XXV

878 21 3
                                    

- Zobacz jakie fajne, takie z tęczowymi paskami po bokach - powiedział mężczyzna stojąc przed swoim synem, który trzymał dopiero co zakupioną tęczową torbą w której znajdowała się flaga lgbt. Alex co raz bardziej podejrzewał, że jego ojciec jest yaoistą.

- Tato już chyba mam wystarczająco dużo tęczowych rzeczy... - oznajmił cicho i przygryzł wargę widząc dziwnie patrzących na nich ludzi i to mogło być tylko dlatego, że znów rozmawiali po francusku w miejscu publicznym.

- Może i tak, ale na pewno nie jeśli chodzi o ubrania, bo masz jedynie skarpetki - szesnastolatek wywrócił oczami i wziął od niego ubranie.

- Moja dupa w to nie wejdzie - stwierdził niemal od razu, ale skierował się do przymierzalni.

Brunet na prawdę doceniał fakt, że jego ojciec go akceptował w stu procentach, a nawet stał się zawziętym wsparciem dla mniejszości którą był, jednak momentami nieco przesadzał. Nie potrzebował tak dużej ilości tęczy w swoim życiu, bo pewnie zaraz by usłyszał, że się obnosi. Niestety ciężko było mu wytłumaczyć, że nie każdy ma takie cudowne podejście jak on. Często słyszał wyzwiska, ale w sumie nie przeszkadzało mu to. Był taki jaki był i to czy ktoś będzie za nim krzyczał "pedał" czy nie będzie niczego nie zmieni. Miał wrażenie, że o to chodziło jego ojcu. Że nie powinien dać się stłamsić i iść z dumnie wypiętą piersią, a na ramieniu mieć zawieszoną tęczową torbę. Być może trzymać jakiegoś chłopaka za rękę, a wszelkie obraźliwe słowa czy gesty powinny po nim spływać.

- I jak? Pasują? - usłyszał zza zasłony i otrząsną się.

- Jak na mnie szyte - powiedział zaciskając usta. Dopiero teraz zauważył jak często jego ojciec starał się go wspierać nawet o tym nie mówiąc.


***


- Widzę zmiany - powiedziała Amanda po wejściu do jego pokoju - Jakoś kolorowo się tu zrobiło - dodała nawiązując tym do tęczowej flagi na ścianie.

- Zrozumiałem w końcu co od kilku lat ojciec próbuje mi przekazać - oznajmił leżąc na łóżku z głową zwieszoną w dół - Idziesz dzisiaj na mecz? - spytał otwierając jedno oko.

- Oczywiście. Chcę zobaczyć jak Rogers wszystko psuje - Blanc zaśmiał się, a następnie usiadł - W ogóle Max dziś rano mówił coś w stylu "Ten kutas kupił mieszkanie i nic mi nie powiedział". O co chodzi?

- William kupił mieszkanie nikomu nic nie mówiąc.

- Ładne?

- I to jak - powiedział i wydął lekko usta - Mam złe przeczucia co do tego meczu.

- Ktoś umrze?

- Nie, chyba nie będzie aż tak źle, ale to będzie dotyczyło mnie bezpośrednio - szesnastolatek westchnął i przegarnął włosy - pożyjemy zobaczymy.

- W sumie też mam jakieś dziwne przeczucia. Coś pierdolnie - stwierdziła, a chwilę później zadzwonił jej telefon - Timothy. Ja na prawdę nie mogę sobie iść na ploteczki tylko muszę go cały czas pilnować? - pokręciła lekko głową i odebrała połączenie - Co zepsułeś? - brunet zaśmiał się widząc jej wyraz twarzy - Jak to "przez przypadek" zbiłeś szybę w radiowozie i siedzisz na komisariacie? - spytała i załamana podparła głowę - Ty to jednak jesteś zdolny. Czekaj, bo Alex się dusi - w tedy Blanc wybuchł śmiechem i położył się na łóżku.

𝙾𝚗𝚎 𝙿𝚊𝚛𝚝𝚢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz