Niklaus

92 4 0
                                    

Po wyjściu z jej domu od razu wsiadłem do samochodu, i czym prędzej odjechałem. Gdybym został tam minutę dłużej zrobiłbym jej krzywdę. Jeśli ktoś mnie wkurwi to nie patrzę na to jakiej płci jest. Możecie mnie nazwać damskim bokserem, chamem, nic nie wartą świnią. Mam to w dupie. Jestem człowiekiem z zasadami, a pierwsza z nich brzmi, bym nigdy nie pozwolił sobie na brak szacunku i podważanie mojego zdania. Jeśli ktokolwiek to zrobi, bardzo prawdopodobne, że dostanie kulkę w łeb. Musiałem coś zrobić, żeby się uspokoić. Trening powinien pomoóc opanować moją złość. Po dwudziestu minutach parkowałem u siebie, w podziemnym parkingu. Wysiadłem z samochodu i skierowałem się w stronę wind. Musiałem dojechać na ostatnie, 40 piętro, więc schody nie wchodziły w grę. Po kilku sekundach znalezłem się w korytarzu mojego mieszkania. Poszedłem od razu do sypialni, by znaleźć się w garderobie. Zrzuciłem z siebie rzeczy i szybko przebrałen się w spodnie dresowe. Ruszyłem do siłowni, po drodze wstąpiłem do kuchni, by wyjąć z lodówki butelkę zimnej wody. Przygotowany poszedłem do odpowiedniego pomieszczenia. Gdy wszedłem do środka, podszedłem do odtwarzacza muzyki i włączyłem płytę. Chwilę poświęciłem by się odpowiednio przygotować do ćwiczeń, po czym na początek ruszyłem w stronę bieżni. Pół godziny później spocony po intensywnym biegu podszedłem do ławeczki ze sztangą. Musiałem się wymęczyć, jeśli nie chciałem mieć kolejnego trupa na głowie. Zrobiłem dziesięć serii po dziesięć powtórzeń. Musiałem coś jeszcze dorzucić do treningu. Spojrzałem na wiszący worek. Ruszyłem do szafki by wyjąć bandaże, którymi obwiąże dłonie. Zacząłem od delikatnych ciasów, a koniec końców skończyło się na potężnych uderzeniach i kopniakach. Za którymś razem worek nie wytrzymał i wylądował na ziemi. To podjudziło mnie jeszcze bardziej bo zacząłem napierdalać w niego jak szalony. Po prawie 2 godzinnym treningu byłem wykończony. Ledwo widziałem na oczy, a wszelkie mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Podniosłem się z ziemi i biorąc wodę do ręki, ruszyłem do łazienki. Po drodze zdążyłem opróżnić całą butelkę wody. Zrzuciłem z siebie przepocone ubranie po czym wszedłem pod prysznic. Gorąca woda spływała po moim ciele, działając kojąco na moje przetrenowane mięśnie. Szybko umyłem swoje ciało, po czym owijając ręcznik wokół bioder ruszyłem do kuchni, by zjeść śniadanie. Wyciągnąłem z lodówki wcześniej przygotowaną sałatkę przez gosposie. Nałożyłem sobie porcję na talerz i usiadłem w salonie. Jadłem, podziwiając widoki za oknem. Mieszkając na 40 piętrze miałem przed sobą widok całego miasta. Do moich myśli znowu wdarła się ta nieznośna kobieta. Musiałem nauczyć ją całkowitego posłuszeństwa. Wstałem, odkładając niedokończone jedzenie na stolik i ruszyłem w stronę barku. Musiałem się napić. Wyjąłem butelkę whisky i szklankę, po czym wróciłem na fotel. Nalałem odpowiednią ilość alkoholu i rozsiadłem się wygodnie w fotelu. W głowie już zaczął tworzyć się nowy plan. Kurwa. Nie byłem normalny, dlatego mój plan był paskudny. Wiedziałem, że to co mam zamiar zrobić, albo raczej zlecić złamie doszczętnie Isobel. Tego chciałem, a nie miałem zamiaru czekać. Musiałem zacząć działać. Wstałem i ruszyłem do garderoby po telefon. Wybrałem odpowiedni numer. Po kilku sygnałach wreszcie usłyszałem jego głos
- Witaj Niklaus.
- Siema. Alex masz zadanie.
Wytłumaczyłem mu dokładnie na czym polega jego zadanie po czym zadolowony położyłem się na łóżko. Było przed 11, musiałem się w końcu przespać. Isobel zaczyna pracę o 22, więc mam czas.

Gdy się obudziłem była 15. Cudownie. Czułem się jak nowonarodzony. Wstałem chcąc udać się pod prysznic. Tym razem na zimno, by jak najszybciej dobudzic umysł. Owiniety w biodrach ręcznikiem ruszyłem do kuchni by podgrzać obiad. Zjadłem w pośpiechu, przeglądając maile. Kurwa. Musiałem podjechać na chwilę do firmy. Ruszyłem do garderoby żeby wybrać odpowiednie rzeczy. Po 10 minutach byłem już w drodze do firmy. Godzinę później parkowalem na miejscu w podziemnym garażu. Wkurwiony staniem w korkach wszedłem do windy i wyjechałem na 90 piętro. Na tym piętrze były tylko 4 gabinety. Jeden mój, drogi zajmowała moja sekretarka, trzeci główna księgowa i czwarty mój zastępca. Ruszyłem w stronę gabinetu. Teczke rzuciłem na biurko i podszedłem do barku. Gdy wypełniłem szklankę, odpowiednią ilością alkoholu wróciłem do biurka i usiadłem na krześle. Drugą ręką wcisąłem przycisk, by poinformować sekretarkę, że ma się natychmiast stawić. Już po kilku sekundach usłyszałem pukanie i w drzwiach stanęła Andrea. Ta głupia suka nigdy nie nauczy się, że najpierw ma pukac i poczekać na zaproszenie.
- Jesteś w pierdolonym przedszkolu, że muszę Ci przypomnieć o pukaniu do drzwi? - warknąłem na nią. W moment na jej twarzy pojawiło się przerażenie i chęć ucieczki. Uwielbiałem patrzeć na to wszystko. Widząc, że osoba stojąca przede mną jest wręcz posrana, miałem momentalnie wzwód. Tak. Strach mnie zajebiscie podniecał, dlatego nie mogłem się już spotkania z moją małą, słodką Isobel.
- Ja bardzo Pana przepraszam, Panie Micealson. Wzywał mnie Pan, więc nie chciałam przedłużać, to się już więcej nie powt..
- Dosyć. Daj mi to co mam odpisać i zjeżdżaj- przerwałem jej jak ostatni bu, którym zresztą byłem.
- Proszę, już wychodzę, jeszcze raz przepraszam.
Andrea ulotniła się szybciej z mojego biura niż myślałem. Przejrzałem w skupieniu umowy i podpisałem nałożone poprawki. Dopijając whysky przejrzałem ponownie maile od kontrahentów. Na ogół byłem zadowolony z umów, które podpisywałem, aczkolwiek często kutasy z tamtych firm działali mi na nerwy. Odsyłali umowy, poprawione tak by conajnniej 60% zysków było ich. No kurwa, chyba ich pojebało. W życiu się na coś takiego nie mogłem zgodzić, więc w trybie natychmiastowym, odpisywałem, że dziękuję za taką współpracę. W odróżnieniu od drugiego moje życia, tu, nie mogłem zapierdolić kogo chciałem. Musiałem być uważny. Gdy uznałem, że wszystko jest zrobione, rozsiadłem się wygodnie w fotelu. Była prawie 19, więc trochę mi tu zeszło. W całym budynku pozostali tylko ochroniarze włącznie ze mną. Zabrałem co moje i wyszedłem. Musiałem wrócić do domu, by się odświeżyć i przebrać. O 22 planowałem być w klubie, żeby w ukryciu obejrzeć publiczny pokaż Isobel. Nie chciałem afiszować się ze swoją obecnością bo napewno by spanikowała i mi spierdoliła, a wtedy nie wypali plan. Już się kurwa nie mogłem doczekać. Po 20 byłem w domu. Znowu pierdolone korki. Szybko wziąłem prysznic, przebrałem się w jeansy i czarna bluzkę z krótkim rękawem, założyłem buty, zgarnąłem portfel, telefon i kluczyki do samochodu, po czym wyszedłem. Pół godziny przed czasem parkowałem pod klubem. Wszystkie miejsca były jak zwykle zajęte, ale dla kogoś takiego jak ja to nie żaden problem. Pojechałem do strefy VIP i pokazałem im moją kartę. Nie. Nie jestem stałym bywalcem tego klubu, ale tak się składa, że właściciel tego burdelu, jest moim starym kumplem. Zaparkowałem samochód po czym wysiadłem. Rozejrzałem się z uwagą po parkingu. Jak zawsze najwięcej było młodych szczyli. Pierdolone chłopczyki nie mają szans, by normalnie zamoczyć, więc chodzą po klubach i dymają byle kurwe. Rozbawiony widokiem grupki młodych 'mężczyzn' ruszyłem do drzwi. Wszystko zapowiadało się fajnie, póki jeden z małolatów postanowił mnie zaczepić.
- A ten co wie kurwa śmieje? Myśli, że przyjechał jakąś podrasowaną furą i jest lepszy? Widać kurwa, taki sam jak i my. Bogacz jebany, i na dziwki musi wydawać.- kilka osób zawtórowało mu śmiechem. Kurwa, lamusie, gdybyś Ty wiedział co Cię zaraz czeka. Spojrzałem na niego z kpina w oczach po czym ruszyłem w jego stronę. Przywódca grupki, widząc mój pewny siebie krok i złość wymalowaną na twarzy zacząć się wycofywać, wpadają na stojące za nim osoby. Za późno kurwa, trzeba było zamknąć ryj. Nawet się nie zatrzymałem, tylko od razu dostał w mordę. Siła uderzenia sprawiła, że leszcz os razu poleciał nieprzytomny na ziemię. Kolesiowi, który też raczył się przyłączyć do zabawy, również wyjebałem. Gdy poleciał na glebę dołożyłem mu kopniaka w brzuch.
- Komuś jeszcze jest kurwa do śmiechu? - spojrzałem na wszystkich. Każdy tylko kiwałz gorączką głową i wygłaszał gorące przeprosiny.
- Zajebiscie, a tym frajerom przekażcie, żeby uważali z kim zadzierają, bo na drugi raz skończą z kulka we łbie.
Splunąłem na leżących frajerów i ruszyłem w stronę wejścia. Przez te ścierwo straciłem 5 minut. Gdy przekroczyłem próg od razu poszedłem w lewo, by wejść do biura Astona. Nie pukając, wszedłem do środa. Aston akurat posuwał na biurku jedną z dziwek, w ogóle nie krępując się moją obecnością. W końcu raczył z niej wyjść. Ledwo ją od siebie odepchnął ta już wystraszona wybiegła, jakby miała zaraz dostać porządny wjeb.
- Widzę, że ta suka jest wytresowana. Każdą tego nauczyłeś? - spojrzałem na niego z uznaniem.
- Większość wie już jak się zachować.
Wystarczyło kilka razy dać im w pysk, a po chwili wiedziały co i jak.
- Jedną z Twoich suk biorę na siebie- powiedziałem uśmiechając się - ta potrzebuje porządnej tresury, bo wyszczekana z niej zdzira.
-Czyżbyś miał na myśli Isobel? Tak...- Aston zrobił zamyśloną minę. - Potrafi postawić na swoim. Nie powiem, jest wkurwiająca, ale mimo wszystko, imponuje mi. Wiele lasek ma około 6 klientów w przeciągu tych kilku godzin. Chcą forsy. Nie raz próbowałem namówić Isobel. Oj tak, faceci wariuja na jej punkcie. Ale ona nigdy się nie zgodziła, ja nie dociekałem, a ona nie mówiła dlaczego, więc zostaliśmy przy tańcu.- spojrzał mi prosto w oczy - Dlaczego akurat ona? Co Cię z nią łączy?
- Aston, dobrze wiesz, że jedyne co mnie może z nimi łączyć to seks. Te suki maja sprawić mi przyjemność i koniec. A Isobel wpadła mi w oko już dawno. Taniec dla mnie był tylko podpucha. A dzisiaj czeka ją kolejna niespodzianka, więc miło by było gdybys nie interweniował w tej sprawie.
- Nie interesuje mnie, co kombinujesz- spojrzał na mnie z powagą - ale nie chce mieć tu gówna, więc bierz ją w chuj i wtedy rób na co tylko masz ochotę.
-Jasne. Możesz zawołać swoją dupe ponownie. Idę na występ Isobel. Miłej zabawy- spojrzałem na niego, po czym wstałem i wyszedłem nie oglądając się za siebie. Od razu skierowałam się w stronę sali, w której odbywały się występy publiczne. Isobel miała być gwiazdą tego wieczoru, więc jako pierwsza wyszła na scenę. Wybrałem najbardziej niewidoczne i zaciemnione miejsce. Chciałem by moja mała suka miała niespodzianke, aczkolwiek w porównaniu z tym, co ją czeka na prywatnym występie, to jest pikuś. Patrzyłem na nią i miałem ochotę rozjebac każdego na tej sali. Każdy pierdolony fagas na tej sali pożerał ją wzrokiem. Miała na sobie czerwony komplet koronkowej bielizny. Stringi, połączone z pasami od pończoch cudownie eksponowały jej nogi. Oczywiście nie mogło zabraknąć do kompletu czarnych szpilek na platformie. Widziałem, jak każdemu frajerowi oczy się świecą na ten widok. Dość! Musiałem stąd kurwa wyjść i ochlonac, bo mogłoby to się skończyć poważna jatka. Wstałem, po czym po kryjomu skierowałem się w stronę drzwi. Musiałem zapalic i odetchnąć świeżym powietrzem, więc wyszedłem na dwór. Oparlem się o ścianę budynku i odpaliłem pierwszego papierosa. Do końca występu Isobel zostało powyżej 20 minut, a później półtorej godziny zanim skończy się pierwszy prywatny pokaz. Na myśl o tym, co ją tam czeka, uśmiech wypłynął na moją twarz. To musiało ją złamać. Po tym co ją spotka, nie sądzę by chciala więcej mi się stawiać. Gdyby nie sytuacja, która miała miejsce rano, teraz nie czekałaby na nią moja niespodzianka. Trudno. Żałowałem tylko, że nie mogłem być świadkiem tej cudownej nauczki. Rzuciłem niedopalek papierosa i wróciłem do budynku, udając się w stronę łazienki. Załatwiłem swoją potrzebe , po czym myjąc ręce patrzyłem na swoje odbicie w lustrze. Zastanawiałem się co by pomyśleli o mnie. Jak przyjeliby do wiadomości, że wydali na świat potwora. Może gdyby postąpili inaczej...Nie! Obiecałem sobie nigdy więcej do tego nie wracać! Wkurwiony patrzyłem na siebie i gdybym był kimś innym, spierdalalłbym na ten widok. Ręce zaciśnięte w pięści po obu stronach ciała. Zaciśnięta szczęka, która prawie łamała moje zęby. Unosząca się szybko klatka piersiowa. Najgorszą rzeczą były jednak moje oczy. Na ogół zielone, barwa przypominające barwę mchu. Teraz jednak przypominały melachit i robily się coraz ciemniejsze. Nie planując w tej chwili nad sobą, z chęcią mordu i nienawiścią w oczach, wyobrażając sobie niedoszłych starych rozjebałem pięścią lustro. Byłem chory. Pojebany. Musiałem stąd wyjść. Lepiej dla Isobel żeby po incydencie Alexa była potulna, bo skończy dziś w piachu. Dość pierdolenia się z jakąś suka. Czas wreszcie zachowywać się tak jak należy.

Gdy wyszedłem z łazienki od razu skierowałem się w stronę pokoju, w którym miał odbyć się drugi prywatny pokaż Isobel. Oczywiście zarezerwowany dla mnie. Od tej pory koniec z tą pracą, a przede wszystkim koniec z tanczeniem dla napalonych cweli. Nie miałem zamiaru co noc zlecać ludziom, sprzątać po moich egzekucjach, a byłem pewien, że byłoby ich wtedy co nie miara.

Gdy znalazłem się już w pokoju podszedłem do barku i nalalem połowę szklanki whisky. Nie pierdoliłem się z lodem, tylko od razu, przechyliłem szklankę i cała zawartość wlałem, do spragnionego alkoholu gardła. Trunek przyjemnie palił moje gardło i powoli rozluźniał. Zrobiłem sobie kolejnego drinka, tym razem dodając lodu po czym ruszyłem w stronę foteli. Usiadłem na jednym z nich i powoli sącząc relaksujący trunek patrzyłem na rozwaloną rękę. Dość mocno mi się oberwało, a do tego ten typek, który musiał dostać nauczkę. Zrezygnowany odłożyłem drinka na pobliski stolik i ruszyłem do łazienki. Wyjąłem apteczke, a z niej wodę utleniona, gazę i bandaż. Szybko zdezynfekowałem dłoń i równie sprawnie opatrzyłem. Teraz pozostało mi tylko wrócić na miejsce i ciesząc się spokojem, czekać na wejście Isobel. Coś czuję, że ta noc będzie niezapomniana.

Cóż kochani... Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Niestety obowiązki, święta, moje maleństwo jak i wiele innych spraw, zabierają mi czas na pisanie. I tylko i wyłącznie wasze głosy oraz odczyty, motywują mnie do ciągnięcia tego dalej, ponieważ już nie raz miałam ochotę zostawić to bez większego rozwinięcia. Rozdział nie jest zadowalajacy pod względem jakości jak i długości. Jedyne co mogę obiecać, to, to że postaram się z całej siły, by te rozdziału trafiały częściej, no i tak jak obiecałam. Teraz zawzięcie będę pisać, i wstawię obiecany maraton.

A! Najważniejsze! Już teraz chciałabym życzyć Wam Szczęśliwego Nowego Roku! Oby nowy rok, był lepszy od poprzedniego, a wasze pragnienia i skryte marzenia, wreszcie się spełniły. Wszystkiego dobrego kochani :)

Ostatni Taniec - ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz