Maks miał wiele talentów. Od perfekcyjnego zaparzenia herbatki na niespokojne nerwy poprzez czarodziejskie ręce, które masażem potrafiły niemalże leczyć po rozwiązanie całej krzyżówki Joanny jednak na tym nie kończąc. Mimo jego młodego wieku posiadał niespotykaną nawet u starszego pokolenia mądrość życiową a jednym słowem potrafił zmusić do refleksji całą salę gości na uroczystym i wystawnym przyjęciu jakie często odbywały się w domu prezydenckim. Jednak to co wyróżniało go wśród pozostałych bliskich przyjaciół Belwederu były pewne niezwykle umiejętności oraz znajomość wiedzy tajemnej.
- Przygotowałem dla ciebie herbatkę.
- Nie da się Ciebie zaskoczyć co? - Andrzej już dawno przyzwyczaił się, że chłopak umiał wyprzedzić go o krok. Czuł się przy nim jak przy pradawnym mędrcu chodź wyprzedzał go wiekiem o dekady.
- Zdążyłem się przyzwyczaić do Twoich upodobań. Chodź może powinienem zaproponować Brandy? - odparł ze spokojem lekko rozbawiony Maks.
Andrzej wywrócił oczami po czym usiadł na wygodnym, nieco staromodnym fotelu szykując się do wypicia naparu.
- Wybacz za niezapowiedzianą wizytę. Ale chciałem z Tobą pomówić przed wyjazdem.
Maksymilian podszedł do gościa i również usiadł na jednym z foteli. Wzrok jednak miał nieobecny. Po jakimś czasie spojrzał na Andrzeja i odparł spokojnym ale stanowczym głosem.
- Rozumiem, że nie chodzi o przyjacielskie pogawędki.
- Jak wiesz jutro wylatuję.
CZYTASZ
Wszyscy Kochankowie Andrzeja
FanfictionPiękno kryje się w tym co niespodziewane. W nagłym przypływie adrenaliny. W tym, co choć ulotne, niczym płonący krzemień wypala ślad na umyśle. Piękno kryje się w jego dotyku, wypukłościach i zgięciach. W nienagannej lini kręgosłupa. Czystej finezj...