Cathy i Heathcliff (i Gabe, i Sam)

1K 102 56
                                    

Nie wiem, czy ktoś z Was widział albo czytał "Wichrowe Wzgórza", ale pisząc ten rozdział pomyślałam sobie, że to, że Cas tak bardzo w tym au wkurwia - to dobrze. Bo to robi z niego dokładnie Cathy. Mnie osobiście strasznie wkurwiała, i w książce, i w filmie. Wiedziała, że kocha faceta (Heathcliffa), i że Heathcliff kocha ją, do szaleństwa, a jednak uciekała przed tym uczuciem, co doprowadziło do tragedii, bo zarówno jedno, jak i drugie, umarło po prostu z żalu. Także ta powieść jak najbardziej tutaj do tego au

Jeśli nie możesz wyrzucić kogoś z głowy – to jest tak dlatego, że głowa zawsze wie, co myśli serce.

Chciałbym o tobie zapomnieć..."

Ale to tak nie działało. Castiel się starał, naprawdę STARAŁ, każdego dnia, a o Deanie Winchesterze przypominała mu każda pieprzona rzecz. Zaczął przygotowywać sobie inne śniadania. Szerokim łukiem omijał rockowe kawałki, zrezygnował z chodzenia do Starbucksa – i gówno to dało. W parę dni po Wigilii, na dzień przed Sylwestrem, przechodził przez Riverside, koło TheFamilyBusiness, tak zobaczył plakat, a na nim Mirandę Margulies. Aż przystanął, nie wierząc własnym oczom, plakat zapowiadał spotkanie z nią, trzynastego stycznia miała podpisywać tu swoje książki. Miranda. JEGO MIRANDA. U WINCHESTERÓW.

W sylwestrowy wieczór schlał się jak mógł, pił, dopóki nie zasnął. O północy na Times Square odpalono sztuczne ognie, nawet to go nie obudziło, tak bardzo był upity; przyśniło mu się, że stoi na nowojorskim placu, pod rozświetlonym fajerwerkami niebem, w tłumie zobaczył plecy Deana, to był on, był tego pewien, nawet jeśli widział go tylko od tyłu. „Dean?", zawołał. Z jakiegoś powodu ruszył w jego stronę, a wtedy Dean wepchnął się głębiej pomiędzy ludzi. Zatrzymał się... I blondyn zrobił to samo. Postąpił ku niemu o krok, i w tym samym momencie Winchester również zrobił krok w przód.

Nie był w stanie go dostać, bo kiedy stał w miejscu, był za daleko, a kiedy próbował podejść, wtedy Dean oddalał się o tyle samo kroków i przestrzeń pomiędzy nimi nie miała się jak zmniejszyć. Obudził się, zlany potem, dochodziła trzecia w nocy. Zerwał się z kanapy, bo nie zasnął w łóżku, tylko w salonie i popędził do łazienki, gdzie długo, długo męczył się zwracając whisky i zaklinając się, że nigdy, NIGDY nie weźmie już do ust żadnego alkoholu.

Jakby to było za mało – książę2Y5 ograniczył pisanie. Kiedyś wymieniali kilka wiadomości na dzień, teraz ledwo trzy na tydzień. Nie wiedział, co było tego powodem, niby napisał mu, że ma dużo pracy, że rozkręca nowy biznes, który po prostu pochłania cały jego wolny czas, ale nie kupował tego, musiało chodzić o coś innego. Bo tak naprawdę, jeśli komuś zależy, to choćby ziemia pękała i waliły się mury zrobi wszystko, by znaleźć tę chwilę na zapytanie jak minął dzień. Nie ma czegoś takiego, jak brak czasu, jest tylko brak priorytetów – albo niewłaściwe priorytety. Casowi zawsze do tej pory wydawało się, że jest dla swojego Księcia priorytetem. Cóż, najwidoczniej się jednak mylił.

W połowie stycznia złapało go paskudne przeziębienie.

Cas, ale to naprawdę żaden problem, jeżeli potrzebujesz pomocy, przyjadę, zrobię ci pożywny obiad...

– Hannah, nie trzeba. Dziękuję ci, ale poradzę sobie.

Jesteś pewien?

W jej głosie brzmiało zatroskanie, martwiła się o niego – tak, był chory, ale przecież nie odcięło mu nóg. Mógł chodzić, a to oznaczało z kolei, że był w stanie przygotowywać sobie jedzenie. Bez przesady.

– Jestem pewien.

A zakupów nie potrzebujesz?

– Wysłałem listę Gabe'owi, wpada dzisiaj na ten zaległy maraton Star Warsów, wszystko mi przyniesie.

MASZ WIADOMOŚĆ (DESTIEL AU) - UKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz