XX

1K 25 0
                                    

      Alex będąc w domu położył się na łóżku. Oczywiście w samych bokserkach zupełnie ignorując fakt, że nie był sam tylko z Williamem, który otworzył szeroko okno i usiadł na parapecie, aby zapalić. Blanc odetchnął głęboko i popatrzył na swoje nogi, a następnie podniósł jedną do góry.

- Jakie ty masz długie te nogi - odezwał się Rogers.

- Wydaje Ci się - stwierdził ciemnooki i opuścił ją na łóżko.

- Jak dla mnie są długie - powiedział i włożył papierosa do ust - Wiesz, że to wygląda dosyć zachęcająco gdy tak leżysz? - spytał i uśmiechnął się lekko.

- Nie nakręcaj się - odparł od razu z zamkniętymi oczami - Po pierwsze nie mam ochoty. Po drugie ja nadal pamiętam co Ci powiedziałem tydzień temu.

      Otworzył oczy chwilę po tym jak Rogers zamknął okno. Chwilę później zauważył tuż przed sobą niebieskie tęczówki.

- Nie - starszy położył się obok niego i objął go w pasie.

- Ale przecież Cię w tedy przeprosiłem.

      William ułożył głowę tak, że jego oddech odbijał się od szyi szesnastolatka czym wywoływał u niego dreszcze.

- Tak, ale to nie zmienia faktu, że nie specjalnie mam chęć. Poza tym jestem już dzisiaj zmęczony - Rogers pocałował delikatnie jego ramię i westchnął cicho.

- No dobrze.

      Dziewiętnastolatek obrócił jego głowę w swoją stronę i krótko pocałował. Młodszy zmrużył lekko oczy i przejechał językiem po jego dolnej wardze, a następnie pocałował. Był zmęczony, to prawda. Przez ostatni tydzień słabo sypiał, bo stresował się tą rozprawą i nie miał właściwie ochoty na nic, ale przecież mógł się całować, nie miał zamiaru robić ani Williamowi, ani sobie celibatu. Ich spokój nie trwał długo, bo w momencie gdy Alex położył się bliżej niebieskookiego, i położył dłoń na jego boku drzwi do ich pokoju gwałtownie się otworzyły. Niemal od razu usłyszeli gwizdanie, więc odsunęli się od siebie i spojrzeli w tamtym kierunku. Ku ich szczęściu był to Timothy oraz Amanda.

- Zły moment? - spytał Hussain i usiadł przy biurku.

- Nie, spokojnie po prostu nie chciało mi się szukać czegoś do ubrania - powiedział Blanc i jak na zawołanie oberwał dresami w twarz.

- To, że William lubi oglądać Cię w takim wydaniu nie znaczy, że wszyscy lubią.

      Turner podeszła do Timothy'ego, który posadził ją na swoich kolanach.

 - Bo żeby lubić go w takim wydaniu trzeba mieć wyrafinowany gust - odparł Rogers patrząc na Alexa, który ściągnął sznurki dresów.

- Sugerujesz, że nie mam gustu co do męskich ciał? - Amanda uniosła brwi, a na jej twarzy gościł w tatej chwili typowy dla niej bitch face.

- Nie, ale ja już złożyłem rezerwację i tylko mi wolno podziwiać to Alexa - powiedział i złapał go za ręce po czym pociągnął w swoją stronę.

- Ja przepraszam bardzo, ale ja nie jestem żadnym produktem na sprzedaż - odezwał się ciemnooki i lekko puknął starszego palcem w czoło.

- Nie jesteś, ale to nie zmienia faktu, że jeśli ktoś spojrzy na Ciebie nieodpowiednim wzrokiem...

- To mnie przytulisz i dasz buzi - przerwał mu Blanc uśmiechając się szeroko.

 - Załóżmy, że tak - odparł i przegarnął jego włosy - A tak w ogóle to co was tu sporowadza? - William spojrzał na Tima oraz Amandę.

𝙾𝚗𝚎 𝙿𝚊𝚛𝚝𝚢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz