4

343 19 12
                                    

Po tym jak Mingi wyszedł przez dobre 2 godziny, albo i nawet 3 uspokajałam Nami. Cały czas mówiła, że na prawdę się zmieniła i że to przez jej byłą przyjacółke, z którą założyła się, że nie przetrwa przyjaźni z nim. No i załorzyły się, że musi się z nim przyjaźnić 10 lat.

Nie wiem co wtedy jej strzeliło do głowy, że się zgodziła. No widać, że jest jej strasznie przykro. Musiało jej na prawdę zależeć na tej przyjaźni. Tylko, żeby Mingi niczego nie odwalił. Bo jest mega zły i w każdej chwili może coś jej zrobić, albo mi, albo komuś innemu.

Spojrzałam się na Nami. W końcu zasneła. Powoli wygramoliłam się z jej objęć i poszłam do kuchni się czegoś napić. Wyciągnęła szklankę, która się znajdowała chyba metr nademną. Oczywiście jak to nie ja wspiełam sie tam niczym Spider-Man. Czyli weszłam na blat i sięgnęłam. Niski człowiek musi sobie jakoś radzić. Tylko problem był już przy zejściu.

Kiedy miałam już postawić nogę na ksześle, którą przysunełam żeby wejść, to moja noga się jakoś dziwnie wykreciła. I już miałam się spotkać z ziemią kiedy coś, a raczej ktoś mnie złapał. Spojrzałam się na mojego wybawiciela. I tą osobą był Yunho.

- Dzięki Yunhoś - przytuliłam się do niego, po czym się odsunełam - gdyby nie ty to bym miała małe spotkanie z podłogą - zaśmiałam się, a on razem ze mną.

- Następnym razem to bardziej uważaj, albo mnie po prostu zawołaj - powiedział, po czym odstawił mnie na ziemię.

- Dobrze wielka stopo - uśmiechnęłam się.

- A jak z Nami? Już wszystko dobrze? - zapytał się.

- Jak na razie to śpi, ale myślę że nie jest dobrze. Zanim zasnęłam to cały czas mówiła, że to przez jej byłą przyjaciółkę, z którą się kiedyś przyjaźniła. Jej na prawdę zależało na tej przyjaźni. Widać to po niej. Nie od dziś ją znam i wiem kiedy kłamie. A po Mingiego zachowaniu sądzę, że tak szybko jej znowu nie zaufa jak dawniej.

- Tak masz rację. Nie zaufa jej znowu tak samo - zgodził się ze mną - jak nas wszystkich poznał to miał mega dystans i trudno mu było się do nas przekonać. Ale jak ona z nim zerwała tą przyjaźń to.... zrobiło się jeszcze gorzej niż było, ale... - tu się zaciął bo usłyszeliśmy, jak ktoś wchodzi do domu. A była jakaś 2 w nocy.

Poszliśmy do przed pokoju. I kogo tam zobaczyliśmy? Tak. Dobrze myślicie. Mingiego. Tylko spitego w cztery dupy. Przeszedł chwiejnym krokiem obok nas do kuchni. Po czym usiadł przy blacie i położył na niej głowę, ale po chwili ją podniósł i spojrzał na nas.

- Ona nadal tu jest prawda? - spytał już odwracając wzrok w inną stronę.

- Tak,..... Ale... - przerwał mi.

- Nie chce słuchać tego, że jest jej strasznie przykro i to, że przez jej byłą kumpel.

- Skąd... - i znów nie dane mi było dokończy.

- Skąd wiem? - spojrzał na mnie - bo mi mówiła. I to nie pierwszy raz - po czym odwrócił wzrok.

- Mingi może pójdziesz spać. Co? - powiedział Yunho podchodząc do niego niepewnie, jakby zaraz miał wybuchnąć. Chociaż mówił bardzo, ale to bardzo spokojnym tonem.

- A może to ty pójdziesz spać. Co?! - no i cały spokuj szlag trafił - Nie jesteś moją matką, żeby mi mówić co mam robić! - uderzył w blat pięścią.

- Mingi nie krzycz wszyscy śpią. Jutro mamy od rana  próby w studiu. Proszę - powiedział bardzo spokojnym, żeby go jakoś uspokoić.

- Mam już po dziurki w nosie te próby!!! Nawet nikt mi się z was nie zapytał co tak na prawdę mi dolega!!! Tylko cały czas mówicie, że to przez Nami!!! - wykrzyknął. Oho! Już słyszę kroki na schodach - MAM TEGO DOŚĆ!! - krzyknął na cały głos - Jeszcze dzisiaj - powiedział spokojniejszym tonem - Zabije się.

~ Po prostu idź dalej ~ AteezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz