three

111 8 0
                                    

- New Hope Club przyjeżdżają do Polski ! - zawołałam podekscytowana. Kilka osób zerknęło w naszą stronę, więc postarałam się uspokoić, a przynajmniej mówić ciszej.

- Zobacz - podsunęłam blondynce komórkę do twarzy. Dziewczyna wzięła telefon do ręki i przeczytała post :

Jedziemy do Polski !

2 czerwca zagramy w Warszawie w Warszawskim Centrum Muzyki. Koncert rozpocznie się o godzinie 20:00. Po naszym występie będziemy rozdawać autografy oraz będzie możliwość zrobienia sobie z nami zdjęcia ;) Już nie możemy się doczekać spotkania z naszymi polskimi fanami !

New Hope Club <3

- Och, to ten twój ulubiony zespół - wymamrotała Alicja.

- Tak ! Ojeju, już nie mogę się doczekać ! Jak tylko przyjdę do domu, kupię bilet na koncert, a właściwie dwa - dla ciebie i dla mnie. Mam nadzieję, że ze mną pojedziesz.

- No jasne - powiedziała. - Ale ty też pójdziesz kiedyś ze mną na koncert mojego ulubionego zespołu.

- Wiadomo - mrugnęłam do niej jednym okiem.

Po niecałej pół godziny podróży wysiadłyśmy razem na tym samym przystanku. Kilkanaście minut później byłam już w domu. Od razu powiadomiłam rodzinkę o koncercie New Hope Club. Chciałam od razu kupić bilety, ale najpierw mama kazała mi zjeść obiad. Później musiałam od razu pojechać na zajęcia z pływania, żeby się nie spóźnić. W końcu wieczorem usiadłam przy laptopie i zajęłam się kupnem biletów.

- Że co kurde ?! - krzyknęłam jednocześnie zdziwiona i wkurzona.

- Co się stało Laurko ? - spytała moja mama.

- Wszystkie bilety na miejsca tuż przy scenie  są już wyprzedane !

- Tak szybko ?! W ciągu jednego dnia wyprzedali wszyściutkie ?

- No ! Sama nie mogę w to uwierzyć...

Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Odebrałam połączenie.

- Halo ? - powiedziałam trochę smutnym głosem.

- Hej Laurka ! Wszystko w porządku ? - usłyszałam głos Alicji.

- Nie do końca. Wyprzedali już wszystkie bilety na miejsca przy samej scenie.

- Oj... to szkoda. Słuchaj, mam dla ciebie złą wiadomość.

- Kolejną ?!

- Niestety... niestety nie mogę z tobą jechać na ten koncert.

- Jak to ?! - rzekłam zaskoczona.

- Przepraszam. Porozmawiałam o tym z rodzicami. Okazało się, że mam wtedy bardzo ważne badania, a można by je przełożyć dopiero na za pół roku, a na to rodzice się nie zgodzili, bo są naprawdę ważne.

- Rozumiem - westchnęłam. - Nie martw się. Twoje zdrowie jest o wiele ważniejsze. Zapytam mojej kuzynki, czy nie chciałaby ze mną pojechać. Raczej się zgodzi.

- Mam nadzieję, wiem ile to dla ciebie znaczy. Muszę już kończyć, do zobaczenia jutro !

- Narka !

Rozłączyłam się. Byłam zawiedziona, że Alicja nie może ze mną jechać. Jednak myśl, że pojadę do Warszawy z moją kuzynką podniosła mnie trochę na duchu. Byłam z nią mocno związana. Odnalazłam jej numer w kontaktach i kliknęłam go. Po kilku sygnałach odebrała.

- Halo ?

- Hej Wiola ! Jest taka sprawa.

- No ?

- Chodzi o to, że za jakieś trzy tygodnie New Hope Club przyjadą do Polski...

- To ten twój ulubiony zespół ? - spytała.

- Tak, to ten mój ulubiony zespół. Chciałam iść na ich koncert z Alicją, ale ona nie może jechać, bo ma wtedy badania. Dlatego zapytuję Ciebie czy zechcesz pójść ze mną na koncert New Hope Club ?

Usłyszałam westchnienie. Wioletta nie przepada za popem i jest chłopczycą. Ma krótkie włosy i uprawia dużo sportu, ale mamy sporo wspólnych zainteresowań.

- Wiesz, nie słucham takiej muzyki, ale poszłabym z tobą. Którego będzie ten koncert ?

- Drugiego czerwca o 20:00 w Warszawie.

- W Warszawie ? To trochę daleko od nas.

- No tak, ale myślę, że twoi rodzice się zgodzą.

- No nie wiem... Zresztą i tak nie mogę z tobą jechać, bo mam wtedy zawody z karate, etap wojewódzki, więc to nie byle co.

- Ty też ?! No weź...

- Sorry Laura.

- Nie no spoko, rozumiem. Dobra, nie przeszkadzam ci, dobranoc !

- Dobranoc !

Tym razem Wiola była szybsza i to ona się rozłączyła. Teraz byłam już lekko załamana. Napisałam jeszcze do mojej koleżanki z podstawówki, ale jej rodzice się nie zgodzili. Powiedziałam o tej sytuacji mojej mamie.

- No cóż, w takim razie chyba nie możesz pojechać na ich koncert.

- Co ?! Nie ma mowy, na pewno pojadę.

- Ale przecież nie masz z kim jechać.

- A ty ?

- Ja mam pracę kochanie - powiedziała kobieta. - I ograniczoną liczbę dni wolnych.

- Ale ja naprawdę muszę pojechać ! I pojadę choćby nie wiem co. Jeśli się nie zgodzisz, to ucieknę i sama pojadę.

- Widzę, że nie odpuścisz - mama spojrzała w moje oczy, których zaczynały zbierać się łzy. Zobaczyła w nich wielką determinację. Po chwili powiedziała :

- No dobrze, możesz jechać.

- Taak ! - wykrzyknęłam i zaczęłam skakać z radości.

- Ale wiesz, że będziesz musiała pojechać pociągiem do Warszawy zupełnie sama ?

- Spoko luzik, mamo. Dam sobie radę. Moi rówieśnicy tak podróżują. Ja też mogę.

- Ale nigdy nie jechałaś tak daleko zupełnie sama.

- Kiedyś musi być ten pierwszy raz - uśmiechnęłam się.

- Na pewno sobie poradzisz ?

Spojrzałam mamie głęboko w oczy.

- Na pewno.

Reconciled with the factOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz