Pączek trącił pyszczkiem moją dłoń. Przytuliłam go mocno.
- To nie może być prawda. – Wyszeptałam do niego. – Paweł nie jest widmem.
Weszłam do łóżka z Pączkiem. Z trudem zasnęłam, otulona jego puchatością i mruczeniem.
Z samego rana zbiegłam na dół by zastać tam jak zwykle ciocię robiącą śniadanie.
- Ciociu, słyszałam w nocy Pawła. W lesie. Te wasze legendy to bzdura, on po prostu...
Kobieta trzasnęła pięścią o blat i obróciła się do mnie ze złością.
- Kazałam ci zamknąć okno.
- Tak, ale na chwilę je uchyliłam. I go słyszałam. Musimy iść go poszukać!
- Siadaj do stołu. Zaraz podam śniadanie.
- Dlaczego ciocia mnie nie słucha?! – Krzyknęłam zrozpaczona. – Mój kolega z klasy jest w tym lesie, może wpadł w jakiś dół, może coś mu się stało i trzeba mu pomóc!
- Stało się. Już go nie ma z nami. – Odparła twardo kobieta. – Nie pozwalam ci iść do lasu. Jeśli to zrobisz, nie wyjdziesz nigdy więcej nigdzie indziej niż do szkoły. Czy to jasne?
Patrzyłam jej w oczy ze złością i buntem. Do jasnej cholery, las jest kilkadziesiąt metrów stąd, wystarczy iść tam, za nawoływaniem, znaleźć Pawła (pewnie ze skręconą kostką w jakimś dole czy coś) i go przyprowadzić do wioski. Nic więcej. Nie było w tym nic niebezpiecznego.
Nie odpowiedziałam jej. Wyszłam do szkoły wcześniej, bez śniadania. Pod szkołą spotkałam kilka osób z mojej klasy, w tym Anię i Marka.
- Posłuchajcie! – Powiedziałam głośno zamiast przywitania. – W nocy słyszałam Pawła.
Wszyscy spojrzeli smutno gdzieś w bok.
- To chyba dobrze, tak? Znaczy, że żyje i możemy mu pomóc. Jest w lesie i pewnie coś sobie złamał.
- Alicja... - Zaczęła niepewnie Ania. – W lesie nie ma nikogo żywego. Żadnego człowieka.
- To są bzdury które wam wmówili wasi dziadkowie i rodzice, ale na litość boską, mamy początek dwudziestego pierwszego wieku, prawdopodobnie wierzyli też w koniec świata w dwutysięcznym roku, a zobaczcie, dalej żyjemy! – Pomachałam rękami na dowód. – Nie dajcie sobie wmawiać jakichś ludowych bzdur, jesteśmy młodzi i racjonalni, nie tylko ci w mieście, ale też wy. Chodźcie ze mną poszukać Pawła.
Po klasie przeszedł szmer. Każdy nieco się zastanawiał, jednak widziałam po ich twarzach, że nikt z nich nie był przekonany.
- Bardzo ładna, motywująca wypowiedź, Alicjo. – Usłyszałam głos wychowawczyni za sobą. Obróciłam się, by spojrzeć w jej spokojną twarz. – Niestety namawianie kolegów do niebezpieczeństwa jest niezbyt szczytnym celem. Dlatego otrzymujesz uwagę i będę musiała porozmawiać z twoją ciocią.
Przewróciłam oczami i weszłam do budynku. Wszyscy tu byli zwyczajnie głupi, zapatrzeni w durne legendy...
Zajęcia zleciały mi bardzo nudno, nie zwracałam na nie uwagi. Moją głowę zaprzątały myśli o lesie, o nawoływaniu Pawła, o idiotycznych przesądach które dosłownie zabijały ludzi. Nie było żadnych widm, nauka jasno o tym mówiła. Cholerna wieś.
Wróciłam do domu i znów podjęłam dyskusję z ciocią.
- Czemu nikt z was nie chce wyjść ze swojej strefy komfortu i, no nie wiem, uratować życia chłopaka?!
Ciocia westchnęła ciężko, pijąc kawę.
- Ty naprawdę jesteś niemożliwa. Czemu nie chcesz po prostu uszanować naszych tradycji i zrozumieć, że przesądy nie biorą się znikąd?
CZYTASZ
Woda była tu pierwsza
FantasyRodzice Alicji wysłali ją na rok do ciotki mieszkającej w nadmorskiej wsi. Wieś skrywa jednak sekrety, których Alicja nigdy nie powinna poznać.