11

287 22 6
                                    

Co się stało? Czemu nikt nie odbiera? Coś jest nie tak. Poszłam do mojej ulubionej kawiarni. Gdy tam weszłam zauważyłam go. Siedział przy oknie z moją kuzynką. Powoli podeszłam do stolika obok. Usiadłam i zakryłam twarz kartą dań.

- A Charlotte co uważasz na temat nowej drużyny piłkarskiej? - spytał Raphael.

- Nie wiem o czym ty do mnie mówisz. Nie znam się na drużynach piłkarskich. Ja znam historię, fechtunek i tak dalej, a nie jakieś piłkarskie drużyny. - uniosła się. Chłopak uspokoił ją i zaczął jeść swoje ciastko. Charlotte rozejrzała się po kawiarni. Nie zauważyła mnie, bo miałam twarz zakrytą przez menu.

- Więc, dlaczego lubisz bardziej tą głupią Leslie? - spytała, a we małe aż się zagotowało. Jak ona tak może?

- Nie lubię jej. - odparł spokojnie Raphael. Miałam ochotę wstać i walnąć mu w policzek. Zauważyłam, że moja kuzynka się uśmiecha. - Ja ją kocham. - cofam to co przedtem powiedziałam. Teraz mam ochotę mu pogratulować. Mina Charlotty jest bezcenna. W końcu koło mnie staje kelner.

- Co dla pani? - spytał.

- Jeszcze nic... - odparłam jak najciszej. Nie oddam mu tej kartki. To moja osłona!

- Jak to? - spytał zdziwiony. - Siedzi tu pani już od piętnastu minut i jeszcze pani nic nie wybrała?

- Wybrałam. Poproszę karpatkę i najlepszą kawę. - chciał mi wsiąść kawałek papieru ale mu nie dałam. - Jeszcze się zastanawiam czy czegoś jeszcze nie wezmę. - do stolika dosiadł się Gideon. - Hej. - przywitałam się.

- Hej. Masz coś? - spytał. Czy on jest aż tak ślepy? Przecież... spojrzałam na miejsca przy nas ale siedziały tam dwie osoby bardzo podobne do... nie. To... to Gordon! On kocha Les? W takim razie gdzie podział się Raphael i Charlotte? Jeszcze przed chwilą tam  siedzieli.

- Nie. - odparłam. Podałam mu moją kawę i ciastko. - Masz zjedz. Tobie bardziej się przyda. - dałam mu kilka pieniędzy żeby mógł zapłacić, dałam buziaka w policzek i wyszłam. Poszłam na przystanek i zobaczyłam, że następny autobus odjeżdża za chwilę. Stoję na przystanku i trochę nudno więc wyciągam telefon i włączam muzykę. Nareszcie cisza i spokój. Nic tylko cieszyć się tymi piosenkami. Moja radosna chwila została przerwana przez czarny, śmierdzący worek na twarzy.

*
**

- Auć. - usłyszałam głos Leslie. O mój Boże. Leslie! Otworzyłam gwałtowne oczy ale nic to nie dało. Dalej miałam ciemno przed oczami. Ktoś gwałtowne zerwał mi worek z głowy. Pomrugałam kilka razy żeby przyzwyczaić wzrok do światła. Gdy już mogłam patrzeć normalnie rozejrzałam się po wielkiej hali. Było tam pełno urządzeń i samochodów. Ale co najważniejsze obok mnie siedziała moja przyjaciółka jej chłopak i moja kuzynka. Wszyscy byli cali i zdrowi.

- Les. - powiedziałam cicho widząc, że nie wszystko jest z nią w porządku. Miała rozwalony łuk brwiowy i wargę. Oko było sine. Pewnie mocno oberwała. Tylko co my tu robimy?

Uwaga...!
Tym oto radosnym akcętem kończymy kolejny już rozdział tej jakże dziwnej historii. Ostrzegam. Za jakiś czas nie będą pojawiać się rozdziały. A dlaczego? W kwietniu pisze egzamin i wolałabym się mocno przygotować.
Komu się podobało zostawia komentarz lub gwiazdkę.
Miłego dnia / wieczoru.
Pa

Biel Diamentu || Trylogia Czasu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz