7

141 5 10
                                    

Przypominam skróty:
T/i: twoje imię
K/o: twój kolor oczu
K/w: twój kolor włosów

Obudziłam się znowu w tym białym pokoju. Od razy wstałam z podłogi. Przede mną stoi niebiesko-włosy mężczyzna. Od razu zauważyłam, że to tata.

- Tata? - powiedziałam. Mężczyzna się odwrócił. To tata! On rzeczywiście ma całą pocharataną twarz. Podbiegłam do niego i go prztuliłam. Odwzajemnił ten uścisk. Czuję łze na moim policzku. Odsunęliy się os siebie.

- Lily córeczko nie mam dużo czasu... - powiedział. Wytarłam łzy rękami.

- Jak to? Nie odchodzi znowu! Proszę. - wyjąkałam. Nie chciałam, żeby zniknął, nie znowu...

- Muszę ci coś powiedzieć. Wilk, który cię nawiedza to... To on mi zniszczył twarz*, ale możesz mu ufać. Jeszcze jedno, ta "proreza" Ash to byłem ja, ale po zniszczeniu mojego grobu moc zniknęła... - powiedział. Patrzyłam przez chwilę na niego i znowu przytuliłam się do niego. Zaczęłam płakać w jego bluzę gdy nagle poczułam pustkę w uścisku. Tata zniknął.

- Spokojnie kochanie, wszystko będzie dobrze. - powiedział głos za mną. Odwróciłam się, a tam ta sama k/w-włosa kobieta.

- Kim jesteś?

- T/i Mansfield, a dla ciebie mama. - powiedziała. Zamurowało mnie. W końcu zobaczyłam mamę. Też ma delikatnie zniszczoną twarz. Skoczyłam jej na szyję. Miała k/o oczy i k/w włosy, tak jak jedna część moich.

- Nie zniknij jak tata, proszę. - powiedziałam cicho.

- Spokojnie kochanie, my opiekujemy się tobą z góry, więc nigdy cię nie opuszczamy. - powiedziałam. To taki typowy cytat z typowych książek. Zawsze myślałam, że to nic nie daje, ale jak to się usłyszy z ust osoby, która ma za chwilę zniknąć naprawdę podnosi na duchu.

- Ashley mówiła, że bylyście najlepszymi przyjaciółkami...

- Eh, Ash. Nie nawidziłam jej, ona chciała odbić mi Sala, twojego tatę. - powiedziała z niechęcią. Bardzo się zdziwiłam, bo skoro mama i Ash się nie lubiły to czemu mnie wychowywała? Myślę przerwała mi mama całując mnie w czoło. Poczułam, jakbym spadała w dół. Nagle obudziłam się w szpitalu. Na twarzy miałam maskę, która była podłączona do maszyny. Do ręki przyczepiono mi kroplówke. Czyli chyba zwyczajnie nie zemdlałam. Leżałam na łóżku i nie chciałam wstać, bo nie wiediałam czy mogę. Pokój, w którym leżałam był bardzo czysty, za czysty. Jakieś białe pufy, komody i maszyny. Wszystko się zlewa z tłem. Chciałam już zasnąć, kiedy usłyszałam otwierające się drzwi. W pokoju zobaczyłam pielęgniarkę. Odwróciłam delikatnie głowę. Kiedy mnie zobaczyła zdziwiła się.

- Cześć? - powiedziałam cicho.

- Kiedy się obudziłaś?

- Z minute temu?

- A możesz ruszać rękami, nogami i tp.?

- W sumie nie próbowałam. - powiedziałam i odsunęłam się, żeby oprzeć plecy i głowę o ścianę. Poruszyłam kilka razy rękami. Wszystko było normalnie tylko trochę miałam problem z nogami. Pielęgniarka wyszła z pokoju i po chwili przyszła z lekarzem.

Time skip hueeeeeeeeeee

Po 2 dniach wyszłam ze szpitala. Okazało się, że tak mocno oberwałam w głowę, że zapadłam w małą śpiączke. Trwała tylko 2 dni, więc nie musiałam chodzić na żadne ćwiczenia i tp., musiałam tylko chodzić z kulami do szkoły. Kiedy wróciłam do domu Ash nie było. Weszłam do pokoju i padłam plackiem na łóżko. Byłam załamana tym, co usłyszałam od, taty i mamy... Miałam tatę przed nosem przez kilka lat, a teraz zniknął na zawsze! Zaczęłam płakać w poduszkę. Nagle usłyszałam jak ktoś chodzi po moim pokoju. To był Barmani. Znowu zaczęłam mocno płakać.

💙Lily💙2💙Sally Face x Reader💙Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz