UWAGA!
Jeśli nie lubisz opisywania scen stosunku, nie czytaj tego rozdziału.
Z góry przepraszam za powtórzenia wyrazów.
Jęki, krzyki rozkoszy czy westchnienia rozchodziły się po pokoju, a nawet trochę po domu. Eren nie miał zamiaru teraz od tak przestać, a po Omedze nie było widać, żeby nie chciała kontynuacji.
Ich nagie ciała dotykały się wzajemnie, a Levi'a całe pokryte było w malinkach i ugryzieniach. Nie do krwi, ale zostawił ślad na skórze.
W końcu Eren wszedł głębiej, przez co mógł sprawić Omedze większą przyjemność. Jęknął głośniej niż normalnie.
- Trafiłem?... - zapytał dysząć. - W twój punkt... Eh... Eh... G?...
- M-mhm... - przygryzł warge ciągle pojękując. - Nie... Przerywaj...
Alfa nie miał zamiaru przerwać. Przyspieszył uderzając w to samo miejsce. Oczy Omegi załzawiły z przyjemności, nawet nie miał siły żeby jęczeć. Jego gardło miało dość, za to ciało domagało się więcej. Jeszcze nigdy nie czuł się tak dobrze, błogo. Miał wrażenie, że jest w niebie. Bał się, że to tylko zbyt piękny i przyjemny sen, a zaraz się obudzi i będzie tak jak dawniej.
Eren podniósł Levi'a. Teraz to Omega był na górze, przez co członek Erena mógł wejść do samego końca. Brunet trzymał go za biodra. Pomagał mu podnosić się i opadać w dół. Czasem utrzymywali kontakt wzrokowy, jednak to Levi nie mógł go utrzymać. Jego oczy same błądziły w różne miejsca.
Jeszcze nigdy nie czuł się tak dobrze, to co robili w ruje nie było nawet w połowie tak piękne i szczere jak to, co robili teraz. Omega objemował Alfe w karku. Jego czerwona twarz dodawała mu tylko uroku, a jęki motywowały Erena do działania.
Levi sam wpił mu się w usta dając się zdominować Alfie. Ich pocałunek przerwało mocniejsze pchnięcie. Czarnowłosy nie umiał zatrzymywać jęków, dlatego otwarte usta były mu potrzebne.
Eren obrócił go tak, żeby stał na kolanach wypinając się. Reszta ciała leżała, a dłonie zacisnęły się w pięść na pościeli. Eren mógł wejść również bardzo głęboko, tak samo jak w poprzedniej pozycji.
Mogło by się wydawać, że ich stosunek nigdy nie będzie mieć końca i nie zapowiadało się na to. Nie zauważyli tego, jak godziny szybko uciekały.
Ich ostatnia pozycja przyniosła trochę odpoczynku Alfie, po raz drugi. Leżał na plecach, a na górze był Levi, który musiał sam się podnosić. Robił to bez żadnego kłopotu. Eren jedynie trzymał dłonie na biodrach Levi'a i kompletnie mu nie pomagał w tym co robi. Przyglądał się jego nagiemu ciału, które było pokryte wieloma malinkami i nadgryzieniami.
Zielonooki poczuł, że jest już blisko zakończenia. Podniósł się do pozycji siedzącej. Czarnowłosy w dalszym ciągu kontynuował, jednak Eren w końcu go zatrzymał. Zbliżył się do jego karku i równo z dojściem, naznaczył go.
Levi jęknął najgłośniej jak potrafił. Był to jęk przyjemności, błogości, namiętności... Miłości i porządania. Najchętniej kochał by się dalej, ale węzeł, który właśnie zaczynał się utwarzać skutecznie uniemożliwił dalszy stosunek pod groźbą ogromnego bólu.
Położyli się na łóżku, czarnowłosy leżał na Alfie, a Eren obejmował go trzymając nos w jego włosach.
- Krótko... - mruknął Omega.
- Cała noc, to jednak nie tak krótko Levi - ucałował go. - Naprawdę, kocham Cię
- Wzajemnie... - miał już zasypiać, ale pomyślał o dzieciach. - Dzieci!
- Co?
- Czy stosunek im nie zagrozi? Przecież my nie byliśmy ani trochę delikatni i... - Eren przyłożył mu palec do ust.
- Gdyby groziło ciąży nie zaczęło by się to, a skończyło na głupich malinkach. Czarnowłosy odetchnął.
- Dobranoc... - zasnął przytulając się do torsu Alfy. Był już spokojny, więc mógł sobie na to pozwolić.
- Czy ty mnie... Eh... Słuchasz? - pogłaskał go po głowie. Zauważył się Levi śpi. - Śpij śpij...
,, pomyśleć, że tak szybko się w nim zakochałem... W dodatku spodziewamy się dzieci... Bliźnięta... Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi" pomyślał brunet po czym również zasnął.
.
.
.
.
.
.
.
Za błędy przepraszam.
CZYTASZ
Z Koszmaru Przebudzony [ERERI ABO] ZAKOŃCZONE
RomanceMarionetka w rękach obcych ludzi... Poznanie smaku prawdziwej wolności... Miłość... Odnalezienie sensu swojego życia... 'Oto krótka historia o tym, jak pewien Omega odnalazł swoje szczęście pośród cierpienia '