Jeden z nas jest w złym miejscu

886 112 80
                                    

Pierwszy października musiał w końcu nadejść. I nadszedł.

Może gdyby padało, gdyby wiało, gdyby nad Nowym Jorkiem przetaczał się tajfun, może wtedy Cas miałby nadzieję, że otwarcie TheFamilyBusiness nie wypali – ale nie, poranek był bardzo zimny, prawie mroźny, równocześnie słoneczny i przed księgarnią Winchesterów zebrały się tłumy. Winchesterowie zapowiedzieli na dzień otwarcia trzydziestoprocentowy rabat na każdą książkę, to naprawdę DLATEGO ci ludzie stali tu teraz jak głupi, w kolejce do zamkniętych drzwi, choć od ósmej dzieliło zegar czterdzieści pieprzonych minut?

Castiel z westchnieniem zawrócił z Riverside z powrotem w stronę skrzyżowania osiemdziesiątej piątej i West End. Gabe miał rację. Ludzie byli bezmózgami.

Konkurencją? Nie rozśmieszaj mnie. Nie jesteś żadną konkurencją."

Wszystko, co Dean Winchester powiedział mu tamtego wieczora w bibliotece bolało, uwierało jak drzazga. Wyszedł z bankietu z podniesioną głową, wygrał bitwę... Co z tego, jeśli przegra wojnę? Pieprzony dupek miał rację, za niedługo będzie mógł mu co najwyżej obciągnąć, żeby zarobić na chleb.

Powtarzamy sobie, że nasza niewiedza o sobie nawzajem to plus – napisał wtedy, po powrocie do mieszkania, użytkownikowi książę2Y5 – i pewnie tak jest, ale czasem niczego nie żałuję bardziej od tego, że nie mogę wyżalić ci się z tak wielu rzeczy bo dotyczą one mojej prywatności. Chciałbym zapytać cię o radę, chciałbym wiedzieć, co sądzisz, może chciałbym też, podświadomie, usłyszeć od ciebie pociechę. Ostatnio jest mi bardzo ciężko, wszystko mnie dobija i przez cały czas się martwię. Mniej jem, nie mogę spać, przestała cieszyć mnie moja praca... Przepraszam, że musisz to czytać, ale nie mam nikogo innego, z kim mógłbym tak otwarcie się tym podzielić. Tylko nasze rozmowy sprawiają mi jeszcze jakąś przyjemność.

To beznadziejne żalić się komuś przez internet, ale z dnia na dzień tracił humor, robił się coraz bardziej drażliwy, nic w jego własnej księgarni już go nie cieszyło i zaczynał się bać, że jeśli po stracie (EWENTUALNEJ, przecież nic nie było jeszcze przesądzone!) sklepu nie znajdzie sobie zajęcia, które by mu jego ukochaną pracę zastępowało, wpadnie w depresję i zaje się lekami na śmierć, albo któregoś dnia popodcina sobie żyły. Bądź co bądź, utrata księgarni równała się utracie sensu życia. Innego nie miał.

Niby byli Hannah i Gabe – ale oni pójdą swoimi drogami. Może nawet wyjadą? Niczego nie mógł być pewien, no kurwa, NICZEGO. Nie lubił czegoś takiego. Całe życie wszystko było tak samo i nagle tak wiele zmieni się naraz, on tego nie przeżyje.

Od: książę2Y5

Faktycznie, łatwiej byłoby mi coś powiedzieć, gdybym wiedział, co dokładnie się dzieje, ale nie poddawaj się. Cokolwiek męczy cię teraz w twoim życiu, choćby był to jak najgorszy tego życia moment, to jednak TYLKO moment. Minie i wszystko się ułoży, zobaczysz. Pamiętaj, że zawsze jestem tu, żeby cię wysłuchać.

Ta wiadomość nie rozwiązywała żadnego z jego problemów... ale była słodka. O to mu w sumie chodziło, tyle wystarczało. Gdyby sytuacja miała się na odwrót, napisałby mu tak samo.

Hannah weszła do sklepu za dziesięć ósma.

– Hej – rzuciła, uśmiechnąwszy się, choć zabrzmiało to raczej smutno. – Długo tu jesteś?

Oparty plecami o ladę wskazał na trzymaną przez nią, zwiniętą w rulon, gazetę.

– Napisali o nich w New York Timesie?

MASZ WIADOMOŚĆ (DESTIEL AU) - UKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz