7. Amelia

175 11 1
                                    

Rose pov.

Z impetem zbiegłam ze schodów. Chciałam się znaleźć jak najdalej od tego cholernego gabinetu. No i mój dobry humor poszedł się jebać. Dlaczego to mnie tak bardzo obchodziło. To był potwór, skurwiel i zboczeniec. Dlaczego nie możemy wybierać tego w kim się zakochujemy.

Czy ja go kochałam? Z pewnością nie. Czy wszystko zamierzało do tego? Zdecydowanie kurwa tak. To wszystko przez tą pierdoloną więź. Że też akurat musiało mnie coś złączyć z wilkołakiem.

Więź mate zawsze oddziaływała na ludzi. Co prawda dużo słabiej niż na wilki, ale jeśli już w tym momencie dopadła mnie zazdrość to boję się co będzie dalej. Serca wilkołaków były stałe - utrzymywały uczucie do jednej osoby przez całe życie. Serca ludzi natomiast zmieniały się jak pogoda. Te dwie rasy nie były przeznaczone do życia ze sobą. Więź mate to umożliwiała. Dzięki niej serca ludzi po czasie zatrzymywały się na jednym uczuciu.

To oznacza, że nie mogę zrobić nic aby przestać się w nim zakochiwać. Jeśli go poznałam to moje serce będzie coraz bardziej dążyć do trwałego zakochania w nim. Ile będę w stanie znieść jego romanse?

Chciałam pobyć sama. Wyszłam za mury i skręciłam w las. Dobiegłam do niewielkiego jeziora przy którym się zatrzymałam. Spojrzałam na swoje odbicie w tafli wody. W czym jestem gorsza od niej?

- Widziałaś ich? - zapytał znajomy głos zza moich pleców.

- Co? Kogo? - spytałam postać wysiląjąc się na kamienny wyraz twarzy.

- A więc widziałaś. Zazdrość jest chujowa - powiedział Luke po czym usiadł obok mnie.

- Jak mnie znalazłeś i skąd wiesz? - zapytałam go zerkając na niego do góry.

- Dowiedziałem się, że Amelia przyjechała, po czym zobaczyłem Cię wybiegającą z domu głównego. Wyglądałaś jakbyś ducha widziała. Nie trudno było się domyślić. - A więc Amelia. Brzmi jak imię dla suki.

Blondyn położył swoją rękę na moich lokach i niczym młodszą siostrę zmierzwił mnie po głowie.

- Lucian to twój mate. Wszystko co robisz on odczuwa ze zwiększoną siłą. Poza tym według mnie Amelia nie ma nawet połowy twojego uroku. Faceci szaleją za uroczymi dziewczynami. - Luke puścił mi oczko. Wyciągnął do mnie rękę pomagając mi wstać. Przyjęłam jego miły gest, i po chwili spacerowaliśmy wzdłuż jeziora.

- Luke? - zapytałam chłopaka.

- Hmm? - odparł wpratrując się w taflę wody.

- Dlaczego dla mnie to wszystko robisz. Jesteś miły i nie uważasz mnie za kogoś gorszego. Do tego jeszcze mi pomagasz - spytałam oczekując odpowiedzi.

- Nigdy nie uważałem ludzi za słabszych. To, że jestem wilkołakiem wcale nie znaczy, że tak myślę. Uważam, że nasze rasy nie powinny ze sobą konkurować. Nasze wewnętrzne wilki nie pałają nienawiścią do ludzi, ani nie chcą ich nieszczęścia. To co tak pożąda siły i władzy to nasza ludzka cześć - powiedział do mnie chłopak, jednak jego oczy nadal były zwrócone ku wodzie. To był sojusznik, którego szukałam. Będę musiała porozmawiać z nim o zatrzymaniu wojny.

- Polubiłem Cię. Jesteś odważna, nie pokazujesz sztucznego uśmiechu, żeby się przypodobać i przede wszystkim wiesz gdzie jest twoje miejsce. Masz określony cel i zaplanowaną przyszłość, naprawdę podziwiam takie osoby - wybuchłam głośnym śmiechem na wypowiedź chłopaka. Ten zerknął na mnie z dezorientacją wymalowaną na twarzy.

- Tak naprawdę jestem niezdarą, potrafię sobie zrobić krzywdę dosłowne wszędzie i wszystkiego zapominam. Mimo, że mam taką siłę nitk nigdy nie wybrałby mnie na dowódcę, bo się nie nadaję. Jestem zbyt rozstrzepana i szybko się rozkojarzam - odpowiedziałam klepiąc wilkołaka po plecach.

AwakenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz