11. Paper pt.2

538 54 8
                                    

Debiut był czymś, co sprawiło nieoczekiwaną przyjemność duetowi. Nie spodziewali się tak wielkiej aprobaty widowni. W różnych miejscach średniej wielkości hali ktoś machał tęczową flagą, wykrzykiwali połączenie ich imion równie głośno, co nazwę ich duetu, a to już przechyliło szalę ich dobrego humoru. Żaden z nich nie spodziewał się, że udawanie pary przyjdzie im z taką łatwością, bo jakby nie było, w ich głowach to wszystko wciąż było fałszywe, choć sami zaczęli odczuwać coś innego. W czasie gdy rozmawiali ze swoimi fanami, każdy z nich zrobił w głowie swój własny rachunek sumienia. Czy aby na pewno ta niechęć do siebie była potrzebna? A może już wcześniej powinni zacząć udawać parę? Nie, według Jimina to nie było możliwe ze względu na swoje przeżycia z młodym mężczyzną, jakim bym Jeongguk, a według Jeongguka ze względu na swoje dawne bariery, które przestały mieć jakiekolwiek znaczenie, ale jednak przeszłość to przeszłość.

Zakończenie debiutanckiego koncertu nie było łatwe. Emocje duetu nie chciały opaść, a ciągle chcieli więcej i więcej... Tylko czego? Aprobaty widowni, czy swojej bliskości? Te znane wszystkim motylki powodowali fani, czy były efektem oddziaływania na siebie obu mężczyzn?

Powrót do domu nie był łatwy, bo prezes Min Yoongi zorganizował wspólną kolację, o charakterze prywatnym, bo nie pojawił się żaden menadżer, ani nikt z zarządu, poza jego asystentem. Osoby niewtajemniczone mogły stwierdzić, że przy jednym stoliku siedziała czwórka przyjaciół, rozprawiająca o trudach życia codziennego.

- Udało wam się - orzekł w końcu prezes z dumnym uśmiechem na ustach. - Miałem wątpliwości, ale WOW, media przestały interesować się rozbrojeniem Pear Entertainment, a przeniosły swoją uwagę na was związek.

- Dodatkowo zostaliście okrzyknięci czymś w rodzaju pary roku - dodał Taehyung - wspierającą pary LGBT. Daliście nie tylko swoim fanom, ale też niezainteresowanym wami ludziom, nadzieję, że świat nie jest aż taki homofobiczny, jak się zdawało.

- Ciekawe - stwierdził Jeongguk. - A według umowy nasz związek może dobiec końca za miesiąc.

Co jak co, ale Jeon nie mógł nie wypomnieć wiążącej ich umowy, nawet jeśli gdzieś tam z tyłu głowy układał plan na życie z Jiminem, oczywiście bez jego przyzwolenia. Tutaj mina Parka zrzedła, bo sam przyłapał się na układaniu w głowie podobnych planów.

- Ale macie otwarte drzwi. Co postanowicie, to już wasza sprawa. - Min klasnął w dłonie, przyglądając się swojemu włoskiemu makaronowi. - Nie pominę jednak tego, że jeżeli zdecydowalibyście się na dalszą współpracę, moglibyście osiągnąć szczyt nie tylko w Korei, ale i w Ameryce, jak wasze koleżanki z (G)I-DLE. Nadal uważam, że to kretyńska nazwa.

- Zastanowimy się nad tym - mruknął Jimin, nie będąc już tak bardzo przekonanym co do zgody Jeongguka na cokolwiek związanego z ich wspólna przyszłością. Znów popłynął i znów został zatopiony przez strzał niewłaściwych emocji.

•••

Wrócili do domu grubo po północy. Żaden z nich nie mógł uwierzyć, że prezes Min i jego asystent potrafili tak bardzo się rozluźnić, żeby rozmawiać z nimi jak ze znajomymi po odbębnieniu zwykłych formalności związanych z pracą. Jako pierwszy próg przekroczył Jeongguk, przy czym od razu zapalił światło, aby idący za nim Jimin nie potknął się o własne nogi. Dobra, jakoś ta kolacja uspokoiła szalejące wewnątrz Jeona emocje, ale wszystko wróciło, gdy byli sami. Czuł całym sobą, że coś się wydarzy, ale bał się powiedzieć o tym głośno. Nie chciał, żeby Jimin, który nie wyglądał na kogoś w wyśmienitym humorze, na niego naskoczył. 

- Kto pierwszy się dziś kąpie? - zapytał Jeongguk zaraz po pozbyciu się uwierających go w stopy czarnych lakierków. 

- Zażyczyłeś sobie gorącej kąpieli na urodziny, więc ty.

Głos starszego nie był zbyt głośny, ale też nie wyrażał żadnych emocji, co nie koniecznie spodobało się Jeonggukowi. Wolał jednak wiedzieć o czym myślał w tej chwili jego chłopak z kontraktu. Jeon przyjrzał się więc Jiminowi, dzięki czemu wpadł na świetny pomysł, który mógł zażegnać wszystkie jego problemy. Oczywistością był fakt, że nie przemyślał tego, a raczej działał na nagle pobudzonej do życia adrenalinie. 

- No to działaj. - Zaprosił Blondyna gestem do korytarzyka, który prowadził do wszystkich pomieszczeń w tym mieszkaniu. - Proszę o dolanie do wody płynu ziołowego. 

- Jeszcze jakieś życzenia ma mój współlokator? - mruknął. 

Do diaska, co było z jego humorem? Gdzie chęć do walki z jego upartym charakterem? Jak dotąd Jimin lubił pokazać, że nie da się zdominować. Kiedy Jimin minął go, stwierdził, że pójdzie za nim i tam dopnie swego na ostatni guzik. Starszy mężczyzna jednak nie przejmował się niczym. Po prostu podwinął rękawy koszuli, uprzednio odpinając guziki mankietów i odkręcił dopływ ciepłej wody. Po zatkaniu odpływu, odwrócił się do półki, aby sięgnąć po wymagany przez młodszego płyn i z westchnieniem wlał go trochę do ledwo zebranej wody. 

- Nie idziesz przygotować sobie ubrań? - zapytał od niechcenia. 

- Po co?

- Żeby później ubrać się do snu?

- Po co?

- Żeby było ci wygodnie?

- A nie dlatego, że ty będziesz spał obok mnie?

- Fakt. - Kącik jego ust drgnął lekko ku górze. - Więc nie chcę widzieć twojej nagości z samego rana. 

- A ja chcę, żebyś ją oglądał do końca życia - odpowiedział bez cienia zawahania. 

- Nie no, aż tylu grzechów to ja nie mam. - Parsknął śmiechem. - A tak na poważnie to idź po te ciuchy.

Jeongguk z łobuzerskim uśmiechem podszedł do blondyna wbrew jego życzeniu i zatrzymał się na odległość może jednego, niewielkiego kroku, żeby popatrzeć na niego z góry, jednak ten jak na złość nie chciał unieść wzroku, więc brunet musiał go do tego zmusić przy pomocy swojej dłoni. 

- Dlaczego nie mówiłeś o tym, co czułeś w trakcie występu? - zapytał młodszy. 

- A ty o czymś wspominałeś?

- Starsi mają pierwszeństwo. - Jimin tylko popatrzył na niego kpiąco. - Wolisz się założyć?

- Mam dość zakładów - mruknął. - Wolałbym, żebyś ty powiedział o tym pierwszy.

- No więc wtedy poczułem, że - zaciął się przez nagłą blokadę i jakby z obawy, że może spotkać się z bolesną fizycznie odpowiedzią, wycofał się do progu. Kolejne słowa po prostu nie chciały opuścić jego gardła. Zamknął na chwilę usta, jednak zmusił się do powiedzenia czegoś, co kłębiło się w jego głowie - już nigdy nie chcę wypuścić cię ze swoich objęć. A ty?

Tego Jimin się nie spodziewał. Myślał, że przez słowa wypowiedziane przez młodszego w trakcie kolacji, znów powstał między nimi ten sam mur, co kiedyś.

- Co masz przez to na myśli? - zapytał niepewnie. 

- Pierwszy zadałem pytanie.

- Ja... - Przełknął nagle ciążącą mu ślinę, wpatrując się w błyszczące oczy wyższego. - A ja z tych objęć nie chcę się wyrywać. 

|| Paper. Rock. Scissors. | jjk + pjm & myg + kth ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz