Szczęście

453 44 3
                                    

Eren jeszcze tego samego dnia pojechał do swoich rodziców aby z nimi porozmawiać. Miał bardzo dobry humor, wiedział, że nic mu go nie zepsuje, nawet to jeśli jego relacja z ojcem nie ulegnie zmianie.   

Zapukał do drzwi domu, w którym się wychował. Spojrzał na jabłoń przy płocie, oczami wyobraźni widział siedmioletniego siebie, który spadając z niej złamał nogę. Ta jabłoń też dobrze go pamiętała, zawsze miał wrażenie, że to drzewo w pewnym sensie się z nim wita lekkim poruszeniem się liści. Drzwi otworzyła mu jego mama, która przywitała syna uśmiechem.

- Jest tata w domu? Chce porozmawiać 

- Tak, jest, wejdź synku - wpuściła go do domu, po czym wykrzyczała imię męża. - Masz gościa!

Długo nie trzeba było czekać, Alfa zszedł z góry nieogarnięty, widać było, że pracował z domu. 

- Eren? Ty? Nie sądziłem, że przyjedziesz tutaj po tym co się stało 

- Nieporozumienia trzeba wyjaśniać, takie jest już życie. Sam mnie nauczyłeś tego, że błedy są normalne - podszedł do niego. - Usiądziemy?

Grisha zaprowadził go do salonu, mimo iż Eren dobrze wiedział gdzie on jest, w końcu to jego rodzinny dom. Usiedli naprzeciwko siebie, Carla przyniosła trochę słodkości. 

- Źle się podziało trochę... Przemyślałem sobie wszystko i wiem, że mogę ci mieć niczego za złe, w końcu chciałeś dla mnie dobrze, nie mogłeś wiedzieć, że to twoja decyzja jest zła. Z Levi'em żyje mi się dobrze, jemu ze mną chyba też. Owszem, wszystko dzieje się trochę za szybko, ale to nie jest ważne

- To bardzo dojrzałe z twojej strony... Głupio mi, że wtedy podjąłem taką decyzję, ale duma nie pozwoliła mi przyjechać i przeprosić, że się wtrącałem w twoje życie bez twojej wiedzy i zgody

- Znam cię, dlatego ja chciałem pierwszy wyciągnąć rękę - uśmiechnął się lekko. - Już ci nie mam tego za złe

- A jak wam się układa? Kochacie się?

- Ja jego tak, Levi mnie raczej też, tu chodzi o to, że to wszystko wygląda sztucznie, już nie raz mi powiedział, że nie jest pewien czy to jest szczere, ale polegamy na sobie. Miłość przychodzi sama, to jest ta Omega, z którą chce być. Uważam, że nawet jeśli mnie kocha, to nie jest w stanie na razie tego stwierdzić przez przeszłość... 

- A tak... Mówiłeś, myślisz, że jego rodzice żyją? - zapytała Carla.

- Nie wiem, chciałbym ich odnaleźć, ale nie wiem jak wyglądają, Levi też nie 

- To utrudnia sprawę... Prawie niewykonalne 

- A gdyby tak zgłosić to na policje?

- Levi się nie zgodził - odparł, po czym zaczął jeść ciacho. -  Nie dziwię mu się, policja mu nigdy w niczym nie pomogła... Sam ich znajdę o ile żyją 

- Jeśli to możliwe to pomożemy - oznajmił starszy Alfa. 

-  Dziękuję 

- A jak się czuje Levi? - zapytał.

- Nie jest źle, ma zachcianki, humorki, smaczki i tak dalej, ale mi to jakoś szczególnie nie wadzi, bardziej śmieszy

- Możliwe że jazda bez trzymanki dopiero się zacznie - powiedział z lekkim uśmiechem.

- Obawiam się, że tak właśnie będzie - zaśmiał się.

Z Koszmaru Przebudzony   [ERERI ABO] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz