Po ciężkim tygodniu nadszedł kolejny, również bez żadnych wieści, w niczym nie wyróżniający się od tego, który był i od tego, który jeszcze miał dopiero nadejść. Mijający czas w Mrocznym Dworze - zgodnie z zapowiedzią Malfasa - zdołał mnie niezwykle skutecznie odseparować od tego, co się wydarzyło. Teraz miałem wrażenie, że to był zaledwie sen. Tak bardzo nierealnym i odległym się wydawały zdarzenia, których przecież byłem świadkiem i uczestnikiem. Snułem się markotny, ponury i milczący z kąta w kąt, na przekór wszystkiemu i wszystkim wypatrując wiadomości z ziemi. Wysłałem tam jednego z demonów, bo gdyby dziewczyna zadzwoniła, to przecież w piekle nie odebrałbym, bo tu nie ma zasięgu. Może powinniśmy sobie wybudować stację? To by była myśl dalekosiężna, moglibyśmy nawet uruchomić agencję i wydzwaniać do ludzi w przerwie między ankieterami wciskającymi bezpłatnie wygrane odkurzacze na przemian z garnkami.
"Halo halo, tu piekielnie dobra pomoc. Sąsiad przeszkadza? Szef jest do bani? Powiedz, my się tym zajmiemy. Pobieramy za nasze usługi drobną opłatę w postaci duszy. Reklamacji nie uwzględniamy. Zażaleń na nas nie było, za dobrze wykonujemy swoją robotę".
Albo coś w tym guście. Zatrudni się speców od PR, oni ułożą to w idealny tekst. Zresztą, sam bym mógł to zrobić, gdyby mój umysł nie był dogłębnie pogrążony w oczekiwaniu na wieści od Malwiny.
Czasami wydawało mi się, że jestem jak w gorączce. Nieprzytomny i chory z miłości, która nie zostanie odwzajemniona. Wystarczyło byle wspomnienie, byle sugestia, bym ożywał, a następnie znów wpadał w sidła apatii. I tak wciąż i wciąż, jak wszystkie te panienki, z których przez tyle stuleci otwarcie śmiałem się, jak bardzo zapatrzone są w swoje uczucia. Teraz, zupełnie jakby za jakąś karę, przeżywałem dokładnie to samo, co tylko pogarszało mój humor, kiedy wspominałem o demonicznym honorze. Demon nie kocha, to po pierwsze. A już na pewno nie człowieka, to drugie!
Nie wiedziałem, jak pogodzić to, co powinienem z tym, co chciałem. Co prawda byłem już na tyle stary, że wiedziałem że czasami powinno się pójść pod prąd, aby droga okazała się tą właściwą. Przeczuwałem, że to właśnie ten moment.
- Książę naprawdę spotkał Kiruzel? We własnej osobie? - szeptały głosy w korytarzach i milkły, kiedy się do nich zbliżałem, by ponownie rozbrzmiewać, kiedy oddaliłem się na tyle, by miały pewność, że nie zdołają mnie rozgniewać.
- Kiruzel, ta upadła anielica?
- Właściwie to nie, bo gdyby rzeczywiście upadła, to byłaby jedną z nas, a nigdy jej tu nie było.
- Czy Kiruzel naprawdę wykradła Lemegeton? Jeśli tak, to może być równie potężna co sam Salomon!
- Nawet o tym nie wspominaj! Nie chciałbym być podwładnym anioła i zjawiać się na każde jego zawołanie!
Niestety, nawet ja sam nie wiedziałem, czy Malwina cokolwiek pamiętała o Lemegetonie. A zapytać o to, przynajmniej jak na razie: nie wypadało.
Dopiero po miesiącu otrzymałem wieść, która sprawiła, że krew zaczęła szybciej krążyć w moim ciele, by z oszałamiającą siłą uderzyć mi do głowy i bardzo skutecznie podnieść ciśnienie. W końcu poczułem, że żyję.
Ta oferma, którą wysłałem na ziemię, aby pilnował mojego smartfonu i natychmiast meldował o tym, czy był jakiś znak od dziewczyny wrócił z wiadomością, po której myślałem, że padnę. Miałem ochotę rozerwać go na strzępy, co też i zrobiłem w przypływie szału. Krew zbryzgała podłogę, kiedy wyrwałem mu mój telefon, aby spojrzeć gorączkowo na wyświetlacz, aby upewnić się, czy los znów okrutnie ze mnie nie kpił.
Otóż tydzień temu, CAŁY TYDZIEŃ, podkreślam: sto sześćdziesiąt osiem godzin temu, dziewczyna wysłała w końcu do mnie wiadomość, tylko że ten baran zgubił ładowarkę i nie zorientował się, że telefon jest cały czas wyłączony. Tak się kończy, kiedy mieszkańcy Otchłani nie idą z postępem. Myślałem, że go rozszarpię i tylko Malfas powstrzymał mnie przed tym pomysłem, opowiadając, jak widział dziewczynę i jak już od jakiegoś czasu kręciła się po osiedlu, w którym było moje mieszanie, ale nigdy nie weszła nawet na klatkę. W szoku pytałem go po kilka razy o to samo, każąc sobie powtarzać, którędy szła, jak wyglądała, jakie sprawiała wrażenie, czy miała coś ze sobą, w jakich to było godzinach... Pytałem o wszystko, czując nieustający głód wiedzy i żal, że jednak nie zostałem na ziemi. Ale... Dlaczego nie przyszła do mnie?
![](https://img.wattpad.com/cover/195981412-288-k147564.jpg)
CZYTASZ
Siła nieczysta też cierpi | Kuroshitsuji [W TRAKCIE POPRAWY]
FanfictionPolowanie na demony w Radomiu? Nawet sam zainteresowany tego nie przewidział. Sebastian Michaelis po przeżyciu niezliczonych lat i odbyciu licznych kontraktów, wieczny kawaler i skończony babiarz niczym James Bond, staje się celem organizacji, która...