XV

1.4K 53 10
                                    

      W piątkową noc wszyscy wrócili do LA, a później do swoich domów. Alex zasypiał niemal na stojąco i miał na prawdę gdzieś to co się wokół niego dzieje. Po wejściu do domu zostawił wszystko w przejściu i poszedł do swojego pokoju. Chciał iść spać, ale nie potrafił przez fakt, że był nie umyty. Nie potrafił zasnąć z tą świadomością. Musiał wstać i iść się umyć. Już po kilku minutach stał pod prysznicem, który lekko go rozbudził.  Od razu zaczął myśleć nad całym tym wyjazdem i wszystkim co się tam działo. Jego serce zabiło nieco szybciej, a na twarz wpłynął uśmiech na wspomnienia, które przewijały się przez jego głowę. Nie żałował. Niczego nie żałował.

      Następnego dnia jego sen przerwało głośne uderzenie i czyjś stłumiony śmiech. Brunet mrukną coś pod nosem i powoli usiadł. Gdy jego wzrok się wyostrzył, zobaczył Rogersa siedzącego na podłodze i stojącego obok Timothy'ego, który śmiał się pod nosem. Niebieskooki wstał powoli, a następnie położył ręce na swoich pośladkach.

- Śliska ta podłoga i na dodatek twarda - stwierdził i nieco się skrzywił - O nie, obudziłem Cię.

- Co ty zrobiłeś? - spytał Blanc zupełnie nie kontaktując.

- Próbował ślizgać się na podłodze, ale się przewrócił - wyjaśnił Timothy i znów zaczął się śmiać.

- Nie śmiej się, nawet sobie nie wyobrażasz jak mnie boli od tego tyłek - mruknął, a szesnastolatek również się zaśmiał i zasłonił usta widząc wzrok starszego.

- No chodź tu - powiedział chwilę później Blanc i rozłożył ramiona na boki.

      Rogers podszedł do niego i przytulił. Oczywiście nie obyło by się bez przewrócenia Alexa na plecy. Dziewiętnastolatek chwilę później leżał z głową na jego torsie szeroko się uśmiechając.

- Zachciało mi się spać - oznajmił i uśmiechnął się szerzej gdy młodszy zaczął się bawić jego włosami - Chyba tu tak zostanę - dodał i ułożył głowę w zagłębieniu jego szyi. Alex czuł jego oddech na swojej skórze przez co przechodziły go lekkie dreszcze.

- Ja na prawdę jestem ciekawy co się działo przez te kilka dni i jak bardzo pijani musieliście być - odezwał się Timothy patrzący na nich z góry.

- To wszystko przez to, że było mi zimno - oznajmił ciemnooki odwracając przy tym wzrok.

- A ja byłem zjarany i wlazłem mu do śpiwora - dokończył William na co Timothy szerzej oczy.

- Okej, widzę było ciekawie - stwierdził Hussain i usiadł na krześle - No to kiedy się zejdziecie, bo nie wierzę, że to nie nastąpi.

- To już zależy od Alexa - oznajmił niebieskooki.

- A ja myślę, że on chce tylko musi to przynajmniej piętnaście razy uzgodnić ze wszystkimi szarymi komórkami - stwierdził blondyn, a dziewiętnastolatek uniósł głowę i popatrzył na niego zaskoczony - No wiesz, gdybym ja się tak położył to najprawdopodobniej leżałbym już na ziemi z połamanymi kończynami.

- Ah tak? - spytał Rogers i podniósł się na łokciu - Czekasz do ostatniej chwili co?

- Masz mnie - Blanc uśmiechnął się do niego.

- Mówisz? - spytał, a uśmiech automatycznie zniknął z twarzy młodszego.

- Ale nie w tym kontekście! - William zaśmiał się i pstrykną go w nos.

- No przecież wiem - po słowach Rogersa Timothy zaśmiał się patrząc na nich.

- Alex daj mu już trochę luzu, co Ci szkodzi? - powiedział blondyn, a niebieskooki wydął lekko dolną wargę.

𝙾𝚗𝚎 𝙿𝚊𝚛𝚝𝚢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz