Była czwarta piętnaście, a ja uparcie przyciskałem poduszkę do twarzy, chcąc chociaż odrobinę zagłuszyć dźwięk alarmu samochodowego, który rozbrzmiewał się na zewnątrz od dobrych dwudziestu minut. Nie wiedziałem, co go spowodowało, jednak zdawał się wyć niesamowicie blisko, toteż powoli zacząłem obwiniać naszego nowego sąsiada za całe to zamieszanie.
Chwyciłem bluzę leżącą na fotelu i szybko zbiegłem na dół, zakładając ją po drodze. Stojąc już przed domem stwierdziłem, że ojejku, za wiele, to się nie pomyliłem, gdyż rzeczywiście, był tam: siedział we wnętrzu potężnej maszyny i uparcie kręcił kluczkami w stacyjce. Tak, jakby miałoby ci to w czymkolwiek pomóc, pomyślałem.
Podszedłem do drzwi od strony kierowcy, uprzednio zatrzymując się dosłownie na sekundę w miejscu by móc z zachwytem i może i odrobiną tęsknoty spojrzeć na ogromną, czarną maskę i przejechać opuszkami palców po srebrnym logo z napisem Range Rover.
— Może ci pomogę? — rzuciłem nieco ironicznie, kiedy mężczyzna siedzący w środku opuścił szyby samochodu.
— A znasz się w ogóle na tym? — spytał z powątpieniem i założył ręce na piersi.
Wzruszyłem ramionami, próbując nie zareagować, kiedy ten mierzył mnie od góry do dołu wzrokiem, zapewne ostatkiem sił powstrzymując się przed rzuceniem czegoś na kształt: „jeżeli TY to naprawisz, to ja jestem Królowa Elżbieta II."
Władowałem się do środka, starając się przy okazji nie zmiażdżyć go swoim ciałem i od razu zacząłem szukać małego przycisku w okolicach szyberdachu, którego dioda paliła się na... czerwono. Oczywiście, że paliła się na czerwono.
— No naprawdę — westchnąłem i nacisnąłem guziczek, uwalniając nas od przyprawiającego o ból głowy dźwięku.
Uśmiechnąłem się sztucznie i zsunąłem z niego, wychodząc z pojazdu.
— Wow — odparł po dłuższej chwili milczenia.
— Mhm, nie ma za co. — Przewróciłem oczami i już chciałem odejść, na powrót zakopać się pod ciepłą kołdrą i usnąć na chociażby jeszcze trzydzieści minut, gdyby nie jego kolejne, niesamowicie błyskotliwe pytanie:
— Przepraszam... obudziłem cię?
Czułem, jak patrzy na mnie nieustannie, uśmiechając się przy tym głupkowato, a może nawet i odrobinę zadziornie.
— Mnie? No co ty! — prychnąłem, chcąc poudawać bardziej beztroskiego niż to miałem w zwyczaju być.
Błąd.
— Oczywiście, że mnie obudziłeś, ty cholerny idioto! — warknąłem. — Wiesz, która jest godzina? Czwarta nad ranem. CZWARTA! — kontynuowałem dalej, gestykulując żywo ze złości, jednak totalnie nie przewidziałem jednego, a mianowicie — uderzenia go prosto w twarz, kiedy ten będzie wysiadał z samochodu.
— PRZEPRASZAM! — krzyknąłem od razu, ale on jedynie zareagował na to wszystko głośnym śmiechem.
Stałem tam, odrobinę zmieszany całą sytuacją.
— Ja naprawdę nie chciałem — powtórzyłem, kręcąc się nerwowo w miejscu. — Po prostu... ja...
— Już, już — przerwał mi, ciągle chichocąc pod nosem. — Przecież nic się nie stało. A tak w ogóle, to jestem Thomas. — Wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą ledwo dałem radę uścisnąć, gdyż właśnie miałem okazję po raz pierwszy przyjrzeć mu się odrobinę dokładniej i nagle uderzył we mnie fakt, że ubrany był jedynie w czarne bokserki, w których wyglądał... zjawiskowo.
— Mieszkasz tutaj? — Wskazał ręką na rząd domów, jednak nie byłem zbytnio w stanie wydusić z siebie żadnej odpowiedzi, zbyt zajęty podziwianiem jego wyrzeźbionej sylwetki.
— Ja... — zacząłem, szybko przenosząc wzrok na jego rozbawioną twarz.
I mimo iż zapierałem się, że byłem ateistą, tak aktualnie zacząłem modlić się, żeby słońce powoli wysuwające się na widnokrąg nie ukazało mu moich wypieków na twarzy, które pojawiły się tam na pewno, gdyż ja sam czułem, jakby całe moje ciało płonęło.
— Tak, tak, mieszkam tutaj — wyrzuciłem z siebie szybko i zrobiłem krok do tyłu. — Ja jestem... wiesz co, muszę już iść — dodałem na jednym wdechu i kompletnie spanikowany pobiegłem do swojego mieszkania, od razu zamykając za sobą drzwi na wszystkie zamki.
Tak. Bo przecież on tutaj przyjdzie i mnie dopadnie, zaśmiałem się sam do siebie i zażenowany powlokłem się na górę, po drodze zaglądając do brata i informując go, że to tylko nasz nowy, głupi sąsiad.
Nasz nowy, głupi, niesamowicie seksowny sąsiad, dodałem już do siebie, kładąc się do łóżka.

CZYTASZ
Protect me from what I want
Krótkie OpowiadaniaNowy sąsiad, nowe znajomości i tajemnice skrywane na dnie szafy.