Dzisiaj są urodziny Lee jest 9 nad ranem więc miałam z 4 godziny i zaczęłam pakować cały prezent. Jak i również tworzyć miejsce na imprezę. Mój prezent dla niego to:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wiem że zawsze marzył o piesku, ale nie miał jak pani Kim się zgodziła. Jestem bardzo zadowolona z mojego prezentu. Prezent było bardzo trudno zapakować ponieważ maluch się ciągle wyrywał. Spokojnie spakowałam go w ogromne pudełko gdzie jednym pchnięciem otwiera się pokrywa. Cały prezent był spakowany w złoty papier i na środku miał czerwoną wstążkę z czerwoną kokardą na środku. Po czym poszłam do kuchni i zaczęłam dokańczać tort. Skończony prezentował się tak:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jestem raczej średnią kucharką ale pomagała mi pani Lin (kucharka). No dobrze to ona zrobiłam praktycznie całe ciasto a ja tylko nałożyłam na wierzch krem i jakieś różne owoce itp., ponieważ kiedy próbowałam sama to wychodziło to:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Przerażające prawda?
POV. LEE
Wstałem, popatrzałem na telefon i zobaczyłem że obudziłem się bardzo wcześnie czyli 11. Nie mogłem się doczekać bo dziś są moje urodziny. Jestem ciekaw co dostanę... Moje rozmyślanie przerwało otwieranie drzwi...
POV. LIEN
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jubilata. Szybko schowałam obrożę którą miałam w rękach i dyskretnie włożyłam ją do szafki.
- Jak się spało?- spytałam.
- Dobrze...- powiedział słodko zaspany przecierając oczy i przeciągając się.
- Idę się ubrać.- powiedziałam po czym poszłam do szafy i wybrałam:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Potem poszliśmy na pyszne śniadanie przygotowane przez panią Lin z okazji urodzin Lee. A były to... PANCAKE. Ulubione śniadanie Lee i moje. Potem wszyscy (wszystkie dzieciaki i pani Kim) poszliśmy nad jezioro. Przebraliśmy się w strój kąpielowy. I pływaliśmy. Poczym Ran przybiegł i zaczął mnie lać wodą, kiedy leżałam na kocyku. Ja tak się wkurzyłam, że poszłam na podwórek domu dziecka wzięłam wiadro i od tyłu wylałam mu na głowę.
- To teraz się zemszczę...- idź się położyć tak że wszyscy usłyszeli. Ran się obrócił i wylałam na niego całą zawartość wiadra.
- O ty...- po tych słowach ja odbiegłam on pobiegł za mną po 10 minutach ganiania złapał mnie, bo miałam średnie obuwie do biegania. Co ja mówię miałam fatalne obuwie do biegania a tym bardziej do uciekania bo były to japonki. Złapał mnie wziął na ręce w stylu panny młodej. Ja wygrywałam się ale to nic nie dało. Wszedł na mostek i wrzucił do jeziora. Ja nie byłam na to przygotowana i nie umiałam złapać oddechu. Potem widziałam ciemność.
Szłam do mojej bazy w lasku po czym zobaczyłam czarną postać idącą do mnie. Zobaczyłam że jest to kobieta. Ale nie jakaś tam kobieta tylko... MOJA MAMA. Od razu zaczęłam do niej biec. Chciałam się w nią wtulić, poopowiadać ale ona mnie minęła... Tak jakby mnie zignorowała... I poszła do jakiegoś mężczyzny z dzieckiem... Znałam te dzieci ale nie moglam sobie zkojarzyć kto to...
Poczułam jak ktoś łapie mnie i wyciąganą wierzch. A był to Lee. Ja po chwili wyprzytomniałam. I byłam bardzo zamyślona musiałam wiedzieć kto to.
-Wszystko ok?- zapytał zmartwiony Lee.
- Tak ale... Muszę iść do domu...- powiedziałam po czym zabralłam swoje rzeczy i zaczęłam iść w jego kierunku.
- Ran czy ty zawsze musisz wszystko spieprzyć?!- zapytał wkurwiony Lee.
- Nie wiedziałam że tak będzie.- powiedział Ran.
- To pomyśl.- odpowiedział. Poczym pobiegł za Lien.
Jestem już na miejscu. I zaczęłam myśleć nad tym kto to był. Stwierdziłam że muszę się jeszcze rozejrzeć. Stwierdziłam że teraz to bez sensu i tak za chwilę wrócą wszyscy a do imprezy Lee zostały 2 godziny (a jest 17) więc się przyszykuje. Zaprosiłam do pokoju moje przyjaciółki czyli Sun, Yuso i Lai. Po chwili poczułam że ktoś mnie przytula od tyłu. Zobaczyłam w lustrze że jest to Lee więc dałam chłopakowi całusa.
- Dobra, dobra wszystko super bez urazy ale wyjdź.- powiedziałam próbując wypychać go za drzwi.
- Czemu?- powiedział robiąc smutną minkę.
- Bo przychodzi do mnie Lai, Sun i Yuso.
- Nie mogę z wami?
- Nie
- Będziecie mogły mi porobić kiteczki.
- Kusząca propozycja ale nie.
- No dobra pójdę z Woon'em i Ran'em do Kim'a
- A i jeszcze jedno przekaż Ran'owi że się na niego nie gniewam i proszę nie kłóćcie się.- po tych słowach chciał się ze mną sprzeczać ale nie umiał. Więc przytaknął.
Po tych słowach weszły Sun, Lai, i Yuso.
- To co robimy proste, kręcone czy karbowane włosy powiedziała Yuso do Lee podchodząc z prostownicą i lokówką. On po tych słowach wybiegł z pokoju krzycząc ,,idź precz Szatanie".