Nie mogłam pomylić tej postaci z nikim innym. Już pierwszego dnia zajęć Paweł rzucił mi się (i innym) w oczy kilkanaście razy, już w połowie pierwszego dnia dostał uwagę za palenie, jego ciemna czupryna była wszędzie naraz, jakby nie mógł usiedzieć w miejscu. Zaraz za nim zazwyczaj migała postać Piotrka.
Teraz było inaczej. Obaj byli nieruchomi, ale twarz Piotrka była zmrożona przerażeniem, a twarz Pawła spokojem i obojętnością. Ta druga była również biała jak kartka papieru, wręcz biło z niej światło, co normalnie byłoby uznane za przejaw boskości i wręcz objawienie, jednak w tej sytuacji było to makabryczne i przerażające. Paweł patrzył w oczy Piotrkowi, dzieliła ich, równie biała jak Paweł, nić.
Piotrek zrobił krok do przodu. Skoczyłam ku niemu i chwyciłam go za ramię.
- Nić. – Wyszeptałam, sama nie wierząc, że to mówię. Piotrek spojrzał na mnie z równym zdziwieniem, po czym na nić.
- Jeśli jej nie zerwę...
- Nie wiem, czy to tak działa. – Odparłam. Jeśli nić służyła jako granica, to przejście pod nią też było jej przekroczeniem, a wtedy byłby w gnieździe.
Piotrek wzruszył ramionami.
- Przekonajmy się.
Nikt go nie powstrzymał. Było nas tu dziesięcioro, a czułam się, jakby było czworo. Paweł, o ile to nadal był Paweł, statyczny i jaśniejący, czekający na nasz ruch. Piotrek, który bardzo chciał go odzyskać i najwidoczniej wierzył, że jak wyciągnie go z gniazda, to wróci go do żywych. Ja, kompletnie przerażona, czująca jak świat wokół mnie drży i się wali. I Marek.
Obróciłam głowę, patrząc na niego. Był równie statyczny co Paweł, ale bardziej ludzki. Obserwował nas oboje, nawet nie patrzył na Pawła. Jakby jego postać były kompletnie oczywiste.
Zbliżyłam się do niego.
- Pomóż mi po powstrzymać. – Wyszeptałam, bo Piotrek sam się jeszcze wahał, niczym zahipnotyzowany patrzył na Pawła. Marek pokręcił delikatnie głową. Szarpnęłam go za rękę rozpaczliwie.
- Alicjo. – Powiedział cicho, jego głos zawibrował w moich uszach. Chwycił mnie mocno za rękę. – Jedyne, co mnie interesuje, to żebyś ty tam nie wchodziła.
- Czy ty zwariowałeś do reszty? Pomóż mi powstrzymać Piotrka. – Próbowałam wyszarpać się z jego uścisku. Ku mojemu zaskoczeniu obrócił mnie plecami do siebie i przyciągnął mocno, unieruchamiając. Próbowałam znów się wyrwać, ale jego uścisk był jak ze stali.
Piotrek w tym czasie postanowił coś zrobić. Obejrzał nić i schylił się, przechodząc pod nią, uważając mocno, by jej nie dotknąć.
Udało mu się to po chwili i był w środku.
Wszyscy, poza mną i Markiem, cofnęli się w tył kilka kroków.
Paweł spojrzał na Piotrka.
Marek uścisnął mnie mocniej, jakby przeczuwając, co się zaraz stanie.
I widocznie się nie pomylił.
Paweł odsłonił kły i rzucił się na Piotrka. Krzyknęłam z przerażenia, starając się wyrwać Markowi, ale on ani drgnął. Paweł powalił swojego przyjaciela na ziemię, chłopak starał się wyrwać, wołając o pomoc, ale gdy spojrzałam w bok, tam, gdzie wcześniej byli nasi koledzy, zobaczyłam pustkę. Wszyscy uciekli. Szarpałam się w ramionach Marka, bezskutecznie.
Paweł wgryzł się zębami w gardło Piotrka. Czerwona krew trysnęła na nich oboje, twarz potwora (bo nie oszukujmy się dłużej – tym właśnie był teraz Paweł) została nią oblana. Piotrek przestał się szamotać pod nim. Jego ciało zastygło z twarzą pełną przerażenia.
Wszystko wokół wirowało. Czułam się przygnieciona tym. Ramiona Marka rozluźniły się wokół mnie. Spojrzałam na niego szybko. Patrzył z przerażeniem na martwe ciało Piotrka, na dyszącą, białą bestię nad nim, oblaną jego krwią.
Rzuciłam się do ucieczki. Całkowicie na ślepo biegłam przez las, a nawet, gdybym coś widziała, to łzy w oczach były skuteczną kurtyną. Uderzały mnie gałęzie po twarzy, słyszałam za sobą jak ktoś biegnie – Marek? Paweł? Nie wiem.
- Alicja! – Usłyszałam głos Marka. Czy to był na pewno Marek? Co, jeśli bestia go zaatakowała i on też był teraz widmem? – Alicjo, stój!
Nie zatrzymywałam się. Nie ma mowy. Chciałam stąd uciec. Byłam kompletnie oszołomiona.
Wybiegłam z lasu, przemknęłam przez te kilka domów, minęłam ognisko, które już zgaszono i nie było przy nim nikogo. Wbiegłam na plażę. Poczułam na sobie znów silny uścisk.
- Zostaw! – Krzyknęłam, szybko czyjaś dłoń zatkała moje usta. Poczułam zapach perfum Marka. Trzymał mnie mocno, też nieco drżąc. Szarpałam się w jego ramionach.
- Alicjo, błagam, uspokój się, proszę, nie uciekaj. – Wyszeptał do mojego ucha. Wyrwałam mu się i cofnęłam kilka kroków od niego.
- Kim jesteś?! – Zapytałam głośno, ale już nie krzycząc. Nie chciałam, by ktoś tu się pojawił.
- Dalej tą samą osobą. Nie bój się. – Wyciągnął do mnie dłoń, patrząc na mnie spokojnie, jednak całe jego ciało było spięte, zapewne też ze strachu. Jednak ja widziałam w nim obcą osobę. Kogoś, kto pozwolił niewinnemu chłopakowi zginąć. Kogoś, kto zaciągnął mnie do gniazda. Kogoś, kto skradł twarz mojego Marka i jego głosem próbował mnie zwabić.
- Nie zbliżaj się. – Warknęłam, cofając się. On zignorował moje słowa i zrobił kilka kroków w przód.
Obróciłam się i zaczęłam biec na oślep przed siebie. Moje stopy potykały się na niestabilnym piasku, słyszałam za sobą głos Marka. Spojrzałam na niego na chwilę przez ramię, próbował mnie złapać. Potknęłam się o jakąś gałąź, wpadłam do wody. Zerwałam się na nogi i z trudem brnęłam dalej. On tu nie wejdzie.
Zatrzymałam się, gdy woda sięgała mi pasa. Marek stał na brzegu, patrząc na mnie z przerażeniem.
- Alicjo, błagam, wyjdź z wody. – Zawołał. Cofnęłam się o krok.
I wtedy straciłam grunt pod nogami. Poczułam, jak piasek pode mną rozstępuje się i wpadam w dół, woda przykryła moją głowę. Straciłam oddech i nadal spadałam, tonęłam coraz bardziej, dół zdawał się nie mieć dna, woda była coraz gęstsza, zatkała mi nos, usta. Ostatkiem sił wyskoczyłam do góry, by zaczerpnąć oddechu, jednak szybko zostałam wciągnięta za nogi do wody. Coś mocno okalało moje kostki, sunęło się w górę po moim ciele, wiążąc mnie niczym łańcuchy.
Ostatnim, co zobaczyłam, była przerażona twarz Marka, na którą wstępują pierwsze promienie wschodzącego słońca.
CZYTASZ
Woda była tu pierwsza
FantasyRodzice Alicji wysłali ją na rok do ciotki mieszkającej w nadmorskiej wsi. Wieś skrywa jednak sekrety, których Alicja nigdy nie powinna poznać.