Pers. Słońce
Po tym jak wpadł mi w ramiona zaniosłem go na kanapę. Wiem że normalnie organizm nie zemdlałby z tak małego upływu krwi ale jego ma prawo. Z tego co mi powiedział wiem że nie jadł przez kilka dni. A ten kawałeczek kanapki za dużo nie dał. Będę musiał go porządnie przypilnować. Może powinienem go przekonać do zniszczenia ludzkości tak jak Tanti przekonała swojego chłopaka.. Cholera.
W mojej walizce miałem jakieś plastry na wszelki wypadek więc poszłem i prowizorycznie zabandażowałem rękę Ziemi.
Usiadłem na fotelu koło kanapy. Zacząłem się zastanawiać nad całym sensem wszechświata i tym podobnych. Pogrążony w moich myślach zamknąłem oczy i odpłynąłem w głęboki sen.
Otworzyłem oczy i znajdowałem się w jakimś mieście. Ale było to kosmiczne miasto.
T: Cześć Słońce! Miło cię widzieć nawet w takiech okolicznościach.
S: Ale.. jak ty jesteś tego świadoma? Przecież nieliczni tylko umią wiedzieć że to sen.
T: Troszkę uczyłam się telepatii i mogę się z tobą komunikować we śnie oraz w umyśle!
S: Czekaj czekaj... Mówisz o sytuacji z Ziemią?
T: T-tak. Widziałam co się mu stało.
S: Mogłabyś mi dać jakąś radę albo coś?
T: Po prostu troszcz się o niego i zrób to co ja.
S: No ok.
T: A zanim cię odeśle to muszę ci powiedzieć dwie rzeczy . W każdej legencie jest ziarnko prawdy. Coś takiego dotyczy Ziemi. I on nie będzie tego pamiętał.
S: D-dobrze? Tylko czego nie będzie pamiętał?
T: O twoich uczuciach do niego. Teraz musisz iść bo "twój chłopak" już się budzi. Pa!
S: Pa.. Dzięki za informacje..Otworzyłem oczy i zobaczyłem że Ziemia robi to samo. Trochę bolało mnie ciało, ale to najpewniej wina spania w pozycji siedzącej.
Wstałem i podszedłem do miejsca w którym siedział już obudzony Ziemia.
S: Dobrze że nic ci nie jest..
Z: C-coś się stało?
S: T-ty - w moich oczach pojawiły się łzy. - Próbowałeś się zabić.. - ostatnie dwa słowa powiedziałem szeptem.
Z- J-ja.. Nie wiem co powiedziećPers. Ziemia
Byłem przestraszony tym co powiedział mi Słońce ale coś mi mówiło że stało się jeszcze coś ważnego. Czegoś co brak sprawił że jestem pusty.
Z: A stało się coś jeszcze bo jakoś to.. Tak jakby przeczuwam że było coś jeszcze.
S: J-ja... Aby cię od tego odciągnąć pocałowałem ciebie i wyznałem miłość - wymamrotał to tak żebym nie usłyszał ale nie udało mu się. Moje serce zalało szczęście.
Z: Gdybym mógł coś zrobić.. To najpewniej rzuciłbym się na ciebie i pocałowałbym - czułem jak moje policzki płoną.Słońce usiadł koło mnie i uplótł swoje ręce wokół mojej talii (chyba chłopaki mają talię co nie?) i przyciągnął mnie do siebie tak żeby nasze usta się złączyły. Bez zastanowienia oddałem pocałunek i zarzuciłem moje ręce na jego kark. Przez chwilę tak siedzieliśmy. Kiedy zabrakło nam powietrza odsunęliśmy się od siebie. Oddychaliśmy ciężko i nieregularnie.
Z: K-koch-am cię.
S: J-ja ciebie też. Masz choć trochę energii?
Z: Coś tam jest ale nie sądzę abym mógł nawet wstać.
S: Siedź tu a ja zrobię ci coś do jedzenia. Od dzisiaj się zaopiekuję tobą. Nie pozwolę aby coś ci się stało. - jego słowa były przepełnione troską i miłością. Według mnie to trochę nie potrzebne ale pamiętam jak ostatnio się skończyło jak okazałem mój sprzeciw.Po kilku minutach przeszedł Słońce z kanapkami.
S: Jeżeli nie będą ci smakować to przepraszam ale zrobiłem je na wszelki wypadek dla siebie jak wyruszyłem cię szukać.
Z: N-nic się nie stało.Wziąłem jedną kanapkę i ugryzłem kawałek. Był całkiem smaczny. Po kanapce mój żołądek był już pełny ale wolałem jeszcze coś zjeść bo wolałbym już nie zemdleć z wycieńczenia.
Z: Już więcej nie mogę.
S: Nic się nie stało. I tak dobrze że zjadłeś chociaż tyle. - uśmiechnął się delikatnie tak aby dodać mi otuchy.
Z: Dziękuję że jesteś przy mnie. - przytuliłem go.
S: Teraz będę przy tobie zawsze jak będziesz tego potrzebował.643 słowa
![](https://img.wattpad.com/cover/199821090-288-k837035.jpg)
CZYTASZ
Earth x Sun PL
FanfictionZa namową pewnej osoby będe pisać taką książeczkę. Będzie to yaoi które będzie czasem zawierać przekleństwa więc jeżeli komuś nie będzie pasować to proszę po prostu tego nie czytać. Okładka nie należy do mnie więc jeżeli autorowi nie będzie pasować...