8. Pragnienie

160 7 1
                                    

Rose pov.

Jego usta mocno napierały na moje wargi. Pocałunek był niemalże brutalny. Nie był to leniwy, długi całus zakochanych, ale walka o przekazanie jak największej ilości uczuć w tym jednym geście.

Ręce Luciana mocno mnie trzymały jakby nigdy już nie chciały mnie puścić. Oddałam się tej przyjemności zapominając o całym świecie. Miałam wrażenie, że krew w moich żyłach staje się coraz bardziej gorąca, a ja poczułam znane mi uczucie podniecenia. Moje ciało było niezaspokojone i chciało więcej pieszczot z jego strony. Przysięgam gdyby on nie skończył pocałunku byłabym skłonna sama się na niego rzucić.

Lucian oderwał się od moich ust patrząc w moje na wpół przymkniete oczy. Jego ręce sunęły po mojej talii dochodząc aż do moich ud na których zaczęły zataczać kółka. Nieświadomie przysunęłam sie do przodu chcąc, aby położył jedną ze swoich dłoni między moimi nogami i okiełznał to uczucie gorąca.

Nagle Lucian zabrał ze mnie swoje ręce nieco się odsuwając. Przyłożył swoje usta do mojego ucha owiewając ciepłym powietrzem moją skórę.

- Zastanów się nad tym, czy chciałabyś zostać moją luną - szepnął mi do ucha. Jeszcze chwilę mierzyliśmy się wzrokiem po czym on wstał i jakby nigdy nic wyszedł zostawiając mnie z uczuciem niespełnienia.

************************************

Minęła już chyba godzina, a ja przez cały czas siedziałam w tym samym miejscu analizując słowa alfy. Czy ja chciałam być luną? Nie wiem, ale na pewno chciałam dokończyć to co zaczęliśmy. Nie obchodziło mnie już, że on jest wilkołakiem, moje ciało pragnęło tego.

Usłyszałam szelest otwieranych drzwi więc podniosłam głowę, aby zobaczyć kto wchodzi. Amelia........... Na szczęście zaraz za nią pojawił się Luke.

- Czy została Ci już wymierzona kara? - zapytała Amelia z tym swoim zdzirowatym grymasem na twarzy.

- Ta - odpowiedziałam jej gburowato pod nosem.

- Mówi się tak pani, lub tak luno. W tym chlewie nie uczą was kultury co? - spytała wilczyca, a ja miałam ochotę wydrapać jej oczy. Przysięgam, zostanę luną tylko po to, żeby się nad nią poznęcać.

- Amelio chciałbym ci przypomnieć, że jeszcze nie jesteś luną. Rose jako członkini oddziału ludzi odpowiada przed swoim dowódcą lub przed alfą więc nie ma potrzeby cię tytułować - powiedział jej Luke, a ja patrzyłam z satysfakcją jak na jej twarz wpływa grymas złości.

- Za niedługo nią zostanę a ty za swoje słowa zostaniesz ukarany. A teraz ją odepnij. Chcę zobaczyć czy kara została wykonana - powiedziała w stronę Luka. Chłopak podszedł do mnie z kluczem ściągając moje kajdany. Gdy byłam już uwolniona wstałam i potarłam swoje ręce. Na pewno będę mieć po tym ślady.

Amelia obeszła mnie dookoła oglądając dokładnie każdą część mojego ciała.

- Takie małe szramy jak na siłę Bloodwyna. Każ mu tutaj przyjść mam wrażenie, że nawet się do tego nie przyłożył. Musi dokończyć swoją pracę - powiedziala mechanicznie wilczyca.

- Alfa uznał, że to jest wystarczające. Nie mogę przeciwstawić się jego rozkazowi - odrzekł uprzejmie Luke. Nadal nie rozumiałam dlaczego nie mogą po prostu kopnąć w dupę tej nadętej perfekcjonistki.

- To stado beze mnie schodzi na psy. Dobrze, że za niedługo zostanę wybrana luną. Jeszcze chwila, a stracilibyście połowę terytoriów. Zabierz ją stąd. Nie chcę jej więcej widzieć - tym razem zwróciła się do mnie. Luke objął mnie swoją ręką i wyprowadził z obskurnego pomieszczenia. Następnie podał mi swoją bluzę abym mogła przebrać zniszczone ciuchy. Chłopak poprowadził mnie pod dom główny.

AwakenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz