5. Mam wiele wrogów.

1K 42 16
                                    

POV Maya

Jest już sobota. Tak jak planowałam, dałam Melanie przestrzeń i się nie odezwałam. Oczywiście, nie będę czekać na jej ruch, bo wiem, że nie nastąpiłby. Po prostu dam jej dwa dni beze mnie, by mogła ochłonąć od tego wszystkiego. Nie chcę jej przecież sobą osaczać. Ma się zadurzyć, nie uzależnić. Cholera, gdyby się ode mnie uzależniła to byłaby tragedia. Oby należała do osób, które zbytnio się nie przywiązują. Nie chcę by po tym wszystkim wciąż oglądała się wstecz myśląc o mnie. Przywiązanie to jedna z gorszych cech ludzi. Niby fajnie jest czuć z kimś jakąś silną więź, ale przeważnie nie kończy się to dobrze. Ludzie przychodzą po to by odejść. Mam nadzieję, że jest tego świadoma. Ja sama bardzo łatwo nawiązuję więzi, jeżeli już sobie na to pozwolę i zdecyduję otworzyć. Inaczej jestem zdystansowana i staram się nie skupiać na innych. Tak właśnie robię z Blake'iem. Choć jestem do niego przyzwyczajona, robię co w mojej mocy, by go do siebie nie dopuścić. Nie chcę mieć go za wroga, ale nie chcę go też jako przyjaciela. Dlatego postawiłam między nami cienką ścianę. Jeżeli kiedykolwiek uznam, że to ta pora, po prostu się przez nią przebiję. A jeśli nie, to trudno. Jednak nie sądzę, że cokolwiek zmieni się między nami w najbliższym czasie. Nie jestem gotowa, wpuścić do życia nowych ludzi i im zaufać. To zawsze stanowiło u mnie problem, ale nie wydaje mi się by było to coś złego. To zwykła kwestia bezpieczeństwa. 

Kolejna łyżka rozmoczonych w mleku płatków wylądowała w moich ustach. Jem śniadanie już jakieś pół godziny, przeglądając przy tym tik toka na telefonie. Kompletnie nie mam pomysłu na dzisiejszy dzień. Riley musi ode mnie ochłonąć, Isaac jest u rodziny, nie chcę pić z Duran i Norą, a Joe pomimo, że się ze mną pogodził wciąż jest na mnie zły, a ja nie chcę się z tym mierzyć dziś twarzą w twarz. Wygląda więc na to, że spędzę weekend sama, leżąc w pokoju i wpatrując się w telefon. Mogłabym coś pooglądać, lub trochę porysować. Tak, spędzenie tego dnia samej z pewnością zrobiłoby mi dobrze. Głowiąc się nad tym, zbyt zapatrzyłam się na ścianę na przeciwko mnie. Gdy tylko wróciłam wzrokiem na telefon, pewne powiadomienie przykuło moją uwagę. Melanie do mnie napisała! 

— O cholera. — rzuciłam sama do siebie i weszłam w konwersację 

Melanie:
Zakończmy naszą znajomośćTak nie może być Maya.

Ja:
przecież ci się podobało 

Odczytała praktycznie od razu, a ja z emocji odłożyłam telefon obok miski i przestałam jeść. Odczekałam jakieś pięć minut, po czym ponownie spojrzałam na ekran. Oczywiście już nie odpisała. No nie wierzę w to co się właśnie wydarzyło. Ona nie może mi tego zrobić. Musi się jakoś ogarnąć i utrzymywać ze mną kontakt. Inaczej wszystko legnie w gruzach. Zresztą nie rozumiem o co jej chodzi. Pocałowałyśmy się, trwało to nawet długo. Mogła się odsunąć w każdej chwili, miała szansę mnie powstrzymać. Ale nie, zdecydowała się pociągnąć to dalej. Dała jasno do zrozumienia, że coś to dla niej znaczy. Gdyby było inaczej, nie odezwałaby się, a wtedy zamiast pocałunku otrzymałabym liścia w policzek. No co prawda chciała mi go dać, ale to już dopiero po fakcie.

W nerwach odepchnęłam od siebie miskę z płatkami z taką siłą, że prześlizgnęła się przez cały stół i z hukiem rozbiła o podłogę. Będąc już zbyt zmęczona tym porankiem by przekląć, po prostu zsunęłam się z krzesła i poszłam posprzątać. Wrzuciłam szkła do specjalnego pojemnika i starłam jedzenie. Myjąc dłonie pod kranem, usłyszałam powiadomienie. Rzuciłam się do stołu i chwyciłam telefon mokrymi dłońmi, przez co ledwo go odblokowałam. Mój entuzjazm przeminął jednak tak szybko, jak miska roztrzaskała o podłogę. To tylko Joe, który pewnie się zlitował i zdecydował odpisać na wiadomość z czwartku. 

𝘉𝘦𝘵 𝘈𝘯𝘥 𝘎𝘢𝘮𝘦 ① (nowa odsłona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz