1

709 26 5
                                    

Notka :
Zacznę od tego, że całe to opowiadanie było pisane w 2018 roku (w opisie nawet pisze), a od tego roku dużo się zmieniło i w moim sposobie myślenia jak i w moim stylu pisania (w tym mniej, ale jednak). Przyznaję, że teraz inaczej bym je napisała, ale jako, że mam dużo innych opowiadań i że jestem leniwa to opublikuje to. Przeniosłam je z starego konta i na śmierć zapomniałam, a niedawno na nie natrafiłam. Będę poprawiać je przed opublikowaniem, ale zapewne, będą dni kiedy nie będzie mi się chciało, albo nie będę miała czasu, więc za to też nie bicie. A teraz miłego czytania:

Pamiętasz ten dzień jak się spotkaliśmy? To był chyba poniedziałek. Przyjechałeś do mnie do domu, wraz z moim ojcem cały zapłakany.
- Pamiętasz, chciałeś żywą lalkę no to ją masz - rzekł i wyszedł, a ty stałeś nie wiedząc co zrobić, zaś ja uśmiechnąłem się podle.
- Czyli od dzisiaj jesteś moją zabawką - przejechałem wzrokiem po całym twoim ciele. Nic nie mówiłem na to, że byłeś ubrany w zwykły t-shirt i jeansy, gdy na dworze było -10 stopni, a mogłem.
Spojrzałem na twoją twarz. Małe, kocie oczy, które teraz były czerwone od płaczu. Policzki także czerwone, a w niektórych miejscach dało się zobaczyć łzy, które skapywały co rusz. Mały słodki nosek, którym co jakiś czas pociągałeś. I na koniec.. małe słodkie usteczka.
Pamiętam że poprosiłem jedną z służek, by dała ci coś na przebranie do spania, bo było późno, umyła cię i zrobiła coś byś nie płakał. Nie znosiłem płaczących dzieci, chociaż sam jeszcze nim byłem.
Po jakieś godzinie, gdy ja siedziałem w pokoju i bawiłem się swoimi zabawkami wróciła ona z tobą. Już nie płakałeś chociaż widziałem że na mój widok chciałeś. Przytuliłeś się do jej nogi i schowałeś w niej twarz, a ta popchnęła cię lekko w moją stronę nie chcąc narazić się na mój gniew. Zabrała twoje ręce z jej nogi, po czym ukłoniła się i wyszła. Spojrzałeś na nią smutnym wzrokiem, a dokładniej to na drzwi, bo ona już wyszła, a potem na mnie.
- Podejdź - rozkazałem, lecz ty tego nie zrobiłeś. Dalej stałeś w tym samym miejscu wahając się. - Podejdź - powtórzyłem stanowczej, ale ty dalej tam stałeś i już się nawet nie wahałeś. Wkurzyłem się. Mówię szczerze, wkurzyłem się chociaż wiem że to co wtedy zrobiłem było przegięciem.
Podeszłem do ciebie, po czym nie będąc delikatnym złapałem za włosy i rzuciłem na podłogę. Na początku głowę miałeś w dół, ale po chwili spojrzałeś na mnie w szoku. Podeszłem do ciebie, po czym uklęknąłem przy tobie. Złapałem cię za podbródek dwoma palcami, po czym ścisnąłem mocno. Widziałem w twoich oczach łzy i chociaż teraz od razu bym przestał, ba, niczego takiego bym nawet nie zrobił to wtedy jedyne co zrobiłem to uśmiechnąłem się podle.
- Jak mówię że masz podejść to masz podejść, jasne ? - bardziej stwierdziłem niż spytałem, ale ty i tak mi nie odpowiedziałeś tylko się rozpłakałeś. Już nawet tego nie hamowałeś i pozwalałeś słonym łzą płynąć po twoich policzkach.
Na moje pytanie nie odpowiedziałeś. Chyba, że strzał w twarz się liczy to odpowiedziałeś mi. Chociaż to nie bolało tak bardzo to jednak na tyle, by mnie zdenerwować.
Puściłem twój podbródek, po czym kopnąłem cię. Jęknąłeś z bólu, a po chwili ponownie, gdyż kopnąłem cię kolejny raz. I kolejny. I kolejny...
Sam nie wiem ile razy jeszcze cię kopnąłem, ale wiem, że na tyle byś błagał mnie bym przestał.
- Błagam, błagam, błagam przestań - jęczałeś próbując się podnieść, ale upadłeś.
- Masz szczęście że jesteś tu pierwszy raz, a teraz chodź. Pobawimy się w pana i psa - rzuciłem podchodząc do łóżka i biorąc z niego obroże, smycz i jakiś patyk, a na nim było kilka takich pasków ze skóry. Gdybym ja tylko wiedział wtedy, że to był bat nigdy, bym go nie brał...
Odwróciłem się do siebie na pięcie, po czym zapiąłem obroże na twojej szyi i zapiąłem smycz. Przejechałeś po niej ręką, po czym spojrzałeś na mnie.
- Wstań - nie wiedząc co zrobić przechyliłeś głowę w bok. Uderzyłem cię raz tym "kijem", a ty zapłakałeś przez ból.
- Wstań - powtórzyłem, a ty to zrobiłeś. - Dobrze - uśmiechnąłem się, po czym pocałowałem cię w policzek na co się słodko zarumieniłeś , a to tylko przecież była nagroda za wykonanie polecenia, prawda?
- Siad - posłusznie usiadłeś na ziemi, a ja tym razem cmoknąłem cię w czoło. - Teraz odpowiadaj na moje pytania. Jak masz na imię?
- Y- yoongi - rzekłeś nerwowym głosem.
- Yoongi - powtórzyłem. - Wiesz dlaczego tu jesteś? - pokręciłeś głową, a ja westchnąłem. - Od dzisiaj jesteś moją zabawką, a ja jestem twoim panem, więc masz się mnie słuchać. Masz zapomnieć o swoim dawnym życiu, jasne? - spytałem na co ty lekko wystraszony kiwnąłeś głową. - Dobrze, a teraz idziemy spać - rzekłem, po czym odpiąłem ci smycz, ale obroże zostawiłem. Podszedłem do łóżka i się położyłem przykrywając kołdrą. Po chwili czułem jak materac obok mnie się ugina, a ktoś się kładzie obok mnie. Otworzyłem oczy, a widząc ciebie popchnąłem cię przez co spadłeś na podłogę.
- Psy śpią na podłodze - i powiedziawszy to rzuciłem ci koc, który leżał na ramię mojego łóżka i jedną z moich poduszek.
- Dobranoc - rzekłeś, lecz ja już wtedy spałam i nie mogłem ci odpowiedzieć.

Pamiętasz to? Mieliśmy wtedy po dziewięć lat, a moje pęknięte serduszko zaczynało powoli się samo sklejać.

Między mną a tobą | jhs x mygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz