Draco był zaskoczony nagłą zmianą w zachowaniu Pottera, ale nie mógł stwierdzić, że był zawiedziony. W zasadzie cieszył się z pokoju między nimi, bo naprawdę miał nadzieję na spokojne studia, więc o ile brunet miał zamiar zachowywać się cywilizowanie względem niego, postanowił, że zrobi to samo. Nie miał już sił na te ich bezsensowne kłótnie, a Potter przyznał to samo wczorajszego dnia. Malfoy nie miał pojęcia co nagadała mu jego matka, ale postanowił jej zdecydowanie podziękować, jeśli tylko będzie miał okazję, bo w końcu, kto wie? Może Harry Potter bez swojej otoczki superbohatera z problemami psychicznymi, mógłby być całkiem znośny.
Nie miał tego dnia zajęć, więc postanowił odespać wczorajszy okropny poranek. Ból głowy zdecydowanie już do tej pory zelżał, ale nie ustąpił do końca. Na szczęście dzisiaj nikt nie postanowił go tak brutalnie obudzić, więc czuł się o niebo lepiej. Kiedy w końcu zwlekł się z łóżka, było po dziewiątej. Nie śpiesząc się, wziął długi, gorący prysznic, podśpiewując cicho pod nosem piosenki zespołu ABBA, które od pewnego czasu bardzo polubił.
Ubrany w podarte dżinsy, T-shirt w kolorze navy blue, z dalej wilgotnymi włosami wszedł do kuchni, mając w planach przygotowanie sobie płatków z jogurtem i czekoladą. Nucąc sobie pod nosem Gimme! Gimme! Gimme! i poruszając biodrami w rytm piosenki, sięgnął do lodówki po jogurt grecki.
– Gimme, gimme, gimme a man after midnight... Won't somebody help me, chase the shadows away...
– Draco Malfoy lubi mugolski zespół, no kto by pomyślał? – zapytał drwiąco Potter, pojawiając się w kuchni, razem z tym swoim uśmieszkiem.
Draco obrzucił go spojrzeniem i przewrócił oczami, wracając do przygotowywania sobie śniadania.
– Mogę trochę? – zapytał nagle Harry, jakby znikąd pojawiając się przed drzwiami lodówki, które blondyn właśnie zamknął. Złapał się za serce, nie będąc przygotowanym na tak nagły kontakt z jego twarzą. Zmrużył na niego oczy, odwracając się do blatu i posypując swój apetycznie wyglądający posiłek masą wiórek czekoladowych. Dorzucił jeszcze kilka kostek gorzkiej czekolady i uśmiechnął się, widząc jak Potter łakomie spogląda na jego jedzenie.
– Jedzeniem, Potter – rzucił, przenosząc się ze wszystkim do stołu. – to nie dzielę się nawet z Pansy. Sam coś sobie zorganizuj.
Harry wymamrotał coś pod nosem, otwierając lodówkę i skanując ją wzrokiem, kiedy Draco już chrupał swoje płatki, prawdopodobnie specjalnie zbyt głośno.
– Dobra – prychnął wybraniec, zamykając lodówkę. – Ale zabieram twoją czekoladę – uśmiechnął się perfidnie, sięgając po słodycz, położoną na blacie. Odpakował papierek i zanim Malfoy zdążył wstać i zaprotestować, wgryzł się w czekoladę, natychmiast jednak wyjmując ją z ust. – Gorzka?! Jak ty możesz to jeść?
Draco przewrócił oczami na jego dziecinne zachowanie, patrząc po chwili z przykrością, na nadgryzioną tabliczkę, leżącą teraz przed nim na stole.
– Weź sobie, nie będę po tobie jadł – prychnął, wkładając łyżkę z chrupkami i jogurtem do ust.
– Nieważne, Malfoy – Potter machnął ręką, siadając naprzeciw niego przy stole. – Słuchaj, nie mam dzisiaj zajęć i ty chyba też nie, więc wpadłem na pomysł, żebyśmy ogarnęli te twoje „projekty" – tutaj zrobił z palców cudzysłów, przez co Draco uniósł jedną brew, ale nie przerywał mu. – już teraz.
Malfoy przez chwilę patrzył na niego szeroko otwartymi oczami. Potter chyba pierwszy raz wpadł na jakiś dobry pomysł! Widząc, że ten zaczyna się niecierpliwić, przygryzł wargę i pokiwał głową na boki, ostatecznie się zgadzając. Przecież i tak nie miał nic lepszego do roboty, a wolał nie marnować czasu.