◻
--Opowiadaj jak było. -- Mikey usiadł obok brata z kubkiem gorącej kawy.
--No... Cudownie. --Skłamał. Cudownie czuł się przy Franku. Przy niej było... Fajnie.
--Może coś więcej?
--Nie będę ci opowiadać szczegółów, co? . --Gerard wstał i poszedł do swojego pokoju. Nie pracował dzisiaj, więc postanowił napisać do Alice, czy wpadnie dzisiaj do niego. Zgodziła się i powiedziała, o której godzinie będzie w kawiarni jego brata.
Nie żałował, że się z nią spotkał, może ona pozwoli mu otworzyć nowy rozdział w życiu? Tak, to jest to.Za to Frank starał się nie myśleć o tym, co zobaczył i spędził miło czas z rodziną. Byli na placu zabaw, na pizzy i teraz wracali z spaceru. To była rodzina, o której marzył. Później poprosili kogoś aby pilnował ich dzieci i sami jeszcze raz poszli się przejść. Trzymali się za ręce i szli w ciszy.
--Wiesz, Jamia... Dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś, kocham cię. --Pocałował ją krótko.
Szli dalej, a Frank wracał myślami do czasów, kiedy był z Gerardem. Nie chciał, ale było to silniejsze, więc po prostu się poddał. Czuł się jak zakochana nastolatka, ale czy miał do tego prawo? Nie, był kurwa w pieprzonym małżeństwie. Powinien myśleć o swojej ciężarnej żonie i dzieciach.
Uśmiechnął się przypominając sobie ich pierwsze spotkanie, pierwszy pocałunek, a nawet pierwszy seks. Przyznał się sobie, że chciałby przeżyć to jeszcze raz.Zrozumiał, że chyba nie kocha Jamii w taki sposób, w jaki kocha się osobę, z którą jest się w związku.
Pieprzony Gerard znowu wszedł w jego życie z buciorami i znów je zniszczył.
No nic, postanowił poczekać, może to tylko chwila słabości? Tak, to z pewnością to.Gerard podszedł do blondynki, która siedziała przy stoliku w rogu kawiarni i położył przed nią kawę. Przywitali się krótkim pocałunkiem w usta i zaczęli rozmawiać. Gerarda nurtowało tylko pytanie, czy są razem? W końcu, byli na randce, przespali się ze sobą... Zachowują się trochę jak para, więc?
--Alice, słuchaj. --Przerwał jej opowieść o siostrze. --My jesteśmy razem?
--Em, no jeśli chcesz, to możemy spróbować.
--Oczywiście, że chce. --Czerwonowłosy się uśmiechnął i podszedł do niej, po czym ją przytulił. Chciał ją pokochać.
Frank, aby nie myśleć o całym tym gównie, wpadł w wir pracy. Siedział do późna, pił pełno energetyków i kawy. Może zaniedbał przez to rodzinę, ale szczerze nie interesowało go to. Wolał myśleć o sobie. Choć brzmi to strasznie egoistycznie, to przecież każdy z nas taki jest, prawda? Oczywiście, zazwyczaj nie chcemy być egoistami, ale taka już nasza natura. My zawsze będziemy na pierwszym miejscu.
--Tatusiu, pobawisz się z nami? --Cherry i Lily weszły do jego gabinetu. Nawet im nie odpowiedział, nie zwrócił na nie większej uwagi, dopóki nie pociągnęły go za rękaw starego rozciągniętego swetra.
--Co?
--Pobawisz się z nami?
--Nie mam czasu. --Machnął na nie ręką i wrócił do pracy.
--Ty nigdy nie masz czasu!
--Nie marudź.
--Dziewczynki, chodźcie. --W drzwiach pojawiła się Jamia i zabrała córki.
Prawda, Frank przez ostatnie dwa tygodnie nie był sobą. Jamia się o niego martwiła, ale nie zamierzała z nim o tym rozmawiać. Miała nadzieję, że sam się ogarnie, lecz gdy nic na to nie wskazywało, to po prostu usiadła obok niego i zasłoniła ręką ekran komputera.
--Pracuje teraz. --Powiedział bez emocji.
--Frank, ty ciągle pracujesz.
--Ktoś musi zarabiać, prawda? --Uraczył ją spojrzeniem.
--Ale możesz trochę zwolnić. Zacharujesz się na śmierć. --Złapała go za rękę.
--Nie przesadzaj.
--Okej... Nie dajesz mi wyboru. --Wstała i poszła do drzwi. --Pakuj się.
Frank zamarł.
--C-co?
--Pakuj się i wyjdź z mojego domu.
--A-ale, Jamia, co ty-
--Od jutra nie chce cię tu widzieć! --Krzyknęła i wyszła trzaskając drzwiami.
Czy Jamia właśnie go wyrzuciła z domu?
◻
***
Ok nie wiem co tu się stało.[Słów: 615]
18.01.2020