seventeen

89 10 1
                                    

Starałem się nie okazywać smutku, który w tej chwili czułem. Próbowałem wyglądać na zadowolonego z dzisiejszego dnia i miło spędzonego czasu z nią, z Laurą.

Podczas naszego niestety tylko jednodniowego spotkania, zdążyliśmy porozmawiać na sporo tematów. Zdążyliśmy zrobić wiele zdjęć. Zdążyliśmy pośmiać się z zabawnych żartów i sytuacji. Zdążyliśmy się trochę poznać.

Najgorsze było to, że trwało to tak krótko. To uczucie, że gdyby wszystko byłoby normalne, mogłoby być inaczej. Byłoby lepiej. Czy na pewno ?

Bez wątpienia byłoby łatwiej. Byłoby po prostu normalnie. Choć czy można to nazwać "normalnym" ? Co przez to rozumiemy ? Co rozumiemy poprzez "normalność" ?

To, że można ze sobą rozmawiać na wiele tematów, dyskutować, kłócić się, mieć odmienne zdanie i uczyć się nawzajem ? To, że można zrobić sobie razem wiele zdjęć, zwiedzić dużo ciekawych oraz mniej interesujących miejsc, spotykać i poznawać razem nowych ludzi, robić razem mnóstwo nowych rzeczy oraz takich, które dobrze znamy i uwielbiamy ? To, że można śmiać się z zabawnych żartów i sytuacji oraz tych wcale nieśmiesznych dowcipów, które i tak wywołują w nas tyle radości, spoglądać w szczęśliwe oczy drugiej osoby, słuchać niczym ulubionej muzyki, jej słodkiego śmiechu, pocieszać ją, gdy ten śliczny uśmiech znika z jej twarzy, ocierać łzy z jej rozpalonych policzków, przytulać ją każdego dnia, wspierać w najtrudniejszych chwilach oraz już zawsze być przy niej ?

To, że można się bliżej poznać ?

Staliśmy już na peronie. Pokonaliśmy razem sporo schodów, wchodząc tutaj.

Dokładnie osiemnasta. Osiemnasta zero zero. Cztery minuty do odjazdu pociągu. Ale on jeszcze nie przyjechał. To było niepokojące.

Zestresowana Laura stała obok mnie, wpatrując się w nieistniejący punkt daleko przed nią. Staliśmy tu już piętnaście minut, a pociąg nadal nie przyjechał.

Zmartwiona dziewczyna rzuciła mi zatroskane spojrzenie. Ja natomiast ze spokojem wpatrywałem się w jej piękne, błękitne oczy. Nie odrywałem od nich wzroku. To był zbyt cudowny widok, aby to zrobić. Nie mógłbym przerwać tego, wiedząc, że zaraz będę musiał to zrobić nie z własnej woli.

Nagle usłyszałem najgorszy dźwięk, jaki tylko mogłem usłyszeć. Przeszył on moje skronie na wylot, przeszył też moje serce.

Nagły gwizd pociągu zaskoczył wszystkich, tylko nie mnie. Wiedziałem, że to nastąpi. Prędzej czy później. Oni niby też o tym wiedzieli, ale oni mieli te zmartwienie lub też nadzieję, że go nie usłyszą. Nie dziś. Nie tak prędko. Ja to wiedziałem.

Nie oderwałem wzroku od jej oczu.

Myślałem, że ona natomiast to zrobi. Że zerknie w kierunku pociągu, który miał mi ją zabrać. Że popatrzy na moich przyjaciół i pożegna ich jako swoich jedynie kolegów. Że spojrzy na swój plecak, leżący koło jej nóg, który miała zabrać ze sobą tam.

Nie zrobiła tego.

Nie przerwała tej niesamowitej chwili. Nie oderwała wzroku. Spojrzenie jej lśniących, jak tafla jeziora, niebieskich oczu i moich zielonych, niczym odcień wiosennych liści młodych drzew, połączone było nieistniejącą mocą.

Ale musieliśmy przerwać.

Poczułem, jak w moich oczach zbierają się ciepłe łzy. Zacisnąłem usta, nadal nie odrywając wzroku od Laury. Ona również tego nie zrobiła. Chciałem, żeby odwróciła swą twarz. Aby przerwała to. Nie chciałem, aby tą robotę zwalono na mnie.

Ale ja musiałem to zrobić.

Nagle w jej oczach zobaczyłem coś, czego wcześniej nie dostrzegłem. Coś, co tak bardzo pragnąłem zobaczyć, a wyobrażałem sobie, że nie istnieje. Coś, co od początku tam było. Moje marzenie.

W jej oczach zobaczyłem miłość. Wielką miłość. Wydawało mi się, że zobaczyłem prawdziwą miłość, lecz czy była prawdziwa ? Najszczersza ? Tego nie wiem. Czy kiedyś się dowiem ? Czy powinienem mieć nadzieję, aby się tego dowiedzieć ?

Skinąłem głową, a ona zrozumiała ten znak. Gdy odwracała swoją twarz, widziałem jej wilgotne oczy, które wcale nie robiły tego, co chciały.

Laura podeszła do Blake'a. Uścisnęła bruneta bardzo mocno. Gdyby przytulała nieznajomego człowieka, w dodatku z zaskoczenia, mogłaby zaprzeć mu dech.

Po chwili puściła go. Spojrzeli sobie w oczy. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. On otarł ją delikatnie swoim kciukiem.

Następnie przytuliła delikatnie George'a. Blondyn oddał uścisk, kładąc głowę na jej ramieniu. Odsunęli się od siebie i również spojrzeli sobie w oczy. Pojawił się w nich wesoły blask, który wywołał lekki uśmiech na ich twarzach.

Dziewczyna podeszła do mnie. Staliśmy naprzeciwko siebie, a nasze spojrzenia złączyły się. Po kilku sekundach poczuliśmy chłodny podmuch. Pociąg był już na peronie. Przeniosłem wzrok na jej usta. Mimo, iż wcale nie były pomalowane, niczym, miały dość intensywny, różowy kolor. Ich powierzchnia była trochę popękana. Nie przeszkadzało mi to wcale. Wręcz podobało mi się. Podobało mi się, bo to nadawało im wyjątkowości. Tylko jej usta były właśnie takie.

Chciałem zrobić jeszcze tylko jedną rzecz. Ostatnią rzecz. To byłby koniec. Zamknięcie tej księgi. Idealne zakończenie tej historii.

Chciałem ją pocałować.

Zmniejszyłem odległość między nami, podchodząc do niej trochę. Zatrzymałem się dopiero, gdy czubki naszych butów stykały się ze sobą.

Usłyszałem otwieranie drzwi pociągu.

Spojrzałem w oczy Laury. Niepewnie zacząłem pochylać się w jej kierunku. Wszytko działo się tak powoli. Bardzo powoli.

Przeniosłem wzrok na jej usta. Różowe wargi kusiły tak bardzo. Moje były coraz bliżej dzieliło nas kilka centymetrów.

Przybliżając moje usta, zacząłem lekko przechylać moją głowę w bok. Spojrzenie moich szmaragdowych oczu wbiłem w jej wargi. Były już tak blisko.

Powoli przymknąłem moje powieki. Zamkniętymi oczami widziałem, jak niewiele dzieli nas od siebie. Widziałem te różowe, popękane wargi. Widziałem tą minimalna odległość. Oczami wyobraźni. Już czułem ten słodki smak. Smak miłości.

Widziałem te milimetry. Widziałem, jak niewiele ich zostało. Widziałem, jej intensywnie różowe, spękane usta, które chciały tego co ja. Widziałem to wszystko.

Widziałem wszystko, oprócz zamykających się drzwi pociągu.

Laura jak poparzona chwyciła swój bagaż i pobiegła do pociągu. Wbiegła do środka, a drzwi momentalnie się za nią zatrzasnęły.

Ostatnią rzecz, którą widziałem, był odjeżdżający pociąg, w którym znajdowało się coś wyjątkowego. Usta, których nie pocałowałem.

Reconciled with the factOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz