Coraz gorzej

1.7K 82 10
                                    

Nie oglądałam się za siebie tylko biegłam ile sił w nogach. Kompletnie nie kojarzyłam tej okolicy, więc nie wiedziałam dokąd mam iść. Po kilkunastu minutach dotarłam do drogi, po której jeździło całkiem sporo samochodów. Ucieszona i bardzo zmęczona próbowałam złapać stopa. Wyglądałam chyba nie za ciekawie, więc nikt się nie zatrzymywał. Zaczęłam się stresować, bo liczyła się każda sekunda.. A co jak Joker zobaczył już, że mnie nie ma? Cholera

Zadzwonić też do nikogo nie mogłam, bo telefon zostawiłam w "domu". Nie miałam przecież nic. Nawet ubrań.

Robiło się dość chłodno, a jak się nikt nie zatrzymywał tak nadal nie zatrzymał. Nie wiem ile miałam w tym momencie kilometrów do Gotham, ale zakładałam, że całkiem sporo. W końcu ktoś się nade mną zlitował i czarne lamborghini zatrzymało się kilka metrów ode mnie. Podeszłam do niego i popukałam w szybę, żeby kierowca ją opuścił.

-Dziękuje, że się zatrzymałeś. Jedziesz może przypadkiem do Gotham? - zapytałam z nadzieją

-Dokładnie tam, wsiadaj - odpowiedział z uśmiechem

Zrobiłam tak jak powiedział i po chwili siedziałam już koło niego.

-Jestem Bruce - odparł - A ty? - dodał

Faktycznie.. Życie uratował mi sam Bruce Wayne, no proszę. Dopiero gdy mu się przyjrzałam to to dostrzegłam.

-Charlotte - odpowiedziałam nadal wybita z rytmu

- Ładne imię - powiedział - Dobrze się czujesz? Nie wyglądasz dobrze.. Stało Ci się coś? - zapytał zatroskany

-Ym.. - próbowałam coś wymyślić - Zgubiłam telefon i nie mogłam zadzwonić po nikogo żeby mnie odebrał - Boże jak to żałośnie brzmiało

-Co robiłaś na takich obrzeżach? - zapytał  wyraźnie zaciekawiony - Dobra nie tłumacz się, ale naprawdę nic Ci nie jest? Może zawieźć Cię do szpitala? - ciągle pytał

Wiesz: uciekłam od Jokera zostawiając go aby wymordował swoich pracowników, ale tak to nic

-Naprawdę - zapewniałam - Jakbyś mógł to podwiózłbyś mnie na dworzec?

-Jak sobie życzysz - odparł z uśmiechem i włączył radio

W sumie Wayne jest całkiem w porządku. Nie wygląda za zakochanego w sobie, bogatego palanta.

Jechaliśmy całkiem spory kawał drogi. Nadal jednak bałam się, że Joker mnie dorwie. Musiałam coś wykombinować..

W końcu po kilkunastu kilometrach, zaczęłam rozpoznawać mijane przez nas obiekty. Jak zwykle Gotham było strasznie zakorkowane, ale cieszyłam się, że już tam byłam. Bruce podjechał pod dworzec tak jak go poprosiłam.

-Na miejscu - powiedział uśmiechnięty - Jak masz jakiś problem to ostatni moment żeby mi powiedzieć - odparł, ale po chwili zrezygnował - No dobra, to mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy, uważaj na siebie - mówił patrząc na mnie

-Okej - uśmiechnęłam się - Dziękuje jeszcze raz za podwózkę - odparłam i wyszłam z samochodu

Pomachałam mu na pożegnanie i patrzyłam jak znika wraz z innymi autami na drodze. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam się zastanawiać co zrobić. Wbiegłam jak poparzona na dworzec autobusowy i rozglądałam się za telefonem. Podbiegłam do jednego  z nich i wybrałam  numer do Alice, cały czas nerwowo trzymając słuchawkę.

-Odbierz błagam.. - mówiłam pod nosem

-Halo? - usłyszałam po kilku sygnałach

-Alice! - próbowałam brzmieć normalnie - To ja, Charlotte.. Wróciłam właśnie do Gotham

-Charlotte! Boże jak dobrze, skąd ty dzwonisz? - zapytała po chwili

-Z dworca, bo zgubiłam telefon... - odpowiedziałam - Wiesz, bardzo głupio mi prosić, ale mogłabyś po mnie podjechać, bo mam auto u mechanika - całkiem nieźle improwizuję

-Jasne. Ubiorę się tylko i będę za jakieś pół godziny - oznajmiła

-Dziękuje, to do zobaczenia - odłożyłam słuchawkę

Kurna,kurna, kurna. Pół godziny to szmat czasu.. Gdyby moje auto nie było w garażu Jokera to rozwiązałoby to połowę problemów. No cóż, wygląda na to, że będę musiała się przez jakiś czas nauczyć bez niego żyć. Skazywało mnie to na komunikację miejską, co nie było zbyt dobrym wyborem.

Jednak, nie miałam żadnych pieniędzy, a bilety autobusowe do 30 roku życia są darmowe, bo nowy burmistrz tak ustalił. Musiałam zaopatrzyć się w jakąś perukę i dobry make - up. Nie sądziłam, że nieprzemyślana ucieczka będzie taka trudna.

Już żałowałam

Siedziałam naprzeciwko drzwi wejściowych i w końcu rozpoznałam samochód Alice. Wstałam szybko i rozglądając się, czy przypadkiem nikt mnie nie zauważył, wsiadłam do pojazdu.

-Charlotte, jak ty do cholery wyglądasz?! - wrzasnęła niemal dziewczyna

-Też miło mi Cię widzieć - powiedziałam śmiejąc się przy tym i zapięłam pasy

-Ja też się cieszę, ale młoda.. No bez przesady - zlustrowała mnie wzrokiem - Schudłaś jak nie wiem, ale cycki masz nadal większe - wydęła wargi

-Daj mi spokój! - walnęłam ją w ramię

-Dobra...jak w domu? - zapytała patrząc na drogę

Kurcze, myśl Charlotte, myśl.

-Bywało lepiej, ale dość już o mnie - próbowałam zmienić temat - Jak się trzymasz?

-Już dobrze, ale to co się dzieje w mieście  to mnie przeraża

-Wiem, widziałam wiadomości..

Potem na szczęście zeszło na lżejsze tematy. Choć na chwilę zapomniałam o ostatnich dwóch miesiącach. Niestety byłam w jeszcze większej kropce. Nie miałam telefonu, auta, żadnych pieniędzy, mieszkania oraz pracy. Jak ja niby mogłabym pójść teraz na dniach po swoje rzeczy do domu Jokera kompletnie niezauważona. No kurna się nie dało.

Co za dramat. Przynajmniej pamiętałam numer do Alice.

-Ej, gdzie ty chcesz się zatrzymać? - dobre pytanie

-Nie mam pojęcia - westchnęłam - Nie mam żadnych pieniędzy

-To chodź do mnie, znajdziemy Ci pracę i będzie w porządku - odparła gładząc mnie po ramieniu

-Wynagrodzę Ci to, obiecuję

-Przestań - machnęła ręką - Wyglądasz jak trup, więc muszę się tobą zająć - parsknęła

Pokręciłam głową i próbowałam się nie roześmiać. Ta kobieta nie zdawała sobie sprawy jak bardzo ratowała mi życie. Miałam tylko nadzieję, że Joker nie wpadnie któregoś dnia do jej mieszkania i nie wpadnie na pomysł zadźgania wszystkich jego mieszkańców.

Mnie pewnie zostawiłby sobie na deser, bo od niego uciekłam. Przecież to on miał o mnie decydować.

Dojechałyśmy do mieszkania Alice gdy już na dworze było ciemno. Stres trochę ze mnie zszedł, ale czułam, że J nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nawet jeśli nigdy by mnie nie znalazł to codziennie mój brzuch przypominałby mi o tym jak w dwa miesiące doznałam uszczerbku na psychice. Uszczerbku, o którym jeszcze nie wiedziałam.





Twój Wybór - JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz