6 - TWARZ

51 5 4
                                    

Minął tydzień. Szymona nie było w szkole. Trochę mi go brakowało. Jednak to co prześladowało moje myśli to wydarzenia z paru dni wstecz. Ta sprawa nadal jest żywa. Czeka mnie sprawa w sądzie, aby zeznawać co dokładnie miało miejsce. Trudno mi o tym zapomnieć.
Jutro sylwester. Lubię to "święto" jak można to tak nazwać. Lubię patrzeć na fajerwerki oraz siedzieć z przyjaciółmi do północy. Jednak teraz nie miałam z kim świętować końca roku i początku nowego.
R

odzice idą do znajomych a siostra idzie na noc do przyjaciółki. Wychodziło na to, że zostanę sama.

Nagle do głowy wpadł mi pomysł.
Szymon wrócił już do domu.
Oglądalibyśmy netflixa, kupili jedzenie, śmiali się i tym podobne.
Rozmarzyłam się.
Postanowiłam do niego napisać.

"Hej"

"Hej, co tam?"

"No, okazało się, że w sylwestra prawdopodobnie będę sama w domu i chciałam się zapytać czy chciałbyś przyjść?"

"No dobra i tak nie mam planów"

"Okej. Może spotkamy się przy sklepie obok twojego domu i pójdziemy kupić jedzenie, a potem pójdziemy do mnie? "

"Mi pasuje. Tylko nie wiem co będziemy robić."

"Myślę, że obejrzymy jakieś filmy czy coś. Mam też maseczki na twarz."

"Okej. To do jutra"

Nie pisaliśmy już więcej.
Byłam podekscytowana tym, że spędzę sylwestra z nim. Z nim ze wszystkich ludzi. Uszczęśliwiał mnie. Jego obecność pomagała mi zapomnieć o wszystkich moich zmartwieniach na krótką chwilę. Działał na mnie niemalże terapeutycznie.
Przypomniała mi się sytuacja ze szpitala. Zrobiło mi się cieplej na sercu. Miło mi z myślą, że mu zależy.

...

Kiedy miałam już dokładnie przygotowany plecak z rzeczami jak portfel, telefon, ładowarka, wyszłam z domu. Szłam na przystanek.

Z przystanku pojechałam na przystanek blisko domu Szymona, wysiadłam i skierowałam się w miejsce gdzie mieliśmy się spotkać, czyli przed schodami do jego domu. Jak zawsze.
Za każdym razem spotykamy się w tym miejscu.
Zapukałam do drzwi. Kiedy z domu wyszedł Szymon, bez chwili czekania wyruszyliśmy do sklepu.

W drodze rozmawialiśmy głównie o rzeczach, które można zaliczyć do "small talku". Wymienialiśmy się rekomendacjami filmowymi i tak dalej.
W sklepie skończyło się na tym, że wzieliśmy dwa koszyki niezdrowego jedzenia i picia, cóż, to nie w moim stylu, ale raz w roku mogę sobie pozwolić.

Kiedy wyszliśmy ze sklepu zastała nas zła niespodzianka.
Padał deszcz. Nie, lał deszcz. Dosłownie w pare sekund całe moje ubrania, jak i włosy stały się mokre, tak samo jak Szymona.
"ej, chyba nie ma sensu iść do mnie." powiedziałam próbując schronić swoją głowę przed deszczem podnosząc moją kurtkę.
"chyba masz rację, choć!" razem z Szymonem pobiegliśmy w stronę jego domu, na szczęście było niedaleko. Kiedy znaleźliśmy się w przed pokoju, na około nas zaczęła się powiększać kałuża wody.
Szybko przebrałam buty i zdjęłam kurtkę, kiedy to coś sobie uświadomiłam.
"e-ej jest probmem."powiedziałam do chłopaka.
"hm?" spojrzał na mnie.
"nie mam ani piżamy ani ciuchów na przebranie." wytłumaczyłam mu moją sytuację a on zrobił dziwną minę, tak jakby nad czymś rozmyślał.
"chyba zadzwonie do rodziców, żeby mnie odebrali...". Mogłam powiedzieć, że moi rodzice zabrali nas obu do mnie. Jednak myśląc o tym teraz, wspólny sylwester może nie był dobrym pomysłem.
"nie, pewnie teraz są upici nie mogą prowadzić auta, a są jeszcze na imprezie i to prawdopodobnie zepsułoby im cały sylwester. Znaczy, nie, że myślę, że psujesz sylwester, tylko..." zaczął się tłumaczyć.
"no i mogę ci pożyczyć ubrania do spania..." stwierdził po chwili.
"no, dobra." zgodziłam się aby zostać. Bardzo zdziwiło mnie zachowanie Szymona. Czemu tak chciał żebym została?

Poszłam za brunetem do jego pokoju, gdzie dał mi biały t-shirt z netflixowym serialem "riverdale" , którego jest fanem. Zawsze rozmawiamy o tym serialu. Ironicznie czy nie, rozmowy te zawsze są bardzo natchnione i pełne emocji.

....

Weszłam więc do łazienki, zamknęłam drzwi na kluczyk i zaczęłam się przebierać. Wycisnęłam wodę z włosów i stanęłam przed lustrem. Patrząc w swoje odbicie z każdą chwilą miałam wrażenie, że patrzę na twarz, której nie znam. Twarz mordercy? Zwykłej nastolatki? Nie wiedziałam już kim jestem. Pytania o moją własną tożsamość męczyły mnie od tygodnia. Czuję jakbym żyła podwójnym życiem. Jakby już nigdy nikt nie patrzył na mnie jak na koleżankę z klasy, miłą siostrę, dobrą córkę, pomocną przyjaciółkę... nie poznaję tej osoby. To nie ja.
"Martna, jesteś tak już od piętnastu minut. Wszystko dobrze?" zarumieniłam się. Naprawdę tak długo mi to zajęło?
"już wychodzę!" odpowiedziałam wychodząc z łazienki po wzięciu głębokiego oddechu.

Po mnie szymon też poszedł się przebrać. Nie zajęło mu to tak długo jak mi. Kiedy przyszedł, zaczeliśmy oglądać film. Film o pszołach. Bardzo mi się on podobał. Pośmialiśmy się trochę. Kiedy film dobiegł końca postanowiliśmy zagrać w simsy. Usiedliśmy więc przy biórku i zaczeliśmy generować nasze nauczycielki.

Siedzieliśmy tak z dobre dwie godziny i skończyło się na tym, że pani od Polskiego miała romans z Księdzem i mieli syna Czesława. Pani od Angielkiego została zjedzona przez krowokwiat, a nauczycielka biologii zginęła w pożarze jak próbowała zrobić hamburgera na grillu, po tym jak zaczęła swoją pracę jako polityk.

To był dobry dzień. Rzeczywiście zapomniałam o moich problemach.

......................................................................

Pa

Weganka||SzympinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz