli będziesz chciała wyjść za teren muru poproś Luke'a żeby szedł z tobą. Za teren sfory zabraniam Ci wychodzić. - Wow milutko. Taktyka podrywu nie zadziałała to zaczął używać taktyki podłego skurwysyna? Jego wypowiedź sprawiła, że byłam nieźle wkurwiona. Co on sobie myślał, że nagle stanę się potulna jak baranek i będę słuchała wszystkich jego rozkazów?
Nie jestem ślepo zakochaną wilczycą, która dla swojego mate zrobi wszystko.

- I co może jeszcze zabraniasz mi randkowania albo przebywania z innymi osobnikami płci męskiej? Co ty sobie myślisz, że jestem pięcio letnim dzieckiem bez własnego zdania? Jeśli będę chciała zabije twoich strażników i sobie po prostu wyjdę poza teren. - Widziałam jak czerń w jego oczach się powiększa, jednak mnie to nie interesowało. Miałam nad nim przewagę. Więź mate działała na mnie dużo słabiej i z pewnością byłabym w stanie go skrzywdzić, co mu ciężko byłoby zrobić. Nie przejmując się jego narastającą złością kontynuowałam swój wywód.

- Myślisz, że nie wiem co to mate? Nawet jakbyś się bardzo starał nie będziesz mnie w stanie ze mną walczyć. Jestem człowiekiem, a nie posłuszną pisnką która za tobą pójdzie. - Spojrzał na mnie złowrogo. Miałam wrażenie, że chce mnie tym zabić. Tak nie wymusi mojego posłuszeństwa.

- To też oznacza, że twój przerażający wzrok alfy na mnie nie działa. Gdybym nie chciała zostać nigdy nie wróciłabym do twojej watahy, ani co więcej nie jechała Cię ratować. Chcę zostać ale na moich warunkach - skończyłam swój monolog. Widziałam jak jego ręce zaciskają się w pięści. Był zły. Pewnie nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś go stawia pod ścianą. Mimo wszystko dał mi kontynuować wypowiedź.

- Jeśli mam tu zamieszkać to sprowadzam cały klan. Chcę, żebyś nas przyjął do stada i mianował specjalną jednostką do walki z wygnańcami. Wtedy będę ci posłusza i nie będę uciekać. Do tego mogę wychodzić sama poza mury. Jak chcesz to ustal mi jakąś bezpieczną odległość na ile mogę sama wyjść ale nie zniosłabym zamknięcia tutaj. Jeśli mam tu mieszkać to chce się czuć jak w domu, a nie jak w więzieniu. Pomyśl, z tego ulkładu będziemy mieć same korzyści. - Wstałam po czym położyłam ręce na biurku nachylając nie nad nim.
- Nie będę mogła uciec, bo bedą tu moi ludzie a ty nie będziesz musiał sobie zawracać głowy wygnańcami. Co ty na to? - Lucian patrzył na mnie swoim przeszywającym wzrokiem. Mam wrażenie, że jego gniew trochę zmalał. Moja propozycja musiała go zainteresować.

AwakenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz