Dobry wieczór! Miałam ochotę na napisanie tego rozdziału już wczoraj, ale miałam blokadę po przeczytaniu Viriona. Musiałam ochłonąć, opierdolić Andrzeja Ziemiańskiego w głowie za napisanie takiego arcydzieła i pograć trochę w gry, żeby oczyścić umysł. Powiem wam tyle, że podoba mi się opisywanie sytuacji, bez opisywania całej fabuły. Mimo wszystko mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza, bo staram się dać wam do zrozumienia co się działo pomiędzy rozdziałami, a nie zostało opisane.
To tyle z mojego gadulstwa. Enjoy, Misie Patysie!
~•~•~•~•~•~•~•~•~•~
Łatwo powiedzieć: "To niech przestanie być lipny", a już trudniej odnieść to do prawdziwego życia. Ich związek do samego końca miał być udawany, a na celu było oczyszczenie opinii w związku z ich wytwórnią i jednocześnie zebraniem większej liczby fanów. Zresztą po co to wszystko przypominać, skoro każdy był tego świadom, a już na pewno dwaj główni aktorzy w tym spektaklu.
Teraz wypadałoby zadać jedno z ważniejszych pytań, a mianowicie: czy Park Jimin wybaczy Jeonggukowi zachowanie sprzed paru lat?, oraz czy Jeongguk schowa swoją dumę do kieszeni? Drugie pytanie było idiotycznie proste, bo kieszenie młodszego nie mogły pomieścić czegoś tak dużego, jak jego duma. Do tego potrzebny był kontener przeznaczony do gruzu po remontach. Z kolei pierwsze pytanie miało dość... Duchowy charakter. Liczyło się przebaczenia wszystkich przewinień oraz duma starszego.
W teorii ich spór był prosty w swej zawiłości. W praktyce wyglądał trochę inaczej.
- Założę się, że na scenie sparaliżują cię światła i nawet mnie nie dotkniesz - szydził Jeongguk, przyglądając się lustrzanemu odbiciu blondyna.
- A ja założę się, że zaplanowane przez prezesa sceny skreślisz zaraz po ich zobaczeniu. Kto pierwszy odpadnie? - Zmierzył go spojrzeniem tak, jak robił to ktoś niebywale bogaty w stosunku do biedaka.
Dobry jest - pomyślał Jeongguk. Gdyby mógł, wstałby ze swojego krzesła, by pokazać Jiminowi swoją przewagę. Tylko w jaki sposób, skoro jego twarz przechodziła atak makijażystki, a włosy oblężenie fryzjerki, która uparła się, że miał mieć czerwone pasemka. W tej rundzie był bezsilny.
- Zagramy dwa razy - podjął po chwili Jeongguk.
- Z jakiej racji?
- Teledysk nagrywamy dziś, a na scenie pojawimy się w następnym miesiącu.
- Fakt. - Zgodził się z pewną dozą uznania w delikatnym uśmiechu. Dla podkreślenia wagi sytuacji, chciał przeczesać swoje włosy, ale fryzjerka zaraz zgasiła jego zapał zwykłym pacnięciem. - Czyli jeśli zrobisz dosłownie wszystko, co zostało zapisane w scenariuszu, będę na twoje usługi przez cały wieczór po nagraniach. Analogicznie jeśli nie wykonasz, będziesz na moje usługi.
- Umowa stoi. To jeżeli w dniu debiutu na scenie nie sparaliżuje cię strach... - Zatrzymał się na moment, nie wiedząc co mógłby wymyślić. Jakby nie było, Jimin sprawnie ukradł jego własny pomysł. - Zrobisz ze mną co chcesz i analogicznie - zaakcentował to słowo, chcąc skarykaturować wyższość blondyna - ja zrobię z tobą co zechce, jeśli jednak narobisz w majtki ze strachu.
- Czy to nie to samo? - zapytał zaciekawiony.
- Co to samo?
- No te całe kary.
- Bycie na czyjeś usługi, a zrobienie z kimś cokolwiek się wymarzy, to inna sytuacja, co nie noona? - Zwrócił się do makijażystki, która z całych sił unikała spojrzenia Jeongguka.
CZYTASZ
|| Paper. Rock. Scissors. | jjk + pjm & myg + kth ||
FanfictionPapier. Kamień. Nożyce. Niby zwykła gra, a jak wiele problemów może rozwiązać. z dedykacją dla @JIMINSMOCHiS