Dobrze, że to nie był mój pierwszy kontrakt, tak jak tych zagubionych ludzi, którzy mieli szansę takowy zawierać. Doskonale znałem stawki, ceny, możliwe nieuczciwe zagrywki. Wiedziałem, na co zwrócić uwagę przy formułowaniu życzenia i jak ewentualnie negocjować warunki. Jeżeli sam ich nie stosowałem, to znałem sztuczki moich znajomych. Albo słyszałem o nich.
- Dlaczego nie zwróciłeś się z tym do Rafała? - zapytał spokojnie archanioł, zanim jeszcze rozpoczęliśmy negocjacje. - Przecież on ma o wiele większą moc uzdrawiania.
- Wiem - odpowiedziałem spokojnie, wypuszczając nadmiar powierza wraz z westchnięciem. - Ale wolałem wybrać ciebie. Jakby to określić... Wzbudzasz większe zaufanie i twoje kompetencje są rozszerzone o śmierć i zmartwychwstanie, gdyby coś poszło nie tak. No i jeżeli dobrze się orientuję, nadal chronisz Eden. Więc tak czy siak, Malwina musiałaby znaleźć się na twojej ścieżce z o wiele większym prawdopodobieństwem niż na drodze Rafała - odparłem niebywale szczerze i wyczerpująco.
- Przeceniasz mnie - żachnął się blondyn. - Ale muszę oddać słuszność twojemu rozumowaniu. Czy... - zaczął niepewnie, po czym utkwił we mnie swój wzrok - jesteś pewien? Jestem w stanie odczytać twoje uczucia względem niej i bynajmniej nie jest to wścibstwo, tylko taki dar anielski, więc nie traktuj tego jako złośliwość z mojej strony - Poprosił, po czym zwyczajnie się roześmiałem. Dyplomata.
- Dobrze wiem, na co się piszę. Ceną za życie jest życie? Jestem tego świadomy. Jednakże uważam to za lepszą ofertę niż życie za bogactwo czy zemstę. Tudzież życie za śmierć. To dopiero jest paradoks, prawda? - zapytałem dość filozoficznie swojego rozmówcę, nie spodziewając się odpowiedzi. Po prostu... Wiedziałem, że on rozumie mnie. I że nie będzie aż tak skończoną, nienawistną gnidą, która oszuka nawet w pakcie. Między innymi, dlatego też wybrałem Gabriela. On był zbyt szlachetny i dyplomatycznie nastawiony do wszystkich, także wrogów.
- Niestety, nie mogę zaoferować niczego innego - przyznał, a mógłbym przysiąść, że w jego głosie słyszałem smutek! - Na mocy paktu Malwina wyzdrowieje w pełni - zaczął formować warunki. - Co więcej, odzyska moc Serafina i będzie mogła wrócić do Nieba. Osobiście ręczę, że nikt nie będzie jej tam przeciwny. Zajmę się wyjaśnieniem całej sprawy. Nikt nie nazwie jej więcej zdrajczynią - zapewnił mnie.
- Na razie brzmi dobrze.
- Jest jednak pewien szkopuł - wtrącił, badając moją reakcję. Tego też mogłem się spodziewać. - Oprócz tego, że ty umrzesz, kiedy ona zakończy odzyskiwać zdrowie (ewentualnie możemy dogadać się o parę dni jeszcze, to naprawdę nie robi znaczącej różnicy), ale... Straci pamięć. Aby wrócić do Nieba, nie może mieć żadnych wspomnień związanych z jej życiem jako śmiertelnik.
- Rozumiem - mruknąłem ponuro.
- Innymi słowy - zaczął ciężko, a dokończył tak, jakby naprawdę mi współczuł. - Zapomni o tobie i całej tej pięknej miłości. Przykro mi - dodał, wyciągając do mnie rękę, ale jej nie uścisnąłem, tylko popatrzyłem posępnie jak dusza potępiona.
- Kiedy o mnie zapomni?
- Z chwilą, kiedy będą wracały jej moce Serafina.
O zdradliwe serce! Chociaż nadal będzie biło, niosąc za sobą źródło życia, nie będzie już w nim miejsca dla uczuć. Ich nigdy w tobie nie było! Tym, kto przechowywał najczulsze uczucia i wspomnienia, a kogo przez wieki okrzyknięto racjonalnym i bezdusznym, był właśnie mózg! Jak okrutnie cię potraktowano, przypisując wszystkie zasługi sercu, chociaż to ty skrycie kochałeś i cierpiałeś za dwoje!
- Powinienem się cieszyć, a tymczasem płaczę - zakpiłem sam z siebie, ocierając łzę pazurem.
- Nie wyrzucaj ich sobie -poprosił Gabriel. - Są najszczerszymi, jakie widziałem w całym moim życiu.
CZYTASZ
Siła nieczysta też cierpi | Kuroshitsuji [W TRAKCIE POPRAWY]
FanfictionPolowanie na demony w Radomiu? Nawet sam zainteresowany tego nie przewidział. Sebastian Michaelis po przeżyciu niezliczonych lat i odbyciu licznych kontraktów, wieczny kawaler i skończony babiarz niczym James Bond, staje się celem organizacji, która...