I

3.1K 96 77
                                    

- Ale jesteś pewien?

- Tak - brunet zacisnął oczy jednak nie poczuł bólu. Jedynie lekki dyskomfort w dolnej wardze i tyle. Otworzył oczy i zobaczył, że jego przyjaciel Timothy zaczął już sprzątać - I tyle?

- Tak, a czego się spodziewałeś? - blondyn wyrzucił niepotrzebne rzeczy do śmieci, a następnie położył się na łóżku.

Alex wstał z krzesła i podszedł do lustra, aby przyjrzeć się swojej nowej ozdobie. Był to kolczyk w dolnej wardze i według niego wyglądał on na prawdę fajnie. Szesnastolatek obrócił się przodem do swojego przyjaciela, który również na niego patrzył.

- Podoba się? - spytał i uniósł brew, a jego zielone tęczówki błysnęły w świetle.

- Tak, jest genialny - odparł i usiadł obok niego, a następnie go przytulił.

Ciemnooki siedział przytulony do niego, a jego przyjaciel zaśmiał się i odsunął go od siebie.

- Też Cię kocham gejuszku - powiedział, a młodszy pokazał mu środkowy palec - Odpadnie Ci ten palec. Nieważne muszę już iść - dodał wstając - Wiesz, praca.

- A no tak. Ty pracujesz - brunet westchnął idąc razem z nim na parter gdzie skierowali się do drzwi.

- Nie śledź mnie - powiedział blondyn i ubrał buty.

- Spierdalaj - mrukną i zaśmiał się. Blondyn podszedł do drzwi, a następnie je otworzył - No już, wypad stąd.

- Pieprz się - blondyn posłał mu buziaka w powietrzu, a następnie wyszedł.

Szesnastolatek wrócił do swojego pokoju gdzie podgłośnił muzykę. Akurat leciała jedna z piosenek My Chemical Romance o tytule The Lights Behind Your Eyes. Brunet położył się na łóżku i wziął telefon do ręki. Nie miał nic do roboty. Nie miał nawet czego się uczyć, bo wszystko umiał. Jedyne co mu zostało do roboty to słuchanie muzyki, przeglądanie tumblra i shitpostowanie na Twitterze. Nie miał życia. Jedyne osoby, które go lubiły to rodzina i Tim. W szkole każdy go wyzywał. Nie miał tam żadnych znajomych z wyjątkiem Timothy'ego.

Nudziło mu się strasznie aż w pewnym momencie usłyszał dzwonek do drzwi. Nie spodziewał się nikogo, a tym bardziej jego rodzice, którzy cały czas byli w pracy. Blanc podniósł się z łóżka i podszedł do okna. Na podjeździe stało białe auto, które skądś kojarzył. Ściszył muzykę, a następnie wyszedł z pokoju i po drodze chwytając za wazon podszedł do drzwi. Będąc gotowy do ataku otworzył drzwi za którymi stała osoba, której się nie spodziewał.

- Mason? - spytał patrząc na ciemnego blondyna w okularach - Co ty tu robisz? - zaniepokoił się. To był bliski przyjaciel Williama i był pewien, że jego intencje nie są dobre.

- Chcę pogadać. Przeprosić - oznajmił z rękami w kieszeniach - Mogę wejść? - spytał na co Alex niepewnie przytaknął i wpuścił go do domu.

Niepostrzeżenie odstawił wazon na komodę, a następnie zaprowadził Maxa do salonu połączonego z kuchnią. W części, która była salonem ściany miały biały kolor. Jedna z nich była całkowicie przeszklona. Znajdował się tam kominek, a nad nim wisiał duży telewizor. Pod ścianą na przeciwko stała szara kanapa, a przy niej szklany stolik kawowy jak i puszysty biały dywan. Panele na podłodze były w kolorze kanapy za to meble były szaro-białe. Dalej stał biały stół z szarymi krzesłami i zaczynała się kuchnia w zabudowie. Ściany pokrywały szare, błyszczące płytki, a meble były białe. Po środku znajdowała się wyspa kuchenna w kolorze mebli, a po stronie salonu stały przy niej szare krzesła barowe. Jego rodzice dobrze zarabiali. Szkoda tylko, że rzadko bywali w domu.

𝙾𝚗𝚎 𝙿𝚊𝚛𝚝𝚢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz