Piotr miał rację, w Wilnie aż wrzało, od ciągłych prób utrzymania w Wilnie jakichkolwiek sił polskiego oporu szło marnie, a Sowieci w podzięce za miłe stawianie im oporu odwdzięczyli się całkiem nieprzyjemnym rygorem, mimo że dopiero minęło niecałe cztery miesiące okupacji. Wyjście na ulice było nazbyt ryzykowane, dlatego najczęściej ludzie zostawali w domach, a przez najbliższe dwa tygodnie na ulicy pojawiało się niewiele osób, które zszokowane zaistniałymi sytuacjami, wolały, chociaż na chwilę ochłonąć. Dojazdy do Wilna też były niezwykle utrudnione w obecnym czasie, mało jaki kurs dojeżdżał do samego Wilna, a nie na jego peryferie, z których co prawda nie było daleko do cioci Uli, jednak spory kawał drogi można było przepłacić życiem, dlatego też bardziej bezpieczną opcją było wysiadanie na głównej stacji w mieście i podejście dwóch kilometrów niż ryzykowanie własnego życia przemierzając ich aż dziesięć.
Szymon jako dziecko już bardzo często przebywał w Wilnie u dziadków i cioci, zazwyczaj rozpieszczano go i dopieszczano jako jednego z dwóch ulubionych wnuków. Jego rodzice również bardzo chętnie w późniejszych latach wysyłali tu chłopaka, najczęściej z rodzeństwem i kuzynostwem, które zjeżdżało się na wakacje. Sam również nigdy nie chciał stąd wyjeżdżać, uwielbiał spacery z dziadkiem wieczorem po mieście, kiedy pokazywał mu wszystkie skróty, przejścia, ułatwienia albo jakieś ważne miejsca. Wszystko z czasem się zmieniło, jednak drogi, które pokazywał mu dziadek, mające ułatwić i przyspieszyć powrót do domu, dalej zostały, nie postawiono gdzieś po drodze jakiś niepotrzebnych budynków ani nowych kamienic. Starszy pokazał mu też, jak dojść na Rossę skrótami prosto z jego domu. Droga nie była jakoś skomplikowana. Fakt, może była kręta i nieco zawiła, co jednak nie sprawiało dalej, że nie szło tego bardzo szybko zapamiętać. Po dwóch latach wprawy Szymon z zamkniętymi oczyma wskazać mógłby, którędy trzeba iść, by tam trafić. Z czasem jednak pamięć coraz bardziej zawodziła, chłopak miał inne rzeczy na głowie i niestety bez odświeżenia ani zobaczenia tak przelotnie mapy mógłby poprowadzić obecnie w środek rosyjskich urzędów, które stanęły na pierwszej drodze skrótowej, którą pokazał mu dziadek.
Po długiej ośmiogodzinnej podróży dotarli w całkiem krótkim czasie pod dom cioci Uli, która zawsze wspominała Hasefera jako najlepszego bratanka. Od zawsze chętna była przyjąć każdego z rodziny kto przebywał w Wilnie we własne progi i ugościła najlepiej, jak potrafiła. Była zdania, że po co wydawać zbędnie pieniądze na pokoje w hotelach, skoro za darmo mogą zatrzymać się u niej i bezpiecznie przebywać w mieście, a nie narażać się na jakichś chłystków pod hotelami.
Szymon delikatnie zapukał do drewnianych drzwi, czekając na przekręcenie się w zamku klucza. Po chwili słychać tylko było tupot stóp pospiesznie idących w stronę alkowy, moment i usłyszeć można było coraz wyraźniej przyjemny damski głos, wydobywający się ze środka izby. Parę sekund później drzwi powoli otworzyły się, a zza nich wyłoniła się średniego wzrostu kobieta o jasnobrązowych włosach z ogromnym uśmiechem wymalowanym na widok bratanka. Wytarła jedynie ręce w fartuszek i z radością w głosie zaprosiła do środka gości. Nie zabrakło też wujka Geralda, który zaciekawiony przybyłymi gośćmi musiał, jak najprędzej sprawdzić kto to przybył.
– Co ty tu robisz, Szymuś, dziecko? – zapytała ciocia, przytulając mocno do siebie Szymona, tak się z nim witając. Co prawda ciocia miała donośny głos, to fakt, i kiedy tylko ,mówiła normalnym tonem przy uchu, można by ogłuchnąć, jednak głównie z tego była znana i powszechnie przez wszystkich lubiana w rodzinie, uznawana za „radosną ciotkę”.
– A no obiecałem, że pokażę im Wilno zimą, to jestem – powiedział, patrząc przelotnie na ciotkę, która w mgnieniu oka przebiegła w stronę Emilii, najmocniej jak się da, przytulając.
CZYTASZ
Napełnij mnie wolnością [Wolno Pisane]
Fiksi Sejarah~ My nie błagamy o wolność, my o nią walczymy ~ To nam chcą zabrać młodość i definiować naszą przyszłość pod własne dyktando. Nam kazano stać na szubienicach i wyczekiwać wyroku, który miał skrócić żywot nasz. Wy spłoniecie w piekle, a my tego d...