Młody zwiadowca kucnął, a po chwili tuż nad jego głową przeleciała strzała. Will odetchnął z ulgą, po czym podniósł się z ziemi i wystrzelił w wysokiego mężczyznę, który stanął przed nim. Z łatwością prześlizgnął się między dwoma następnymi żołnierzami przy okazji powalając ich na ziemię, po czym dołączył do Halta, swojego mistrza i przyjaciela.
- Boję się, że tego nie przeżyjemy. - Powiedział i odbił saksą cios miecza.
- Nie gadaj tylko walcz! - Wrzasnął starszy mężczyzna i rzucił się między wrogów. Will pomyślał, że to niepodobne do jego mistrza. Niestety, nie mógł stać i rozmyślać, ponieważ usłyszał głos Horace'a, który w dość obraźliwy sposób odgrażał się wrogiej armii, która postanowiła najechać Araluen. Jego królestwo. Jego dom. A tego żaden z nich by nie zaakceptował.Will rzucił się na młodego żołnierza i zabił go jednym, płynnym cięciem saksy. Przez ułamek sekundy wydawało mu się, że dostrzegł swojego przyjaciela, lecz to złudzenie szybko minęło. Miał bardzo, bardzo złe przeczucia odnośnie tej wojny. Nawet nie wiedział, czego tak bardzo się bał. Po prostu czuł, że skończy się ona tragicznie. Nie wiedział tylko jak ma to rozumieć. Walczył więc zaciekle, zabijał przeciwników i pomagał Aralueńczykom. Co rusz dostrzegał twarze swoich sprzymierzeńców; Oberjarl Erak, wakir Selethen... Nawet cesarz Shigeru... Oni wszyscy stali się jego przyjaciółmi. Zresztą, nie tylko jego. Gdy król Duncan usłyszał o bezinteresownej pomocy sojuszników mało nie rzucił się im na szyje.
Wszyscy walczyli zaciekle, bez ustanku. Formacja Araluenu rozpadła się już dawno temu. Król Duncan miał wrogów we własnej armii. Nikt nie mógł sobie wybaczyć takiego zaniedbania. Jak można było nie zauważyć dziesięciu, DZIESIĘCIU obcych ludzi?! Tak czy inaczej, teraz Araluen ponosił tego konsekwencje. Większość żołnierzy pożegnała się już z życiem. Aralueńczyków pozostało 500, Skandian 200... Selethenowi zostało 80 ludzi, a Shigeru rozkazywał zaledwie 50. Daje nam to 830 żołnierzy. Przeciwko wielotysięcznej armii Huadina. Mężczyzna przez wiele lat podporządkował sobie wprost niezwykłą ilość ludzi, którzy zostali omamieni tak, że bez namysłu szli walczyć ramię w ramię ze swoim wodzem. No dobrze, to akurat prawdą nie było. Podczas gdy jego żołnierze wylewali krew i pot, on siedział sobie na wzgórzu i rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi od czasu do czasu wydając jakieś rozkazy. Tak więc, mała, wierna armia musiała pokonać ogromną, żywą masę bez przywódcy. Na szczęście dla Araluenu wielki Huadin zaczął się nudzić i postanowił, że ruszy swój szanowny odwłok i w końcu dołączy do swojej armii, a to dawało niezliczoną ilość okazji, żeby pozbawić ten oto szanowny korpus głowy. A może i czegoś jeszcze...
Huadin nie wiedział tylko jednej, jedynej rzeczy. Nie wiedział, że Araluen posiada Zwiadowców. Myślał, że to po prostu jakaś ranga ludzi, którzy walczą w armii. Nie mógł również rozgryźć, dlaczego noszą ze sobą łuki, zamiast zbroi i mieczy. Na nieszczęście dla niego, był tak zaślepiony swoimi celami i egoizmem, że nawet nie słuchał, gdy ktoś chciał mu opowiedzieć o tych "dziwnych pelerynach", jak lubił nazywać Zwiadowców. Gdyby tylko wiedział, do czego są zdolni by obronić własny kraj...
Willowi zaczynało brakować sił. Jego saksa strasznie mu ciążyła. Na domiar złego, obezwładniający strach nasilał się z każdym ruchem. Will się nie bał. On był przerażony. I co najgorsze, nie miał nawet komu tego powiedzieć, ponieważ teraz został sam, otoczy z każdej strony przez wrogów. Jego wszyscy przyjaciele walczyli w innych miejscach. Oczywiście, nie mógł mieć im tego za złe ale jednak wolałby mieć choć jedną osobę do pomocy. W końcu poddał się. Rzucił wszystkie nauki i szkolenia i ruszył na wrogów niczym najprawdziwszy Skandianin. Wykorzystywał każdą, najmniejszą okazję. Obiecywał sobie, że będzie walczył do końca. Do ostatniego żołnierza i ostatniej kropli własnej krwi. Nagle dostrzegł w tłumie znajomą postać. Zaczął walczyć jeszcze zacieklej, o ile to w ogóle możliwe.
