Byłam wstrząśnięta, gdy dowiedziałam się, że jestem córką Voldemorta.
Moje serce krwawiło na wieść o śmierci Dumbledore'a.
Cierpiałam przy wymazywaniu rodzicom pamięci o mnie.
Powoli umierałam z tęsknoty, bezsilności, złości.
Sądziłam, że osiągnęłam swoje limity, stałam się silniejsza, bardziej odporna, jednak żadne z tych wydarzeń, przeżyć, nie przygotowało mnie na ból, który czułam w tym momencie.
Miałam wrażenie, że część mojego serca została brutalnie oderwana i na zawsze zniknęła, pozostawiając w nim ogromną wyrwę. Czułam, że krwawię, choć zewnętrznie nie posiadałam żadnych ran. Mogłabym przysiąc, że ktoś wpuścił mi do krwi żrący kwas, który palił mnie od środka, odbierał oddech.
Nie miałam serca, choć czułam moc jego bicia.
Nie miałam żołądka, choć skręcał mi się boleśnie.
Straciłam zdolność myślenia, choć analizowałam wszystko z zastraszającą precyzją.
Byłam martwa, a jednocześnie obrzydliwie żywa.
Nigdy nie sądziłam, że mogę być osobą, która będzie pragnęła śmierci w imię miłości, ale tak właśnie było. Myślałam tylko o tym, żeby umrzeć i do niego dołączyć. Zakończyć ten ciąg nieszczęścia, bólu, cierpienia...
Ale nie mogłam, jeszcze nie teraz, dlatego musiałam wziąć się w garść.
Moje ciało automatycznie podążało za Voldemortem, serce i myśli, żegnały się z Draco.
Nienawidziłam faktu, że nie mam czasu ani możliwości na żałobę.
Nie cierpiałam myśli, że jego ciało leży samo na zimnej posadzce Malfoy Manor.
Postanowiłam zapieczętować ból i wspomnienie o nim głęboko w sercu, by powrócić do nich przy ostatnim oddechu.
Kocham cię, Draco. Pomszczę cię. Niedługo znów będziemy razem.
*~*~*
Uniosłam powieki, martwa w środku, żywa na zewnątrz, wyprana z pozytywnych uczuć, skupiona jak nigdy.
Znajdowaliśmy się we Wrzeszczącej Chacie, gdzie Voldemort ukrył siebie, mnie i Nagini, która aktualnie lewitowała obok jego głowy, zawieszona w czymś, co przypominało mydlaną bańkę.
Po zabiciu Draco teleportował nas do Hogsmeade, śmierciożercom nakazał atak na Hogwart, a nas ukrył, jak ostatni tchórz.
Nie miałam pojęcia co się działo za murami wątłej, starej chaty i nie bez wstydu przyznam, że mało mnie to obchodziło.
Wiedziałam, że uczniowie Hogwartu walczą ze śmierciożercami. Słyszałam odgłosy bitwy nawet tutaj, w chacie położonej na skraju Hogsmeade, a jednak nie potrafiłam skupić na tym swoich myśli. Mój cel był inny, nie powinnam się rozpraszać.
Czułam, że znów jestem pod działaniem zaklęcia imperius, więc przyswoiłam je w nie więcej niż dwie sekundy. Moje usta wygięły się w prześmiewczym grymasie.
Mimo złożenia Wieczystej Przysięgi, nie ufał mi ani trochę - i słusznie. Odebrał mi różdżkę Yaxleya, którą posługiwałam się od dłuższego czasu, ponawiał co chwilę zaklęcie kontrolne.
Prawidłowo przewidywał, że nie mam zamiaru być mu posłuszna w pełni i mimo, że był wypranym z uczuć potworem, widział moją reakcję na śmierć Dracona, co wystraszyło go chyba najbardziej. Być może zrozumiał, że popełnił błąd, ale było już za późno.
YOU ARE READING
Klucz do szczęścia (ZAKOŃCZONE)
FanfictionŻycie Hermiony Granger wywraca się do góry nogami, gdy dowiaduje się, że wszystko co dotychczas o sobie wiedziała jest jednym, wielkim kłamstwem. Z dnia na dzień staje się czarownicą czystej krwi. Czy poradzi sobie z nową rzeczywistością? Czy zosta...