Popijając swoją gorzką kawę, dama próbowała zachowywać się jak najlepiej. Nienawidziła przychodzić do szpitali. Niszczyło to jej wizerunek. Jej dziwoląg syn zrujnował ją. Mówienie, że się go wstydzi, było niedopowiedzeniem.
Nagle odezwał się dzwonek jej telefonu. Wyciągnęłabgo z torebki ze sztucznej skóry, spojrzała na osobę dzwoniącą, a potem zmarszczyła brwi.
"Witaj?" Odpowiedziała zimnym tonem.
„Panna Kwon?" - zapytał chrapliwy męski głos. To był doktor Kwang.
"To ja." Potwierdziła, trochę zirytowana. Nie mogła nawet pić kawy w spokoju.
„O twoim synu ... Nadal nie pojawił się na dzisiejszej sesji."
Połączenie zostało przerwane, gdy kobieta wstała z fotela, zaciskając wściekle torebkę, a obcasy groźnie uderzały w podłogę wyłożoną kafelkami.
****
Hoshi wciąż tulił małego chłopca, kiedy uderzyła w niego rzeczywistość. Nagle jego uścisk wokół Woozi rozluźnił się i wycofał, a niepokój szybko wypełnił jego ciało. Różowowłosy chłopak patrzył na niego ze zmarszczonymi brwiami.
„Hoshi... co się stało?"
"Kurde!" Chłopak zaczął panikować. "O matko!" Nagle podszedł do drzwi, ale przed wyjściem odwrócił się do Wooziego. „Naprawdę bardzo mi przykro ..." Powiedział uczciwy głos, wciąż wyglądając na zmartwionego. "Miałem spotkanie z doktorem Kwangiem, ale zupełnie zapomniałem." Złapał za klamkę. "Muszę już iść, ale wrócę jutro." Uniósł swoją różowatą grzywke w powietrzu. Woozi zrobił to samo, powoli trochę zaskoczony coś pachniało podejrzanie. "Obiecuje"
"Obietnica." Mniejszy odpowiedział z wahaniem. W tej chwili Hoshi wyszedł. Ale Woozi był zdecydowany iść za nim. Ponieważ postawa jego nowego przyjaciela była zdecydowanie nie na miejscu. Tak szybko, jak tylko kruche ciało mogło sobie poradzić, usiadł na wózku inwalidzkim i podążył drogą, którą logicznie obrał Hoshi.
****
Hoshi biegł tak szybko, jak mógł, po korytarzach, ale nie udało mu się posunąć naprawdę daleko, gdy spotkał się z sylwetką, której najbardziej się bał.
"Matko ..." wyszeptał z podziwem. Kobieta stała przed nim, usta miała zaciśnięte w linii prostej, twarz nie wyrażała żadnych emocji. Ale Hoshi nie był głupi. Czuł palącą furię w oczach matki.
"Hoshi chłopcze." Kobieta syknęła fałszywym miodowym tonem, co wywołało u chłopca dreszcze. "Gdzie byłeś?" Udawała troskę. "Dr Kwang czekał na ciebie."
Hoshi nie odpowiedział, gdy jego oczy automatycznie padły na małe cyfry wypisane na skórze matki, tuż nad obojczykiem. Ponieważ Woozi nie miał nic, nie mógł powstrzymać się od sprawdzenia, czy ona też je ma. Nadzieja, która zakwitła mu w piersi, rozpadła się na kawałki, gdy ją zobaczył.
Data śmierci jego matki. Wciąż tam była. Wytatuowana na naskórku.
Jednak jego uwaga została szybko przywrócona, gdy coś gwałtownie zderzyło się z jego policzkiem, co spowodowało, że poleciał na ziemię, a uderzone ciało pulsowało boleśnie, gdy przyłożył do niego rękę. Zszokowanymi oczami spotkał się z nieprzeniknionym spojrzeniem matki.
"Przestań." Syknęła między zaciśniętymi zębami, a oczy były bardziej nienawistne niż kiedykolwiek. Jej wężowy głos sprawił, że Hoshi przebiegł dreszcz, który wciąż był oszołomiony i leżał na ziemi. "Przestań być takim dziwakiem! Po prostu przestań!" Zaczęła krzyczeć, rzucając torebkę w syna, uderzając go prosto w twarz. "Dlaczego jesteś takim dziwakiem ?! Dlaczego po prostu nie jesteś normalny?"
Chwyciła torebkę, nie zapominając jednocześnie o kopnięciu ręki Hoshi. "Więc mówisz, że widzisz datę śmierci ludzi? "
Drwiła złośliwie. "Jestem pewna. Pragniesz, abym opuściła już ten świat, prawda? Jesteś dziwakiem, to wszystko! Życząc śmierci twojej matki do tego stopnia! Dziwacy tacy jak ty nie powinni istnieć. Dlatego powinieneś się zachowywać. Jestem na tyle uprzejma, że nie wyrzucę cię na ulice. Cóż za haniebny dziwak!" - splunęła, zaciskając mocno palce na nadgarstku chłopca i zaciągając go gwałtownie. - "Chodźmy, dziwaku."Hoshi starał się podążać tak pilnie, jak to możliwe, a jego krótkie nogi starały się nadążyć za jej szybkim tempem. Wciąż czuł, jak jego policzek płonie od ciosu. Przygryzł mocno dolną wargę i starał się nie płakać. Nie była tego warta.
Ponadto miała rację. On jest dziwakiem.
Ale jej słowa wciąż bolą. Niemniej jednak jego serce wciąż było silne i już do tego nie doszło. Przynajmniej nie tak silnie jak kiedyś.
Nie był jednak przygotowany na to, co zobaczył.
Kiedy skręcili za róg, jego spojrzenie utkwiło w szoku.
Był tu i stał oszołomiony.
Rozbite już serce Hoshiego w końcu poddało się, symbolicznie. Woozi wszystko słyszał.
Ranny chłopiec ze wstydem opuścił głowę.
Teraz na pewno zostanie zaklasyfikowany jako dziwak.

CZYTASZ
Fearless Voyage • k.sy x l.jh • °translation° | zakończone |
Fanfiction| Soonhoon | Seventeen | bxb | PL | zakończone | Hoshi nie jest podobny do innych chłopców w swoim wieku. On nie widzi tego samego co oni. Widzi coś więcej, czego inni nie mogę zobaczyć. Coś czego nie powinien. Datę śmierci. Ale dlaczego ten chłopie...