Nowy?

27 3 3
                                    

Hey, hey, po dłuższej przerwie (znowu) oto wreszcie powracam! Witajcie, moje kochane 5 osób, czytających to gówno! Wesołego Nowego Roku (nie trochę za późno?) Nie przedłużam, bo i tak mało kto to przeczyta. Enjoy ;33

Nie byłam do końca pewna, ile czasu minęło od mojego pierwszego, jakże cudownego wyjścia z moim królem oraz władcą- Marcinem. Ale za to byłam w 100 procentach pewna, że nie miałam zamiaru wychodzić z nim nigdy więcej.
Po najpewniej roku w naszej klasie WRESZCIE zaczęło dziać się coś interesującego. A mianowicie... (werble proszę) tududududududum....
Do klasy miał dość nowy chłopak! Jaka podnieta! Pewnie myślicie, że nie ma się wcale czym ekscytować, ale w klasie były same dzbany i stulejarze (nie, mój drogi Bartku, ty nie), więc każda dziewczyna miała nadzieję, że tym razem będzie inaczej i dojdzie do nas ktoś idealny, ktoś pokroju naszego cesarza oraz uzumpatora. Uosobienie męstwa oraz odwagi. Tak, nasze wyobrażenia troszkę przerosły chłopaka, który doszedł do nas tydzień później.

***

Po tym dłużącym się tygodniu oraz 18203726 wizjach tego, jak bardzo zajebisty i "przystojny" będzie z niego ziomek, nareszcie przeszedł ten czas. Ten upragniony dzień. Przeszłam do szkoły jak zwykle na 2 minuty przed czasem, gubiąc się w 3, koorva, piętrowym budynku 10m na 25m z, koorva, 60-cioma salami tak ze 3 razy. Tak, umiem robić takie rzeczy. Po dojściu do tej właściwej sali (którą swoją drogą była sala od matmy), zobaczyłam, że wśród mojej ukochanej klasy jest zamieszanie. Iiii zaczęła się ekstaza.

- O koorva, to na pewno on. Ojezuomatko, poszczam się :O

Ciiii, spokojnie. Trochę przyspieszyłam kroku, ale wiecie- tak z gracją oraz spokojem, żeby nie wyjść na idiotkę już jego pierwszego dnia. Zbliżam się....
Zbliżam... Jestem co raz bliżej... Już prawie...
JEST. WIDZĘ GO. Co prawda tyłem, ale widzę. Był dość...okrągły? Nie, to chyba nie do końca to słowo... Ulany?

- Nieee, to tylko tak tyłem wygląda, po prostu ma luźne ubrania.- próbowałam go usprawiedliwić. Swoją drogą bardzo mi się spodobał jego styl ubierania.
Podeszłam do mojej jednej jedynej psiapsi, Natalki UwU

- XDDD WIDZIAŁAŚ GO KOORVA XDDD? - wydarła mordę, jak jakiś patus na stadionie.
- Nie, dopiero przyszłam, kaktusie. Fajny jest...?
- XDDD

Na tym skończyła się konwersacja, bo zadzwonił rozpieldalacz każdej zabawy oraz radości w sercach uczniów- dzwonek. Teraz mAtMa ;_; Myślałam, że będzie, jak w tych amerykańskich szkołach- facetka wywoła nowego przed klasę na środek i każe mu się przedstawić i opowiedzieć coś o sobie. (Tak, pani od majcy była naszą wychowawczynią. Ale była aniołem, takim wysokim i chudym, ale aniołem uwuwuwu)
Jednak zamiast tego, po prostu powiedziała, że w klasie jest nowy uczeń i że mamy być mili i pomóc mu się zaklimatyzować. Z takim trochę z poker-facem na mordzie spojrzałam ławkę za siebie, bo ktoś niemiłosiernie darł mordę. To był on. Był z kolegami. Ehhh, a chciałam być jego mentorem w tej cudownej podróży po naszej zmęczonej życiem szkole i klasie. Mieliście tak kiedyś, że raz na ruski rok chcieliście zrobić coś dobrego i odezwać się do kogoś pierwszym, ale ten w 5 minut zdobył więcej znajomych, niż wy przez całe życie? No, ja w tym momencie miałam.

- Dzieci kochane moje, mamy w klasie nowego KULA STUL NA CHWILĘ TWARZ ucznia, Sebastiana. KULA, STFU!

"Sebastian?" Serio? Bardziej nie dało mu się życia zniszczyć? Gorsze jet chyba tylko Cyprian.
Hmmm. Seba. Sebek. Sebix. W sumie do niego pasuje. Nie widziałam go dokładnie, bo siedział gdzieś tam w pizdu ode mnie i to jeszcze odwrócony do Bartusia UWU. Bartek, ty wariacie, hehe.
Na następnej lekcji, którą probably była plastyka z kobietą- zombie- panią Wozińską, wreszcie go poznałam.

Mój Marcin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz