Ostatni koszmar

67 8 9
                                    

"Hoshi!" krzyknął chłopiec, usiłując trzymać głowę z dala od wody. "Hosh…” Woda ciągnęła go w dół.Tonący chłopiec czuł, jak płyn wdziera się i pali mu płuca, doprowadzając jego kości do implozji. Walczył, aby pozbyć się grawitacji, ale jej siła była dla niego zbyt duża. W ostatniej walce rzeczywiście udało mu się wydostać na powierzchnię. Potem jego oczy spotkały się z oczami przyjaciela.

Hoshi ...

Ale chłopiec nie mógł się ruszyć. Hoshi nie mógł. Jego najlepszy przyjaciel topił się w rzece na jego oczach, ale nie mógł nic zrobić.
Jego stopy były jak przymarznięte do ziemi, nie reagując na polecenia umysłu. Naprawdę chciał ocalić swojego przyjaciela.

Ale nie mógł.

Ponieważ Seokmin musiał dzisiaj umrzeć.

Hoshi wiedział o tym. Było napisane na szyi jego przyjaciela.

Łzy zalały mu twarz, zniekształcone strachem i bólem, gdy obserwował, jak siły natury odciągają ciało swojego przyjaciela.

Seokmin. Przepraszam ...

Oczy Hoshiego gwałtownie się otworzyły, kiedy wyprostował się na łóżku, oddychając szybko. Powoli otarł zimny pot, który zebrał się na jego czole.

To był zawsze ten sam koszmar.

Jednak tak naprawdę nie był to koszmar, ponieważ wydarzyło się naprawdę.

Seokmin umarł, ponieważ Hoshi mu nie pomógł. To był największy żal Hoshiego. Jego najgorszy koszmar.

Próbując odzyskać zmysły, ujął w ręce własne policzki, ale potem poczuł na nich wilgoć.

Płakał.

Tak mi przykro, Seokmin.

Ale niektórych rzeczy nie można wymazać słowami "przepraszam”.

Powoli wstał z łóżka, szukając w ciemności drzwi do łazienki. Kiedy w końcu dotarł do klamki, otworzył drzwi, włączając światło. Spotkało go załamane odbicie w lustrze przed nim i opuchnięte oczy.

Jak zawsze, jego wzrok padł na jego szyję, dokładnie tam, gdzie były jego liczby. Opuszkami palców dotykał każdą liczbę, wstrzymując oddech.

Jego data śmierci…

"Obietnica, że ​​zostaniesz ze mną przez tak długie życie”.

Przepraszam, Woozi.

Nagle brzęczący dźwięk wyrwał go z myśli. Dzwonił jego telefon. Zaspany wrócił się z powrotem do pokoju.

To był Woozi.

"Rozmowa wideo?”

Kliknął na znak wywoławczy zaproszenia, ale prawie upuścił telefon, gdy zobaczył bladego Wooziego.

"Hoshi” Chłopiec zdołał mamrotać pod maską. "Hoshi, proszę." Jego oddech był chrapliwy i niespójny.

"Woozi, co się stało ?!” Wspomniany zaczął panikować, słysząc w tle dzikie piszczenie pulsoksymetru.

"Proszę przyjdź...” - wychrypiał mniejszy chłopiec. "Idę do Ciebie. Nie rozłączaj się, idę!"

Hoshi nie zawracał sobie głowy zakładaniem ubrań, spiesząc się ze swojej sypialni. Nie zawracał sobie głowy stosowaniem odpowiednich butów, po prostu założył parę sandałów, które przypadkowo czekały na korytarzu na podłodze. Nie przejmował się nawet tym, że na zewnątrz było jeszcze ciemno, a kiedy wróci do domu, jego matka z pewnością go zabije. Nie przejmował się nawet tym, że przed dotarciem do szpitala musiał przebiec kilometry.

Fearless Voyage • k.sy x l.jh • °translation° | zakończone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz