7. Wake Me Up When September Ends

306 43 16
                                    

Here comes the rain again
Falling from the stars
Drenched in my pain again
Becoming who we are

~

Kaminari, od momentu, w którym dowiedział się o koncepcie bratnich dusz, zawsze żywił nadzieję, że to on zostanie odnaleziony przez druga połówkę i nie zyska okazji do oglądania własnego grobu.

Niestety rzeczywistość szybko zweryfikowała jego zachcianki i postawiła przy ciemnoszarej, granitowej płycie, wywołującej u niego nieprzyjemne dreszcze. Cały cmentarz wydawał się wyblakły z koloru niczym wiekowe zdjęcie, ukazując obraz miejsca, w którym nawet barwy nie są w stanie pozostać żywe. Kwiaty, choć świeże, zdawały się również znajdować na skraju agonii. Majestatyczną ciszę zagłuszał pozornie pokrzepiający szum deszczu, opadającego w postaci łez nieba płaczącego na zbłąkanymi duszami. Zapach mokrej ziemi, kojarzący się naturą i życiem, kontrastował ze stereotypowym wyglądem miejsca pochówku, lecz dodawał otuchy, pocieszał i odstraszał żyjących, dla których to cmentarz stanowił miejsce nieprzyjazne.

Stojąca obok grobu dziewczyna nie zważała na wrogą atmosferę cmentarzyska, wbrew panującemu wokół patosowi cicho nucąc wybrany utwór muzyczny. Drżące dźwięki ożywiały wspomnienia i burzyły ogarniającą ją martwotę, rozświetlając duszę i oczyszczając spojrzenie. Sama muzyka już uspokajała zszargane nerwy Denkiego, a stojąca obok niego postać również przelewała na niego swój stoicki spokój. Całe jego ciało ledwo zauważalnie drżało, bynajmniej nie z zimna, bo mimo paskudnie wyglądającej pogody odczuwał wyłącznie lekki chłód.

Jirou zakołysała się na pięcie, ciche nucenie przekształcając w pełnoprawne słowa. Z jej ust wydobywała się jedna z ukochanych piosenek Kaminariego, którą oddawała hołd zmarłemu przyjacielowi, dając wyraz całkowicie zrozumiałej tęsknocie. Łzy zmyły z jej twarzy opanowanie, odkrywając zasłonięte nim do tej pory przemożne udręczenie. Denki niemal sam zaczął szlochać na widok bólu zapisanego w mimice dziewczyny. Pragnął ją teraz objąć, mało wybrednym żartem odgonić smutek i rozchmurzyć oblicze. Mógł jednak wyłącznie patrzeć na spływające po jej twarzy łzy, mieszające się z deszczem, które dręczyły niemożnością otarcia ich z twarzy.

Nagle dziewczyna parsknęła zduszonym, nieco wymuszonym śmiechem.

— Cholernie stereotypowo, prawda? — rzuciła w stronę martwej, kamiennej płyty. Przekleństwo w jej ustach zabrzmiało nienaturalnie, jakby wymawiając je łamała ustalone przed wiekami zasady wszechświata, zabrzmiało obco i zupełnie nie pasowało do jej eleganckiego i poetyckiego sposobu wyrażania się. Zamilkła, pozwalając łzom staczać się po policzkach, a wzrokowi prześlizgiwać się po wyrytym nazwisku chłopaka.

— Wszyscy za tobą tęsknimy — dodała po chwili kontemplacji, nie zrażona chłodną obojętnością kamienia. Skryła swe oczy za prowizoryczną zasłoną z rękawa kurtki. — Tak przeraźliwie tęsknimy...

Zaszlochała i opadła na pokrytą lśniącymi kroplami deszczu ławkę. Z piersi Kaminariego wyrwał się wstrzymywany oddech, rozdzierający serce i ściskający duszę. Dotknął swojego policzka i również wyczuł równomiernie spływające po nim łzy. Zagryzł mocno wargi, by nie okazać większej słabości, choć w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby się z niego drwić. Chciał odejść, odbiec, porzucić cierpiącą dziewczynę, lecz płacz przyniósł mu niespotykaną ulgę, pomógł wyrzucić z siebie stłamszoną frustrację, niezrozumienie i przeraźliwy strach.

Płakali więc wspólnie, ona, nieświadoma jego obecności, on, przygwożdżony siłą swojego roztrzęsienia. Siedzieli obok siebie, na tej mokrej ławce, rozmazanym przez łzy wzrokiem wpatrując się w ciemnoszary granit.

— Proszę, wróć jak najszybciej — szepnęła Jirou, a drżenie jej głosu podkreśliło wypowiedzianą prośbę. — Shinsou... Shinsou naprawdę na tobie zależy, więc wróć. Jeśli nie dla mnie, to dla swojej bratniej duszy.

Póki śmierć nas nie rozłączy [Kamishin death soulmates au]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz