◻️
Minęło kilka miesięcy, Gerard właściwie odciął się od świata, to znaczy, nie wychodził nigdzie indziej poza pracą, udało mu się uzbierać na jakieś mieszkanie i niedługo planował wyprowadzkę od brata. Widział Franka, ale nie rozmawiał z nim, z resztą brunet chyba nawet starał się go unikać. Zrozumiał, że już nie odnowi z nim kontaktu, że ten ich ostatni seks, był tylko błędem. Żałował. Żałował wielu rzeczy, zwłaszcza tego, że dał się złapać. Żałował też tego, że nie umiał wyznać Frankowi swoich dalej żyjących uczuć, bo raczej zbyt prędko nie umrą. Być może nigdy nie umrą. Może będą dalej rozświetlać drogę jego duszy przez świat i po śmierci. Kto wie co jest po śmierci? Chodzimy dalej po świecie, czy istnieje takie coś jak niebo czy piekło? Nikt z żyjących nie wie.
—Gerard, idziesz z nami do znajomych? —Mikey wszedł do pokoju brata, który jak zwykle siedział w nim sam. Gdyby nie to, że pracuje, to zastanawiałby się, czy czarnowłosy (Gerard postanowił się przefarbować) dalej żyje.
—Nie dzięki, niedługo muszę zacząć się pakować.
—Już?
—Tak, za kilka dni się wyprowadzam.
—Okej... To my idziemy.
Pożegnali się i wyszli. Gerard nie chciał się pakować, wolał malować. Ostatnio robił to coraz częściej, przez te kilka lat zaniedbał swoje hobby, przez co jego umiejętności... No cóż, nie były takie same.
Wtedy ktoś zadzwonił do drzwi, na początku chłopak myślał, że albo się przesłyszał, albo Mikey czegoś zapomniał, wiec to zignorował. Gdy dzwonek rozniósł się po mieszkaniu kolejny raz, to poszedł i otworzył.—Frank?
—Gerard, przepraszam. — Powiedział cicho.
—Piłeś coś znowu? Jak tak, to wyjdź.
Ten jednak wprosił się do środka.
—Nie, nie piłem nic. Zrozumiałem coś i... Cóż, przepraszam. — Frank stał w przed pokoju, z głową spuszczoną w dół.
—Napijesz się kawy?
◻️
***
Wena powraca![słów: 292]
11.02.2020
