10

302 23 12
                                    

Idąc korytarzem do wyjścia z "sekretnej Loży", spotkałam Gideona. Co on tu robi? Przecież miał ważną misję.

- Hej Gwenny. - odezwał się. - Wracasz już do domu? - pan Marley spojrzał na niego wymownie.

- Niestety. W sumie to nawet się cieszę. Nie muszę już oglądać czerwonej twarzy pana Marley'a. - na te słowa adept jeszcze bardziej stał się czerwony. Uśmiechnęłam się pod nosem. Pan Marley chwycił mnie za łokieć i szarpnął. Gideon widząc to, zareagował błyskawicznie. Oderwał go ode mnie.

- Jeszcze raz, a nie ręczę za siebie. - syknął. Takiego Gideona to ja nie znałam. Podeszłam do chłopaków. Gideon trzymał Marley'a za kołnierz jego płaszcza. - Obiecuję ci. Zemszczę się za każdego siniaka. Zobaczysz.

- Dobra. - uderzyłam go w rękę. - Koniec. Idziemy panie Marley. Pa Gideon. - dałam mu całusa w policzek i ruszyłam z Burakiem do limuzyny. Droga dłużyła mi się. Gdy w końcu usiadłam w samochodzie w końcu mogłam odpocząć. Wygodnie rozłożyłam się na kanapie. W końcu pojadę do domu.

***

NARESZCIE! Położyłam się na moim łóżku i już miałam zasnąć kiedy nagle moja komórka zaczęła dzwonić.

- Hej Les. Jak tam? - spytałam.

- Mamy problem. - w jej głosie była nutka zdenerwowania.

- Co jest? - usiadłam na łóżku.

- Raphael... on... znikł. - usłyszałam jej szloch. O mój Boże.

- A... ale jak znikł? - brat Gideona? Został porwany a może postanowił sobie zrobić wolne i udać się do matki.
- Nor...mal...nie. - wydukała. - Wysz... szedł do sklepu i... i nie... wrócił. - powiedziała łamiącym się głosem.

- Ok. - potarłam czoło w zamyśleniu. - Gdzie jesteś?

- U siebie. - powiedziała. - Nie ruszam się stąd.

- Dobra idź spać, a ja muszę coś sprawdzić.

- No dobra. Pa. - powiedziała i się rozłączyła. Ciekawe co robi teraz Gideon. Jeśli jest na misji to nie odpisze.

Gwenny: Mamy problem.

Gideon: Jaki?

Gwenny: Raphael gdzieś znikł.

Gideon: Czekaj. Dzwonię do mamy. Wiesz miał wracać do domu więc... no.
No dobra. Jeśli wrócił do matki to nawet dobrze. Chociaż nie. Leslie jest załamana. Gdy dowie się, że wyjechał wpadnie w depresję.

Gideon: Matka mówi, że go u niej nie ma. Spytała czy się coś stało ale wiesz ja kłamałem. No wiesz żeby jej nie denerwować.

Gwenny: O matko. To gdzie on może być????

To było straszne. Gdzie może się podziewać taki chłopak jak Raphael? Przecież Les dostanie depresji. Przestanie chodzić do szkoły. Potem ja też wpadnę w depresję i nawet Gideon nie będzie umiał mnie z tego wyciągnąć.

Gideon: Mam pewne podejrzenie gdzie może być. Sprawdź tylko czy jest Charlotte.

Pobiegłam najszybciej jak się dało do pokoju mojej kuzynki. Nie leżała na łóżku. Nie ćwiczyła, nie czytała, nic. Nie było jej. Szybko pobiegłam do pokoju muzycznego i tam spotkałam ciocie Maddy. Spytałam ją o Charlotte ale ona też nic nie wiedziała. Mówiła, że gdzieś wychodziła.

- Ach tak. Pamiętam - powiedziała. - Wychodziła z tym młodym chłopakiem. Z De Villiers'em. - Ach to więc tak. Poszedł do "sklepu" i już nie wrócił i poszedł na spotkanie z moją kuzynką. Dałam cioci całusa w policzek i poszłam do pokoju.

Gwenny: Nie ma jej. Ciocia Maddy mówi, że z nim wychodziła.

Gideon: Ach więc to tak. Umawia się z jedną, a na uboczu ma drugą. Idę znaleźć tego gnojka. Na razie.

Gwenny: Pa

Może ja pójdę pocieszać Les? Szybko się ubrałam i pobiegłam w stronę jej domu.

- Dzień dobry. Ja do Leslie. - posiedziałam. Nie wpuszczono mnie jednak bo moja przyjaciółka gdzieś wyszła. Wybrałam numer do niej ale nie odbierała. Co jest?

Hejka moi kochani! Jak wrażenia po rozdziale? Piszcie w komentarzach czy wiecie co się stało.
Miłego dnia /wieczoru
Papa

Biel Diamentu || Trylogia Czasu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz