Rozdział IV

8 1 0
                                        

POV. LIEN

Obudziłam się i zobaczyłam nade mną głowę Lee, Ran'a, Woon'a oraz kilku chłopaków których nie znałam. Bardzo bolała mnie głowa, nie mogłam wstać... Ran i Woon pomogli mi wstać.

- Lee choć musimy pogadać...

- Tak no jasne że musimy kurwa pogadać!!!

- Lee o co Ci chodzi?

W końcu chłopak zgodził się i poszliśmy na dach pogadać.

- O co ci chodzi?- powiedziałam

- Może o to kurwa że jesteś z Ran'em!!!

- Yyy nie fu. Jakby ja nie wiem co ci powiedział ale to nie prawda!!

- Wiesz co ja ci nie wierze nie mam już do ciebie zaufania.

- Wiesz co myślałam że jesteś 1 osobą której będę mogła ufać. Ale tobie jak to powiedziałeś na mnie ci nie zależy i wiesz co ci chciałam powiedzieć!!! Chciałam ci powiedzieć że jakaś rodzina chce mnie wziąć przyjadą jutro o 15!!!- powiedziałam to przez łzy i odbiegłam on za mną biegł ale nie zwracałam na to uwagi... Pobiegłam do mojego miejsca do myślenia w lesie...

Przesiedziałam tu kilka godzin nic nie jedząc nic nie pijąc... Dużo osób do mnie dzwoniło ale nie odbierałam...  Była już 20 i nie świadomie położyłam się i zasnęłam.

KOLEJNEGO DNIA

Stwierdziłam że tak jakby Lee mnie nie szuka opiekunki tak samo trafiłam tu i jestem skłucona z moim chłopakiem... Zobaczyłam że mam scyzoryk bo w sumie nosze go wszędzie. Przyłożyłam do skóry, przejechałam nim po skurze. Została krwista krechę porobiłam tak chwilę po czym skierowałam scyzoryk na żyły... I wtedy zobaczyłam jak biegnie do mnie... Lee. Ja wstałam i zaczęłam biec w przeciwnym kierunku i biegliśmy oby dwoje całkiem szybko ponieważ oby dwoje często biegaliśmy w sztafetach (Lien- śpiew, taniec, gimnastyka, pływanie, modeling, rolkarstwo i biegi) (Lee- śpiew, taniec, pływanie, biegi, koszykarstwo, biegi i mieszane sztuki walki). Ale że on miał więcej wytrzymałości a ja się gorzej czułam to mnie dogonił.

- Przepraszam... Nie wiedziałem naprawdę cię kocham.- powiedział ja się do niego przytuliłam a on mnie pocałował.

- Ja ciebie też- powiedziałam. Zaczęłam czuć że za chwilę się przewrócę powiedziałam.- Nie puszczaj mnie.- poczym zemdlałam

- Co?- powiedział po czym mnie złapał.

Chwilę później się obudziłam co nie umknęło uwadze Lee. Podszedł do mnie przytulił i pocałował w policzek.  Pogadaliśmy trochę w lesie i poszliśmy. Kiedy doszliśmy do domu dziecka dochodziła już 22.

- Co wyście robili?! Dobrze, dobrze ale ważne że wróciliście...- powiedziała i przytuliła nas opiekunka.- Dobrze idźcie spać. Ran i Woon poszli spać do Kim'a.

- Dobrze- powiedzieliśmy.

Ja przez ten cały czas byłam w piżamie więc umyłam się i ubrałam inną piżamę ↓↓↓

Lee już był w łóżku a ja tylko podeszłam, położyłam się obok i wtuliłam się w chłopaka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lee już był w łóżku a ja tylko podeszłam, położyłam się obok i wtuliłam się w chłopaka.

- Lien mogę się ciebie o coś zapytać ale to trochę osobiste...- powiedział niepewnie Lee.

- Pytaj o co chcesz.- powiedziałam pewnie.

- Jak się tu znalazłaś?

- Tata jest alkoholikiem bił mnie i w ogóle czasem też gwałcił. A mama poszła do więzienia gdy miałam 6 lat. Po prostu wpadła w złe towarzystwo. I wróci za 8 lat... Bardzo za nią tęsknię...

- Gwałcił cię?!!!!

- Tak dlatego nie jestem dziewicą niestety... A jak ty się tu znalazłeś?

- Zginęli w wypadku samochodowym i umarłbym gdyby nie oni... Podczas wypadku też byłem miałem najcięższe obrażenia ale rodzice oddali swoje narządy i umarli i teraz to ja serio mam ich serce... Ale proszę nie wspominaj o tym nikomu bo powiedziałem tylko ci prawdziwą wersję zdarzeń...

- Wow ok.

- I jeszcze jedno pytanie po co chciałaś zrobić?

- To czyli co?

- Samobójstwo.

- O które ci chodzi?

- To ile ich było?!

- O boże sama nie wiem. Ale próbowałam wszystkich kurator nawet widział czym...

- Czemu mi nic nie powiedziałaś?!

- Bo nie pytałeś.

- No w sumie...

- Ale już tak nie rób obiecujesz?

- Tak- powiedziałam mając skrzyżowane palce.

- Bardzo nie chcę cię stracić... Bo cię bardzo kocham i mi na tobie zależy...

- Ja ciebie też- powiedziałam- wiesz co odwołuje tamte słowa ,,Miłość nie istnieje" bo istnieje i leży przede mną. - powiedziałam. Na co on pocałował. (O kurwa ale cringe)

- Czyje są jutro urodziny?- zapytałam

- Moje!!- powiedział

- Będę miała coś dla ciebie w prezencie.

- Ej ale ty mi robisz a ja ci nie bo mi nie pozwoliła to nie fair- powiedział udając obrażonego.

- To będzie super prezent.

- Najlepszym prezentem by było gdybyś nie wyjeżdżała...

- Też bym tego chciała...- po tych słowach zasnęłam...

-----------------------------------------------------------
Przepraszam że tak długo nic nie wystawiałam i że to jest takie krótkie ale macie. Papa. Idę pisać next.




CZY TO TY?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz