4

91 14 12
                                    

--Opowiadaj jak było. -- Mikey usiadł obok brata z kubkiem gorącej kawy.

--No... Cudownie. --Skłamał. Cudownie czuł się przy Franku. Przy niej było... Fajnie.

--Może coś więcej?

--Nie będę ci opowiadać szczegółów, co? . --Gerard wstał i poszedł do swojego pokoju. Nie pracował dzisiaj, więc postanowił napisać do Alice, czy wpadnie dzisiaj do niego. Zgodziła się i powiedziała, o której godzinie będzie w kawiarni jego brata.
Nie żałował, że się z nią spotkał, może ona pozwoli mu otworzyć nowy rozdział w życiu? Tak, to jest to.

Za to Frank starał się nie myśleć o tym, co zobaczył i spędził miło czas z rodziną. Byli na placu zabaw, na pizzy i teraz wracali z spaceru. To była rodzina, o której marzył. Później poprosili kogoś aby pilnował ich dzieci i sami jeszcze raz poszli się przejść. Trzymali się za ręce i szli w ciszy.

--Wiesz, Jamia... Dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś, kocham cię. --Pocałował ją krótko.
Szli dalej, a Frank wracał myślami do czasów, kiedy był z Gerardem. Nie chciał, ale było to silniejsze, więc po prostu się poddał. Czuł się jak zakochana nastolatka, ale czy miał do tego prawo? Nie, był kurwa w pieprzonym małżeństwie. Powinien myśleć o swojej ciężarnej żonie i dzieciach.
Uśmiechnął się przypominając sobie ich pierwsze spotkanie, pierwszy pocałunek, a nawet pierwszy seks. Przyznał się sobie, że chciałby przeżyć to jeszcze raz.

Zrozumiał, że chyba nie kocha Jamii w taki sposób, w jaki kocha się osobę, z którą jest się w związku.
Pieprzony Gerard znowu wszedł w jego życie z buciorami i znów je zniszczył.
No nic, postanowił poczekać, może to tylko chwila słabości? Tak, to z pewnością to.

Gerard podszedł do blondynki, która siedziała przy stoliku w rogu kawiarni i położył przed nią kawę. Przywitali się krótkim pocałunkiem w usta i zaczęli rozmawiać. Gerarda nurtowało tylko pytanie, czy są razem? W końcu, byli na randce, przespali się ze sobą... Zachowują się trochę jak para, więc?

--Alice, słuchaj. --Przerwał jej opowieść o siostrze. --My jesteśmy razem?

--Em, no jeśli chcesz, to możemy spróbować.

--Oczywiście, że chce. --Czerwonowłosy się uśmiechnął i podszedł do niej, po czym ją przytulił. Chciał ją pokochać.




Frank, aby nie myśleć o całym tym gównie, wpadł w wir pracy. Siedział do późna, pił pełno energetyków i kawy. Może zaniedbał przez to rodzinę, ale szczerze nie interesowało go to. Wolał myśleć o sobie. Choć brzmi to strasznie egoistycznie, to przecież każdy z nas taki jest, prawda? Oczywiście, zazwyczaj nie chcemy być egoistami, ale taka już nasza natura. My zawsze będziemy na pierwszym miejscu.

--Tatusiu, pobawisz się z nami? --Cherry i Lily weszły do jego gabinetu. Nawet im nie odpowiedział, nie zwrócił na nie większej uwagi, dopóki nie pociągnęły go za rękaw starego rozciągniętego swetra.

--Co?

--Pobawisz się z nami?

--Nie mam czasu. --Machnął na nie ręką i wrócił do pracy.

--Ty nigdy nie masz czasu!

--Nie marudź.

--Dziewczynki, chodźcie. --W drzwiach pojawiła się Jamia i zabrała córki.

Prawda, Frank przez ostatnie dwa tygodnie nie był sobą. Jamia się o niego martwiła, ale nie zamierzała z nim o tym rozmawiać. Miała nadzieję, że sam się ogarnie, lecz gdy nic na to nie wskazywało, to po prostu usiadła obok niego i zasłoniła ręką ekran komputera.

--Pracuje teraz. --Powiedział bez emocji.

--Frank, ty ciągle pracujesz.

--Ktoś musi zarabiać, prawda? --Uraczył ją spojrzeniem.

--Ale możesz trochę zwolnić. Zacharujesz się na śmierć. --Złapała go za rękę.

--Nie przesadzaj.

--Okej... Nie dajesz mi wyboru. --Wstała i poszła do drzwi. --Pakuj się.

Frank zamarł.

--C-co?

--Pakuj się i wyjdź z mojego domu.

--A-ale, Jamia, co ty-

--Od jutra nie chce cię tu widzieć! --Krzyknęła i wyszła trzaskając drzwiami.

Czy Jamia właśnie go wyrzuciła z domu?


***
Ok nie wiem co tu się stało.

[Słów: 615]

18.01.2020

Demolition Lovers IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz