XIV

1.4K 62 6
                                    

      Wieczorem po całym dniu pracy, noszenia drewna i na końcu pływania w pobliskim jeziorze wszyscy zjedli kolację, a na końcu zasiedli przy ognisku. Było już ciemno i Alex był pewien, że każdy już czeka tylko na to aż kadra pójdzie spać i będą mogli rozkręcić imprezę. Gdy tak siedzieli Blanc czuł, że robi się co raz chłodniej, a on zaczyna co raz bardziej drżeć z zimna. W pewnym momencie przysunął kolana pod brodę i objął je ramionami, aby się nieco ogrzać. W tedy poczuł, że ktoś zakłada coś na jego ramiona i jak się okazało był to William, który dał mu swoją bluzę.

- A ty?

- Mi nie jest zimno - niebieskooki uśmiechnął się do niego lekko.

      Alex położył głowę na jego ramieniu i zamknął oczy. W tamtej chwili czuł się bezpiecznie w środku lasu. Otoczony setkami drzew między którymi czaiły się dzikie zwierzęta. Wiedział, że Will nic mu nie zrobi, prędzej komuś. Po pewnym czasie Rogers szturchnął go lekko. Chłopak otworzył oczy i podniósł głowę, a następnie rozejrzał się dookoła. Ognisko właśnie gasło, a uczniowie zbierali się do namiotów. Blanc powoli wstał razem z Williamem i skierował się do namiotu. Chciało mu się spać, ale oczywiście to było nie możliwe. Już po kilku minutach przyszli ludzie, których za dobrze nie znał i nie obyłoby się bez alkoholu. Ciemnooki westchnął cicho i usiadł z boku. Nie chciał się w to wplątywać. Tak, to też się nie udało, bo już po kilku minutach siedział z piwem w ręce. I pił tak zatracając się w alkoholu i jego działaniu. Do czasu oczywiście.

- Alvaro chodź tu do mnie - usłyszał i spojrzał na Williama, który rozłożył ramiona na boki. Ciemnooki podszedł do niego i poczuł jak starszy obejmuje go ramionami w pasie.

- Czego chcesz Valentine? - spytał unosząc przy tym brew.

- O nie. Tylko nie Valentine - powiedział i zmrużył oczy - A tak poza tym to po prostu chciałem Cię przytulić.

- Możesz mnie przytulać - oznajmił i oparł głowę na jego klatce piersiowej - Ej, a wiesz, że w sumie to ty nie jesteś taki zły jak myślałem? Na prawdę. Byłem pewien, że wszyscy się po prostu Ciebie boją dlatego mówią, że nie jesteś taki zły.

- A jaki jestem? - spytał Rogers nieco bujając nimi na boki. Ciemnooki nie był do końca pewien czy to przez alkohol czy robił to celowo.

- Jesteś zajebisty - odparł odchylając głowę do tyłu, aby na niego spojrzeć.

- Dzięki ty też i wiesz co? - niebieskooki uśmiechnął się lekko.

- No co?

- W sumie to chciałabym Cię pocałować - oznajmił i odgarnął jego włosy z czoła - Nie zrozum mnie źle, to nie dlatego, że jestem pijany tylko po prostu... Nie wiem.

- Skończ pierdolić i po prostu to zrób - oznajmił i przygryzł wargę.

- Ale... Nie, bo jesteś pijany i ja też... Nie chcę żebyś... - ciemnooki przerwał mu łącząc ich usta.

      William odwzajemnił pocałunek i objął go ramionami w pasie. Blanc objął go za szyję i dał starszemu przejąć kontrolę. Will objął go mocniej ramionami i bardziej naparł na jego usta. Alex lekko je rozchylił, a chwilę później poczuł język starszego ocierający się o jego. Ciemnooki mruknął w jego usta i zaczął się bawić jego włosami. Po krótkim czasie odsunęli się od siebie i oparli o siebie czołami. Rogers przejechał językiem po jego dolnej wardze i krótko go pocałował. Chwilę później przesunął dłonią nieco w dół jego pleców jednak młodszy zatrzymał ją i przeniósł na poprzednie miejsce. Dziewiętnastolatek mruknął niezadowolony, a następnie znowu dał mu buziaka.

- Mogę żyć i funkcjonować dalej - oznajmił William i ułożył dłoń po boku głowy Alexa, aby następnie pogładzić kciukiem jego policzek - Na prawdę nie wiem w jakim kierunku to idzie - uśmiechnął się lekko widząc lekko zaróżowione policzki szesnastolatka.

𝙾𝚗𝚎 𝙿𝚊𝚛𝚝𝚢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz